poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 42

*Oczami Nathalie*
- Jasne! - zawołałam uradowana do słuchawki - Więc do zobaczenia, Ashton. - uśmiechnęłam się, wiedząc, że i tak on tego nie widzi
Bardzo go polubiłam. Wydawał się strasznie miły, uroczy, opiekuńczy, zabawny... Jest cholernie przystojny.
Ubrałam na siebie krótkie, dżinsowe szorty i białą bluzkę z wąsami. Do tego czarne baletki i byłam gotowa. Chwyciłam torebkę, założyłam na nos okulary i weszłam do pokoju Amelie, w którym składała ubrania. Jezu, pracuje jak kura domowa.
- Przepracujesz się kiedyś. - zaśmiałam się
- O mnie się nke martw. - spojrzała na mnie - Gdzie idziesz?
- Spotkać się z kolegą.
- Uważaj na siebie. Wiesz jak to jest. - westchnęła
- Będę uważać. - uśmiechnęłam się lekko - Wrócę za niedługo. Do zobaczenia.
Blondynka podeszła do mnie, ucałowała w policzek na pożegnanie i poszła do kuchni. Wyszłam z domu, zatrzymując się na chwilę przed drzwiami.
- Lato. - westchnęłam
Rażące w oczy promienie słoneczne, wesoło ćwierkające ptaki na drzewach, zielony krajobraz i sam piękny zapach lata, wywołujący u mnie szeroki uśmiech. Zaczerpnęłam świeżego powietrza i ruszyłam przed siebie. Ledwie wyszłam za bramę i zauważyłam srebrne auto, zatrzymujące się przede mną. Zza ciemnej szyby ujrzałam uśmiechniętego od ucha do ucha Ashtona.
- Hej. - uśmiechnęłam się
- Cześć, wsiadaj.
Czegokolwiek on nie powie, to i tak zawsze się uśmiecha. Usiadłam obok niego, na siedzeniu pasażera i wpatrywałam się w jego jasnobrązowe oczy.
- Gdzie jedziemy? - spytałam w końcu
Gratulacje! Wreszcie się odezwałaś, zamiast gapić się w jego oczy!
Oh, zamknij się durny głosie. Ugh, mam coś nie tak z głową, że zaczynam gadać do siebie.
- Hmm... Poznasz moich kolegów z zespołu.
- Masz zespół? - wytrzeszczyłam oczy, a on przytaknął ze śmiechem - Nie miałam pojęcia! Super, chciałabym usłyszeć jak gracie.
Przyznam, byłam nieco podekscytowana, iż spotkam na żywo prawdziwy zespół i to nie na koncercie.
***
Zeszłam po metalowych schodkach, a moim oczom ukazało się 'prowizoryczne' studio nagraniowe.
- Tutaj ćwiczymy. - powiedział, wzruszając ramionami
Po podłodze walało się mnóstwo kabli.
- Wybacz za bałagan. Powinni zaraz przyjść.
Wnet usłyszałam stukot albo do drzwi, albo butów o parkiet.
- Poczekaj. - wymamrotał i pobiegł na górę
Po chwili wrócił, lecz nie sam. Przed nim szło dwóch chłopaków. Jeden blondyn, z postawionymi w górę włosami i kolczykiem w wardze, ubranym w czarne spodnie, tego samego koloru bluzkę i czerwoną koszulę w kratę. Drugi, czarnowłosy, posiadający urodę Azjaty, jeśli mogę się tak wyrazić. Miał na sobie czarne spodnie i ciemnozieloną koszulkę, z podwiniętymi rękawami.
- Oh, Ashton, kogo nam tu przyprowadziłeś? - uśmiechnął się zalotnie czarnowłosy
Oparł się nonszalancko łokciem o framugę drzwi. Miałam ochotę się roześmiać.
- Calum, to nie dziewczyna do podrywania. - wywrócił oczami blondyn - Jestem Luke. - uśmiechnął się w moją stronę
- Calum, ale to już wiesz. - wyszczerzył się czarnowłosy
- Nathalie.
- To czekamy jeszcze na ostatniego, który zawsze się spóźnia. - westchnął Ash
Usiadłam po turecku na dużej kanapie i patrzyłam na cały sprzęt.
- Na czym gracie? - spytałam
- Gitara. - odparł Cal
- Perkusja. - powiedział z dumą Ashton
- Wokal. - wyszczerzył zęby blondyn
Drzwi z hukiem otworzyły się, przez co podskoczyłam w miejscu. Zwróciłam wzrok w tamtą stronę. Na podłodze siedział chłopak o poszarpanych, czerwono-zielonych włosach, ze skwaszoną miną i zapewne obolałym tyłkiem.
- Wreszcie! Gdzieś ty był? - Luke wyrzucił ręce w powietrze
Swoją drogą blondyn wyglądał mi na lidera zespołu. Zapewne nim był. Zaśmiałam się pod nosem, co zwróciło uwagę chłopaka, wstającego z podłogi.
- Hej, jestem Michael. - uśmiechnął się - Kogo jesteś dziewczyną? Pewnie Asha, zgadłem? - wyszczerzył się w stronę kędzierzawego, na co wywrócił oczami
- Nie. - pokręciłam głową, ze śmiechem
- No to gratulacje Calum! Wreszcie masz dziewczynę! - wykrzyknął i rzucił się na czarnowłosego
- Nie jestem niczyją dziewczyną. - zaśmiałam się - Znajomą Ashtona.
- Oh, wybacz. - wymruczał, spuszczając wzrok na podłogę, a jego policzki oblał rumieniec
- Dobra, zaczynamy? - przewrócił oczami Luke
- A co z Niną? Zawsze była na naszych próbach. - Michael zmarszczył brwi
- Umówiła się z jakąś koleżanką. - wzruszył ramionami w odpowiedzi
- Oh, okey.
- Nina to dziewczyna Luke'a - szepnął mi do ucha Calum
Przytaknęłam w zrozumieniu i uśmiechnęłam się do niego.
Ashton usiadł przy bębnach, Luke stanął przy mikrofonie, a Michael z Calumem po jego bokach, z gitarami w rękach.
Patrząc i wsłuchując się jak grają (byli świetni, nawiasem mówiąc) czułam, że Ashton co jakiś czas na mnie zerka. Zaśmiałam się i spojrzałam na niego, na co od razu odwrócił wzrok, udając, że się na mnie nie patrzył. Jak mówiłam - uroczy. Po próbie chłopacy zaproponowali mi wypad na pizzę. Oczywiście, zgodziłam się.
Sporo rozmawialiśmy po drodze. Wydawali mi się szaleni, zwariowani, niezależni, tacy... Typowi nastolatkowie. Podobało mi się to w nich. Robili co chcieli, byli szczęśliwi. A ja mam 17 lat i mam problemy jak dorosły człowiek. Ugh, to takie irytujące.
- Nathalie? - ktoś pomachał mi ręką przed twarzą
- Tak? - zamrugałam kilkakrotnie
Spojrzałam na osobę, mówiącą do mnie, którą okazał się być Michael.
 - Pytaliśmy czy chcesz coś do picia. - zaśmiał się - I czy pizza z kurczakiem może być.
 - Tak i tak. - wytknęłam mu język
 Usiedliśmy przy stoliku, obok okna. Po ulicy jeździło sporo samochodów, a po chodnikach niewiele ludzi. Nic dziwnego. Jest lato, każdy siedzi nad plaży, gdzieś na wakacjach, w basenach. Komu chciałoby się chodzić w taki upał po mieście?
- Co ty taka zamyślona, hmm? - spojrzał na mnie Ashton
 Jedynie wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się w jego stronę.
 - Opowiesz trochę o sobie? - spytał po chwili milczenia
 - Właśnie! Nic o tobie nie wiemy. - dodał Luke
 - Nie jestem zbyt ciekawą osobą. - skrzywiłam się
- Oj, no weź. - wszyscy naraz wydęli wargi i spojrzeli na mnie błagalnym wzrokiem
- No dobra. - westchnęłam, kiwając głową, chichocząc pod nosem
Opowiedziałam im ważniejsze rzeczy z mojego życia, pomijając szczegóły 'paranormalne', bo co by o mnie pomyśleli? Że chora psychicznie!
Oni cały czas patrzyli na mnie uważnie, co jakiś czas potakując. Żaden się nie odezwał nawet słowem, chyba, że chodziło o jakieś pytanie. Jakby obchodziła ich moja osoba.
 - No to byłoby na tyle.
 - Jak "nie zbyt ciekawa"?! - oburzył się Calum - Jesteś o wiele ciekawsza niż typowa tapeciara z kilkoma tonami gładzi szpachlowej na twarzy albo...
Zamiast dokończyć, czarnowłosy syknął z bólu i złapał się za tył głowy, a siedzący obok niego Ashton szczerzył się, jak głupi do sera.
 Zaczęłam się śmiać razem z resztą, a Cal siedział obrażony na cały świat. Lecz gdy pizza dotarła do stołu, jakby za pomocą magicznej różdżki powrócił mu humor. Przełykając ostatni gryz mojej pizzy, patrzyłam jak Michael i Calum kłócą się o kawałek pizzy. No tak, przecież to ostatni, nie? Jak w kreskówce.
 - Dajcie spokój. - wywróciłam oczami
 Wreszcie kawałek zniknął z talerza, a Michael i Cal zamilkli. Spojrzeli na Luke'a, który ze zwycięskim uśmiechem przeżuwał pizzę.
 - No co? gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. - wzruszył ramionami
 - Słusznie. - zaśmiałam się
 Gdy odwróciłam głowę w stronę okna, zmroziło mnie. Po drugiej stronie ulicy zauważyłam brązową, bujną, lokatą czuprynę. Opierał się o ścianę budynku, a okulary przeciwsłoneczne zasłaniały mi jego oczy. Nie wiem czy patrzył na mnie, ale po prostu stał tam. Pewnie wiedział, że tutaj jestem. Jasna cholera, czego on ode mnie chce?!
 - Nath? Co się stało? - Ash zmarszczył brwi
 Starał się wyśledzić wzrokiem punkt, na który wpatrywałam się, sama nie wiem ile czasu.
 - Kto to jest? - pytanie padło z ust Luke'a
 - Nikt. - potrząsnęłam głową - Nie ważne. Muszę się zmywać chłopaki. Zdzwonimy się, okej? - uśmiechnęłam się lekko
Wszyscy przytaknęli zgodnie, a ja wstałam, położyłam na stole trochę pieniędzy za pizzę i przeszłam przez pomieszczenie. Widziałam tutaj tylne wyjście, więc...
Podeszłam do niego, spojrzałam w tył i otworzyłam drzwi, lecz zamiast poczuć świeżego powietrza, do moich nozdrzy dotarł silny zapach męskich perfum. Ścisnęłam oczy, po czym spojrzałam w górę.
- Widziałem. - wychrypiał
- Super. - mruknęłam
Wyminęłam go, ale zatrzymał mnie uścisk na nadgarstku. Westchnęłam głęboko i odwróciłam się w jego stronę.
- Czego chcesz, Harry? - spytałam, obdarzając go lodowatym spojrzeniem
- Nie wiesz co on czuje...
- Nie obchodzi mnie to! - krzyknęłam, może zbyt głośno
- Nathalie, uspokój się. - warknął, zaciskając oczy
Jego szczęka wyraźnie się zacisnęła, a uścisk na mojej ręce wzrósł.
- Wysłuchaj mnie, proszę. - spojrzał na mnie błagalnie
- Nie mam takiego zamiaru. - syknęłam - Nie masz pojęcia, co ja czułam. Skąd masz to wiedzieć? Przecież zmieniasz dziewczyny, jak rękawiczki.
- Przestań! - krzyknął
- Przestać? Z czym niby? Prawda boli, nie? - zmrużyłam oczy, patrząc na niego
- Po prostu mnie posłuchaj, do cholery! On tego nie chciał!
- Ah tak?! Gdyby nie chciał, nie zrobiłby tego! Ewidentnie tego chciał!
- Był pijany w trupa, nie wiedział co robi. Nathalie, proszę. Wszyscy wiemy, że go kochasz. Nie okłamiesz sama siebie. On też cię kocha.
- Skrzywdził mnie.
- Wiem. Bardzo, ale on nie może bez ciebie wytrzymać. My nie możemy. Byłaś, jesteś i będziesz dla nas jak rodzina.
- Harry...
- Poczekaj. Nie proszę cię, byś wróciła. Po prostu przemyśl to wszystko.
- Nie potrafię. Nie chcę i nie mogę. Za bardzo mnie skrzywdził, po tych wszystkich obietnicach. - westchnęłam
Usłyszałam za sobą stukot butów o podłogę, po chwili chrząknięcie. Odwróciłam głowę i spojrzałam na Ashtona, który marszczył brwi, patrząc na Harry'ego.
- A ten to kto? - lokaty spojrzał na mnie
- Nie powinno cię to obchodzić. Puść mnie. - warknęłam
- Nathalie...
- Nie słyszałeś? Puść ją. - powtórzył za mnie Ash, mrożąc bruneta wzrokiem
Ciężko było mi uwierzyć, że zobaczę kiedykolwiek kogoś wyższego od Harry'ego, a jednak. Ash był na prawdę olbrzymem, jeśli porównać go do mnie. Nie wiem, może miał z... 185? Około tyle. Nie wiele wyższy od Harry'ego.
- A ty kim jesteś, że tak się do mnie odzywasz? - odwarknął Harry
- Nic ci do tego. - syknął, ściskając dłonie w pięści
Dzięki nieuwadze bruneta wyrwałam dłoń z jego uścisku.
Nie patrząc na niego chwyciłam Ashtona za ramię i pociągnęłam z powrotem do środka.
- Kto to jest?!
- Nikt. - wywróciłam oczami
- Jasne. To czego chciał?
- Ashton, proszę, daj mi spokój. Nie chcę o tym gadać. - westchnęłam
- No dobrze. Chodź, pójdziemy do nas. Wieczorem cię odprowadzę. - uśmiechnął się lekko, na co przytaknęłam
__________________________________________________________
LLN!
Nie sądziłam, że do tego ff włączy się 5SOS XD
Haha, jaki spontan :D
Dobra, a teraz serio...
Chciałam serdecznie podziękować wszystkim, którzy komentują, bo to tak cholernie motywuje. 
No błagam, wyobraźcie sobie, że:
Wchodzisz na bloga. Rozdział wrzuciłaś tydzień temu, a tu 0 komentarzy. 
Brak komów = utrata sensu życia ;-;
No, ale dobra. Zaczynam bredzić, jak to ja  ^^
 Więc...
Jak wam się podobał rozdział? :)
Wiem, że rozdział jest nudny i wgl, ale chodziło mi głównie o spędzenie czasu z sosami :p
Także ten...
Nie będę wam truć jakichś głupot, bo wszystko co mówię nie ma sensu XD
Liczę na wasze komentarze, od których mam banana na twarzy, na to, że polecicie moje ff znajomym czy komuś tam xd no i.. na to, że będziecie ze mną :)
To chyba na tyle, nie?
Więc żegnam was czule i do następnego rozdziału! :D
Summer xx
PS. Tak, to ja, ale ze zmienioną nazwą ><

4 komentarze:

  1. Mogę Cię zabić?!
    Rozdział oczywiście jest genialny!
    No i jeszcze 5sos *-* aww
    Ale ranisz mnie! Nie dając Lothalie..
    Ty mnie chyba nie kochasz... znaczy wiesz ja tam się bardzo chętnie Louisem zajmę.. Noo ale cóż.
    Ja to się z Tb mam :D
    Ale i tak Cię kocham ;** <3
    Czekam na kolejny :*
    Buuzaki ;*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :D Czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ejej, czemu nie ma reszty rozdziału? ;--;
    .
    Znaczy wiem, że dodałaś cały, ale wiesz- im wiecej, tym lepiej.
    No i to 5sos; w ogóle sie nie spodziewałam, myślałam że bd tylko Ash , a tu takie coś:D no ale w końcu nauczyłam się ich imion, bo nigdy nie mogłam w, haha :D a Hazza co tam robił, lolz xd w sumie to dobrze, może nastepnym razem przyjdzie Louis czy ktoś, albo Zaun , bo on chyba wtedy zniknął, to poszedł jej szukać chyba, no nie ?
    Ale serio mnie zaskoczyłaś:D ej dobra, bo sie powtarzam :D
    Ja normalnie przez cb wariuję, to nie jest normalne Weronika XDD
    Ile jeszcze zostało rozdziałów? Jeden? Dwa? W każdym bądź razie mega wielkie dzięki ze tę 2 cześć, nwm co bym bez tego zrobiła <3
    kckckc mocno, do następnego ! :]
    @Styles_Olesi

    lub

    @StylesOlesixx

    Jak wolisz:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział.
    Może Natalie przemyśli wszystko. Życzę i Udanego Sylwestra i Szczęśliwego nowego roku oraz dużo weny.

    Zapraszam też do mnie:
    Incubus-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń