piątek, 31 października 2014

Rozdział 32

- To jest... Wampir - wypowiedział to słowo z obrzydzeniem
- Cały gang Maxa to wampiry? - spytał Harry z zamyślonym wzrokiem
- Nie wiem. Spytajcie tego śmiecia - warknął
Oczywiste było, iż Zayn jako... wilkołak nie znosi wampirów. Tak sądzę, bo zazwyczaj tak jest na filmach, nie wiem jak w tym pieprzonym życiu. Harry Z Niallem wyszli z pomieszczenia, a Zayn poszedł schodami na piętro. zostałam sama z Louisem. Spojrzałam w jego błyszczące tęczówki obojętnym wzrokiem. On zaś podszedł do mnie, przyciągnął bliżej siebie i przytulił.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę - wyszeptał
- Z czego?
- Że jesteś moja
Odsunął się, a na jego ustach pojawił się leniwy uśmiech. Moje policzki zapiekły, a ja spuściłam głowę, chowając je za włosami. Mimo wszystko uśmiechnęłam się na te słowa. Szatyn chwycił mój podbródek między kciuk a palec wskazujący i uniósł do góry. Nasze spojrzenia spotkały się. Po chwili usta zetknęły się w delikatnym, jednak namiętnym pocałunku. Uwielbiałam go całować. Czuć jego pełne usta na swoich. Oderwaliśmy się od siebie, jednak On przyłożył czoło do mojego uśmiechając się. Uniosłam powieki i patrzyłam w dwa piękne kryształy tuż przed moimi oczami. Dosłownie błyszczały.
- Mówiłem już jak bardzo cię kocham? - spytał
- Wiele razy - uśmiechnęłam się szeroko, a on zaśmiał się
- Więc powtórzę jeszcze nie jeden raz.
Po chwili usłyszeliśmy chrząknięcie. Ocknęłam się i odsunęłam od Lou. Spojrzałam w stronę, skąd dochodził dźwięk. Stał tam Niall.
- Reszta też - mruknął
- Oni też są wampirami?! - warknął Thunder
Zacisnął pięści, a jego oczy pochłonęła czerń. Odruchowo odsunęłam się od niego o kilka kroków. Wiedział, że się boję. Zamknął na chwilę oczy, wziął kilka głębokich wdechów, po czym otworzył je. Były zwyczajne.
- Znaczy, że... - zaczął Blondyn
- Wszyscy żyją - syknął
Oboje usiedli na kanapie i zaczęli o czymś gadać, a ja poszłam do pokoju. Przechodząc obok lustra zatrzymałam się przed nim na chwilę. Umm... Nie wyglądałam tak źle, jak wcześniej. Sińce zniknęły, krwi niema, a moja twarz jest w całkiem normalnym stanie... Jednak pozostała blizna na policzku. Była cholernie głęboka. Mogę powiedzieć, ze chyba całkowicie przedziurawił mi policzek i dotknął nożem zębów... Nie wiem sama i nie chcę. Pokręciłam głową ze smutną miną i usiadłam na łóżku. Chwyciłam jakąś książkę z półki i po prostu zaczęłam ją czytać. Nawet nie spostrzegłam się, a był wieczór. Do mojego pokoju ktoś wszedł. Uniosłam wzrok znad książki. Niall usiadł obok mnie z uśmiechem.
- Jak się czujesz? - spytał
Wzruszyłam ramionami, a on westchnął.
- Kończysz ze szkołą - powiedział
Spojrzałam w jego błękitno-srebrne tęczówki.
- Dlaczego?
- Tam nie jesteś sama bezpieczna. Max żyje. Nigdzie nie jesteś bezpieczna
Poczułam dłoń blondyna na moim udzie. Jechała coraz wyżej i wyżej.
- Niall... Możesz wziąć rękę? - spytałam lekko krzywiąc się, bo było to dla mnie niezręczne
Chłopak jednak nic sobie nie robił z moich słów. Jego ręka powędrowała do zapięcia moich dżinsów. Drugą zaś objął moje plecy i przybliżył do siebie. Po chwili chwycił mnie lekko za kark, przez co przeszły mnie lodowate dreszcze po kręgosłupie.
- Niall, przestań - wymruczałam
Blondyn przybliżył swoją twarz do mojej i zaczął mnie całować. Jedna ręka jeździła po wewnętrznej stronie mojego uda, a druga była wciąż na karku, przyciskając mnie do jego ust. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i próbowałam odepchnąć, jednak z każdą chwilą napierał nam nie coraz bardziej.
- Przestań! - krzyknęłam odrywając się od niego na chwilę
Do pokoju ktoś wbiegł, bo usłyszałam trzask drzwi. Po chwili Niall został ode mnie oderwany siłą. Oszołomiona spojrzałam, jak Zayn trzyma szarpiącego się blondyna za barki i wyprowadza z pokoju. Patrzył na mnie smutnym, opiekuńczym wzrokiem, jakby chciał spytać czy nic mi nie jest, po czym wyszedł... Zostałam sam na sam z moimi myślami. co się tak dokładnie stało? Dlaczego on mnie pocałował? Czemu się taki zrobił? Z pozoru miły, opiekuńczy chłopak, który nie skrzywdziłby muchy, a tu... Co się dzieje?!
Zgasiłam światło, zawinęłam się szczelnie kołdrą i zamknęłam oczy. Chwila! Zapomniałam o najważniejszym... Kate dostała osobny pokój. Ale dlaczego? Jednak nie zastanawiałam się nad tym długo, ponieważ Morfeusz wziął mnie w swoje objęcia i zaprowadził do jego barwnej krainy snów... 

Obudziłam się. Do moich oczu dotarły rażące promienie światła słonecznego. Przeciągnęłam się. Gdy przewróciłam się na drugi bok z zamkniętymi oczami poczułam, że ktoś na mnie patrzy. I nie myliłam się.
- Dzień dobry - tuż przy moim uchu rozległ się szept
Zaskoczona otworzyłam natychmiast oczy i zachłysnęłam się powietrzem. Moje czoło łaskotały włosy... spojrzałam w górę. Nade mną stał Harry z głupkowatym uśmiechem.
- Ugh, jesteś kompletnym debilem! - warknęłam
Jak można budzić kogoś w ten sposób?! To podłe!
- Wybacz - zachichotał - Wstawaj, bo dzisiaj czeka cię ciekawy dzień
- Jaki niby? - ziewnęłam
- Dowiesz się potem. Na razie złaź na śniadanie.
Jęknęłam przeciągle i wygramoliłam się spod pościeli.
- Tak właściwie dlaczego Kate teraz ma osobny pokój? - spytałam
- Nie wiem - wzruszył ramionami - Ale lepiej nie pytaj, bo to kiepski pomysł
Wywróciłam oczami. Wzięłam sobie czyste ubrania, weszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i trochę ogarnęłam moje brązowe loki, po czym zeszłam na dół. Przy stole siedzieli tylko Harry, Zayn, Perrie i Danielle,
- Katy w szkole? - spytałam robiąc wyraźny grymas na twarzy
Wszyscy przytaknęli. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść gofry. Po chwili usłyszałam kroki, które robiły się coraz głośniejsze. Gdy ustały poczułam na policzku czyjeś usta. Spojrzałam w górę. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to błękitno-szarawe tęczówki. Uśmiech wpłynął sam na moje usta, tak jak na jego.
- Wyglądacie razem tak słodko - westchnęła Perrie razem z Danielle
Zarumieniłam się lekko na ich stwierdzenie i wróciłam do jedzenia.
- Co będę dzisiaj konkretnie robić? - spytałam
- A co miałaś zrobić, księżniczko? - wymamrotał Lou przełykając gofra
- Harry coś mówił...
Lou spojrzał na lokatego z przymrużonymi oczami, jakby chciał go... Dosłownie zabić wzrokiem. Harry westchnął i zaczął mówić:
- Nathalie, będziesz musiała nauczyć się posługiwać bronią i...

____________________________________________________________
Hejjj, kociaki :*
Dzisiaj... Halloween!! ]:-D
Więc z tej okazji wrzucam wam taki króciuteńki rozdział ;p
To widzimy się za 5 dni jeśli zdołacie mi tu napisać 6 komentarzy.
Tak a propos: znacie jakieś fajne filmy? (Horrory, thrillery) :D 
Będę wdzięczna, jak ktoś ma propozycje <333
Papatki :* xx

czwartek, 30 października 2014

Rozdział 31

Do salonu wbiegł Nathan. Wszystkie spojrzenia zostały skierowane w jego stronę. Jednak zamiast usłyszeć jakichkolwiek słów ust chłopaka, do moich uszu dotarło... Warczenie? Kątem oka spojrzałam  na Zayna. To on wydawał te specyficzne dźwięki. Jego oczy lśniły na złoto-brązowy, a z ust wystawały niewielkie fragmenty kłów. Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia.
- Harry, weź Nathalie na górę - powiedział Lou ledwo dosłyszalnie
Brunet wstał z miejsca, powoli podszedł do mnie, chwycił za rękę i ostrożnym tempem zaprowadził na górę. Ostatnie co widziałam w salonie to Zayna rzucającego się na Nathana. Harry wszedł do mojego pokoju i zamknął drzwi.
- Co się dzieje? Co mu zrobią? - spytałam z przerażoną miną
Wyglądał na zamyślonego i chyba taki był.
- Nie wiem - mruknął
- Dlaczego Zayn zaczął się tak zachowywać?
- Nie wiem
Ugh, zero kontaktu! Cały czas chodzi po pokoju i gapi się nieruchomo w swoje buty.
- A ty cokolwiek wiesz?!
- Nie wiem
No ludzie! Zaraz mu coś zrobię! Nie mam zamiaru tu tak siedzieć!
Wstałam i podeszłam do drzwi. Chwyciłam metalową klamkę, lecz mój nadgarstek został od niej natychmiastowo odciągnięty i unieruchomiony.
- Puść - syknęłam
- Nigdzie nie idziesz. Louis kazał mi cię tu przyprowadzić...
- Nie obchodzi mnie to! Nie będę tu bezczynnie siedzieć i słuchać tych łomotów!
- Nathalie! - krzyknął szarpiąc mnie za rękę, tak, że spadłam z powrotem na łóżko - Masz tu siedzieć i tyle! Czy ty raz w życiu możesz być posłuszna?! Zawsze musisz się sprzeciwiać?! Szczególnie gdy coś zagraża twojemu życiu?!
Spuściłam głowę na dół i wpatrywałam się w moje buty. Głucha cisza rozrywała mi uszy.
- Wywnioskowałaś coś? Louis się o ciebie martwi, chce jak najlepiej, a ty zawsze musisz robić coś na odwrót. Myślisz, że mi też na tobie nie zależy?
Uh, może i ma racje. Ponosi mnie.
- Ale co się tam w ogóle dzieje? Tylko to chciałam wiedzieć - spytałam lekko ściszonym głosem
Brunet usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
- Przepraszam - powiedział i pocałował mnie w czoło - Nie rozumiem dlaczego Zayn zaczął się tak zachowywać. Teraz muszą go uspokoić, a ty nie powinnaś być w jego otoczeniu, bo coś by się jeszcze stało. Potem z nim pogadamy.
- A... Gdzie jest Kate?
- Z El w sklepie. Dostała kasę od Nialla i poszła sobie coś kupić.
- Chwila. Kto to jest El? - zmarszczyłam brwi
- "Dziewczyna" Nialla.
Nagle do pokoju wparował wyżej wspomniany blondas.
- Harry, pomóż nam. Dostał szału - powiedział
Lokaty wstał i podszedł do drzwi.
- Wiem, że tu nie poczekasz sama, więc... Wracam za 10 minut - uśmiechnął się złośliwie i wyszedł
Usłyszałam klik zamka. Nie no.. Zamknął mnie!? Ugh, co za człowiek! Położyłam się na łóżku i gapiłam w sufit. Starałam się uważnie wsłuchać w tą aferę na dole. Krzyki Harry'ego dochodzące z dołu przyznam, że budziły mój strach, jak cała ta sytuacja. Po chwili ktoś wszedł do pokoju. Był to Liam, którego tak na prawdę się nie bardzo spodziewałam.
- Jesteś nam potrzebna. On nie chce się uspokoić - jęknął
Zmarszczyłam brwi. Wstałam z łóżka i poszłam za Liamem. Zaprowadził mnie do tej... Znienawidzonej przeze mnie chłodni. Na krześle siedział Zayn, przywiązany do niego sznurami. Rzucał się tak bardzo, że prawie rozrywał je, a ja myślałam, że połamie to krzesło albo zaraz kogoś zabije. Szarpał się na wszystkie strony warcząc i szczekając.
- A co ja mam niby zrobić? - spytałam zdezorientowana
- Uspokój go!
Czterech napakowanych chłopaków nie daje rady, a JA mam dać?!
Podeszłam do niego, mimo protestów wszystkich.
- Zayn? - szepnęłam tracąc zmysły w strachu, co może mi zrobić
Chwyciłam go za twarz i skierowałam, tak by patrzył mi w oczy.
- Zayn! Spokojnie. Nie ma go. Uspokój się.
Mulat przestał się szarpać i patrzył mi prosto w oczy.
- Już? - spytałam
Przytaknął lekko głową wciąż patrząc w moje tęczówki.
- J-jak ty to zrobiłaś? - spytał Niall
- Nie wiem.
- My go tu zamknęliśmy i przywiązaliśmy do krzesła, a ty mu po prostu powiedziałaś, żeby przestał i po sprawie?! Kim ty jasna cholera jesteś?!
- Nie wiem. A Ty? Kim TY jesteś? - spojrzałam na niego z wyrzutem
Wyszłam z chłodni, a reszta zaraz za mną.
- Nathalie, przepraszam. Nie chciałem, żeby to tak brzmiało - jęknął
- Jasne - prychnęłam
Weszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Wzięłam pilota i włączyłam TV.
- Ugh, nie widzisz tego? - rzekł Niall - To wyglądało jakbyś go normalnie zahipnotyzowała!
- Nie umiem, bo jestem człowiekiem. Nie to co niektórzy tutaj. - syknęłam
- Ale... Czy ty na pewno jesteś człowiekiem? - spytał Liam
- A kim mam być? - wywróciłam oczami
Poszedł na górę.
- To nie wróży nic dobrego - westchnął Lou
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Ubzdura sobie coś, zacznie szukać dowodów i nie wiadomo jak to się skończy - westchnął
Skierowałam się do pokoju Liama. Zapukałam lekko i nie czekając na odpowiedź weszłam. Szatyn chodził po pokoju kartkując jakąś książkę.
- Czego szukasz? - podeszłam do niego
- Cholera - wycedził - To niemożliwe
- Liam!! - krzyknęłam
- Możliwe, że go zahipnotyzowałaś! Masz coś w sobie, a ja staram się odkryć co, więc teraz proszę wyjdź.
Wywracając oczami zrobiłam o co prosił i ponownie zeszłam na dół.
- A co z... Nathanem? - spytałam przejeżdżając wzrokiem po ich twarzach
Mulat znów zaczął powarkiwać.
- Zayn - upomniałam go - Czym on jest, że tak się zachowujesz?
- To ten przeklęty...
__________________________________________________
Witam was, moi kochani :3
Takie malutkie pytanko: Czy jakakolwiek osoba komentująca lub nawet nie chce wziąć udział w konkursie? Byłoby mi miło :) Jedną pracę już dostałam i jest.. Po prostu cudoooowna <333
Z góry mówię, że każdy dostanie nagrodę :)
Więcej informacji znajdziecie w poście 'konkurs'.
A i serdecznie, z całego czarnego (xD) serca dziękuję za tak miłe komentarze :)
Wooow, postaraliście się! Aż 5 komentarzy! Me serce się raduje :D
W takim razie podnoszę poprzeczkę, za co mam nadzieję, że się nie obrazicie xD
6 komentarzy = next
Haha, wiem jestem okropna xD
Coś jeszcze miałam wam powiedzieć?
Hmm... Ah, no tak!
Miałam zareklamować najlepsze ff jakie czytam, czyli... http://upadla-i-lowcy.blogspot.com/ :D
To do zobaczenia, miśki :*
PS. Przepraszam po raz setny za zakończenie tego rozdziału ^^ xD

piątek, 24 października 2014

Rozdział 30

- Nathalie ja jestem... Jestem Demonem
Czułam jak serce mi staje, bicie serca przyśpiesza, strach zaczyna wychodzić z cienia, w którym ukrył się niedawno, na skórze pojawia się gęsia skórka, a oczy poszerzają się. Czułam przerażenie. Znów.
- Proszę, nie bój się - rzekł z desperacją w głosie
Wzięłam głęboki wdech, po czym wypuściłam powietrze ze świstem.
- To nie był tylko głupi żart?
- Nie - zaprzeczył - To prawda. Jesteśmy tym, kim jesteśmy. Nie zmienisz tego, ale nie musisz się bać i wiesz o tym.
- Lou, nie miałam pojęcia o takich rzeczach, miałam nadzieję, że to tylko w filmach. Okazuje się, że piątka moim najlepszych przyjaciół i chłopak nie są ludźmi. Ty mi mówisz, żebym się nie bała?!
- Nie błagam cię o wiele, ale o to byś się tego nie lękała. To tak dużo?
- Tak. Wymagasz ode mnie niemożliwego.
Zamiast mi odpowiedzieć jakkolwiek, podszedł do mnie, chwycił za biodra i pocałował. Przez moje ciało przeszły dobrze mi znane dreszcze. Tym razem nie strachu, a przyjemności.
- Kim są? - spytałam
- Niall to widmo - spojrzał na moją minę - Jest duchem. I nie, one nie są takie jak w filmach. Można je dotknąć, wyczuć, zobaczyć. Danielle to również czarownica. Włada żywiołami wody i ziemi, a Perrie powietrza i ognia. Uzupełniają się mocami.
Nie odezwałam się. Wolałam raczej wszystko sobie przeanalizować. Oni. Nie. Są. Ludźmi. Właśnie... Nie są. Tego boję się najbardziej. Dowiedziałam się, że mój chłopak jest demonem. Demonem. Jasna cholera, on z piekła jest czy jak?! To mnie przerasta...
- Chodź tu, kotku
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, za to on uniósł ramiona w górę, w geście, że chce mnie przytulić. Podeszłam do niego dość nie pewnie. Szatyn chwycił mnie za biodra i posadził sobie na kolanach. Czułam się przy nim jak małe dziecko. Dawał mi tą opiekę, ochronę i miłość. A może mi się tylko zdawało? Jedyna co wiem to, to że go kocham. Nic więcej się nie liczy.
- Pójdziemy na dół, oglądniemy jakiś film... Będzie lepiej. Obiecuję - rzekł
- Ufam ci - przyznałam zgodnie z prawdą
Ufałam mu... Ufam mu mniej niż Kate, ale ufam. Wiem, że nie da mnie skrzywdzić nikomu.
Pocałował mnie delikatnie w czoło, po czym chwycił mnie za dłoń i splótł nasze palce razem. Zeszliśmy na dół. Reszta siedziała na kanapach i fotelach, a my stanęliśmy na schodach. Wszyscy zamilkli widząc nas. Odruchowo spuściłam głowę w dół, zakrywając swoje rumieniące się policzki. Kątem oka widziałam, jak Harry wstaje z miejsca i kieruje się powoli w naszą stronę. Gdy był już na pierwszym drewnianym stopniu Lou pociągnął moją dłoń dość mocno, przez co stanęłam za nim, a on zasłaniał mi cały salon sobą. Czułam jakby chciał mnie schować przed całym światem za nim. Jakby chciał mnie ochronić przed Harrym, który stoi przed nami ledwie trzy metry. Nie dziwne, bo bałam się go. Harry cholernie mnie przerażał.
- Boi się, zostaw - wymruczał chłopak przede mną
- Dlatego chcę, by się nie bała - odparł lokaty
Szatyn westchnął ciężko, lecz puścił moją dłoń ściskając ostatni raz i zszedł ze schodów. Harry podszedł do mnie. Stał tak blisko, jak Louis. Chwycił moją twarz w obie dłonie i skierował tak, bym patrzyła w jego zielone, zwykłe tęczówki. Jego oczy po chwili pochłonęła czerń, a ja zacisnęłam oczy, by nie patrzeć w nie.
- Otwórz - wyszeptał
Z ciężkim sercem i niemiłosiernie kurczącym się żołądkiem uniosłam powieki. Jego oczy wciąż pożerała głęboka czerń.
- Nie bój się - wymamrotał
Po chwili puścił moją twarz, a jego tęczówki powróciły do koloru zielonego. Były bardzo podobne do moich. Jednak moje były bledsze. Chwycił mnie lekko za nadgarstek. Prawie udało mu się posadzić mnie na kanapie obok niego, lecz Louis chwycił mnie za biodra i pociągnął na swoje kolana. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, która unosiła się pode mną równomiernie i powoli. Siedzieliśmy na fotelu wtuleni w siebie. Ciepło biło od niego ogrzewając mnie.
Harry podszedł do szafki i wyjął z niej jakąś płytę.
- Co to - spytała Perrie
- Fajny film - zrobił minę aniołka
- Harry - upomniała go Danielle
Brunetka wstała, spojrzała na płytę i stuknęła go kilka razu w czoło, a on podczas tego mrugał oczami po sto razy wyglądając jak przygłupawy kotek. W dodatku uroczo marszczył nosek. Wyglądał słodko.
- Siadaj, pajacu! Ja coś wybiorę
Dziewczyna po poszukiwaniu włożyła płytę do DVD, a film ruszył. Przy napisach końcowych prawie zasypiałam w ramionach Lou. Jednak rozbudziły mnie czyjeś głośne kroki. Spojrzałam w stronę drzwi i ujrzałam...
 _________________________________________________________
Nie znosicie mnie przez ten moment :D
Ale specjalnie zatrzymałam, bo nie chciałam ujawniać czy to dziewczyna czy chłopak.. Albo nie człowiek xD
Poza tym przepraszam, że rozdział taki krótki, ale nie miałam czasu. Teraz mam informatykę..
Tak jestem w szkole. Hahaha :D Pani jest fajna :3 
Nic nie zdradzam dowiecie się za 5 dni, jeśli będzie 4 komy <3
 Do zobaczenia :*

niedziela, 19 października 2014

Rozdział 29

- Ale wtedy uwierzy...
Spojrzałam na nich wszystkich, jak na jakichś chorych ludzi. Nagle okna zostały zasłonięte, a światło zgasło. Ale... Jak?! Przecież te okna.. Co oni robią?! Wstałam z miejsca, ale poczułam, ze coś popchnęło mnie znów na kanapę. Upadłam na siedzenie i wpatrywałam się w czerń przed sobą. Przed moimi oczami pojawiła się para złocistych oczu. Moją twarz owiał gorący oddech, a na szyi poczułam gorący dotyk czegoś... Włochatego. Jakby łapę. Przejechała po mojej skórze długimi, ostrymi pazurami, zostawiając na niej zapewne czerwone ślady. To coś... Odsunęło ode mnie łapę, a ja przyłożyłam lodowatą rękę do szyi. Czułam pod palcami długie, trochę wypukłe ślady. Wstałam z miejsca i po omacku przeszłam przez salon. Adrenalina i strach przeważała w moich żyłach. Wciąż było ciemno. Jednak coś za mną oświetliło kawałek podłogi pod moimi stopami. Odwróciłam się. Kilka metrów przede mną stała Perrie... Jej (teraz) ognistoczerwone włosy unosiły się ku sufitowi, a ręce rozstawione po bokach paliły się żywym ogniem. Zachłysnęłam się powietrzem i cofnęłam się kilka kroków w tył. Moje plecy zetknęły się ze ścianą. Szeroko otwartymi oczami patrzyła na ciemność przede mną. Niedaleko mnie zaczęła błyskać się lampa. Odruchowo spojrzałam w tamtą stronę. Bardzo słabe światło zapalało się i gasło. Tuż przy mojej twarzy poczułam gorący oddech. Zacisnęłam oczy i trzymałam głowę w tej samej pozycji nawet nie oddychając.
- Nie bój się - szept rozbrzmiał tuż przy moim uchu
Był to głos Harry'ego, lecz niższy i głębszy. Moje ciało przeszły dreszcze, a oczy zacisnęły się jeszcze mocniej. Po chwili nie czułam jego oddechu przy twarzy. Otworzyłam oczy i spojrzałam przed siebie. niedaleko mnie stał właśnie Harry... Jego oczami władała czerń, a na ustach widniał złośliwy uśmiech.

 

 Zaczęłam szybciej oddychać, a serce przyśpieszyło. Strach torował sobie coraz szerszą drogę w moich żyłach. Po chwili światło zgasło całkiem, a ja nie wiedziałam nic. Kompletnie nic. Jezu, co się dzieje? Co oni robią? I jak?! Uh, proszę niech dadzą mi spokój. To jest przerażające, straszne, okropne! Jak z horroru! Boję się. Po prostu się boję. Osunęłam się plecami po ścianie, na podłogę. Podkuliłam nogi pod brodę i owinęłam je rękami. Po moich policzkach popłynęły łzy. Czułam się po prostu jak w jakimś filmie, bałam się jak cholera, byłam przerażona. To nie były jakieś tam głupie żarty, to było straszne przeżycie... Przepraszam. To JEST coś strasznego. Usłyszałam jak obok mnie coś spada. Wzdrygnęłam się i jeszcze bardziej skuliłam. Słyszałam huki, łomot, rozbijane szkło, szuranie i spadanie przedmiotów na podłogę. W tej chwili do moich uszu dobiegł również grzmot... Burza. Łzy wciąż cisnęły się do moich oczu. Dlaczego spotkało to akurat mnie?! Czemu muszę to wszystko przeżywać?! Strach opanował całe moje ciało. Dławiłam się łzami, cicho łkając pod ścianą. Grzmoty były coraz głośniejsze, jakieś przedmioty wciąż się tłukły, spadały robiąc hałas i tym samym budząc we mnie większe przerażenie. Do tego wszystkiego doszło wycie. Nie psów, ale jęki. Dlaczego to robią? Kim są na prawdę?! Czego oni ode mnie chcą?! Co ze mną będzie? I z Louisem... Dlaczego mi to robi? Czym na to zasłużyłam. Czemu chce widzieć mój strach i ból? Czy ja mu kiedyś cokolwiek zrobiłam? I czy w ogóle przeżyję? Nie wiem czego chcą, ani jaki mają zamiar, po co to robią. Po chwili wszystko ucichło. Burzy również nie słyszałam. Poczułam na sobie wzrok. W dodatku nie jeden. Nie chciałam otwierać oczu i zobaczyć znów czegoś strasznego. Uświadomiłam sobie, że obok mnie ktoś lub coś jest. Po chwili moje ciało owinęły czyjeś ramiona. Otworzyłam gwałtownie oczy i nabrałam powietrze do płuc. Chciałam wyrwać się z uścisku... Louisa, lecz był on zbyt ciasny i mocny.
- Skarbie, spokojnie. Nic ci nie zrobię - szepnął mi do ucha
Starałam się unormować oddech i bicie serca.


Cały czas się bałam. Strach nie ustąpił nawet, kiedy byłam w ramionach Thundera. Poczułam jak jedną rękę oplata wokół moich nóg, a drugą pod plecami. Podniósł mnie i zaniósł do swojego pokoju. Usiadł na łóżku ze mną na kolanach.
- Boję się - szepnęłam
- Wiem, kochanie, wiem. Masz do tego prawo, ale spokojnie. Wiesz, że nie musisz bać się mnie. Nie skrzywdziłbym cię.
- Skąd mam to niby wiedzieć?! Może jesteś jak oni?!
Wyrwałam się z jego ramion i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na łóżku... Na moim ramieniu spoczęła czyjaś ręka. Podskoczyłam na miejscu ze zdziwienia. Obróciłam się. Za mną stała Kate ze zmartwionym wyrazem twarzy.
- Co się stało?
- Nie pytaj. Co najważniejsze: nie schodź tam.
- Dlaczego płakałaś? Co zrobili?
Usiadła obok mnie.
- Katy, na prawdę. Daj mi pomyśleć. Nie umiem ci tego wyjaśnić, a co więcej nie chcę.
- No dobrze - westchnęła
Oparłam łokcie o kolana, a twarz schowałam w dłoniach. Teraz dopiero jestem w stanie racjonalnie myśleć... I to co mi nagadali, to... Są bzdury. Chcieli mnie tylko przestraszyć. Nic więcej. Są ludźmi, bo wampiry, wilkołaki i inne pierdoły nie istnieją. Są tylko na durnych filmach. Westchnęłam ciężko, Znów poczułam dotyk na ramieniu.
- Kate, daj spokój. Mówiłam...
- To nie Kate
Wielkimi oczami spojrzałam w górę. Stał nade mną Niall.
- Czego ode mnie chcecie? Dajcie mi żyć. Po co to zrobiliście?!
- Oj, Nath... - westchnął kręcąc głową smutno - Nie chciałem tego. Zależy nam na tobie. Jesteś ważna. Szczególnie dla...
- Przestań! Mam dość słuchania, jak jestem dla niego ważna! - krzyczałam - Gdybym była nie zrobiłby tego!
- Nie przyłożył do tego palca! Nie widziałaś jego miny?! Stał patrząc na to wszystko, wyrywając sobie włosy i wycierając łzy z policzków! Cierpiał widząc cię w takim stanie!
- Jasne. Wyjdź! Daj mi wreszcie spokój! Nie pomyślałeś, że chcę teraz być sama po tym wszystkim?!
- Ugh, jesteś okropna!
Chwycił mój nadgarstek, pociągnął w stronę drzwi od pokoju Thundera. Bezszelestnie je otworzył i pchnął mnie do środka, po czym zamknął. Louis stał do mnie tyłem, opierając się o parapet, wpatrując w miasto... Stałam w miejscu.
- Chodź. Mówiłem, że nic ci nie zrobię. Nie ufasz mi? Po tym wszystkim mi nie ufasz?! Wydostałem cię z brudnych łap Maxa, dałem się dla ciebie postrzelić, pobiłem go dla ciebie, zabiłem... Dałem ci ochronę, której tak bardzo potrzebujesz. Dałem ci wszystko, a ty wciąż mi nie ufasz?
- Ciężko ufać komuś, kto cię porwał, bił, wyzywał...
- Nathalie, proszę - odwrócił się w moją stronę - Kocham cię. Nie wiedziałem, że to wszystko tak się potoczy.
Minęła dość długa chwila ciszy, w której wpatrywałam się w jego tęczówki milcząc. W końcu podeszłam do niego i objęłam.
- Ja cię też. Po prostu boję się.
Szatyn owinął ramiona wokół mojego drobnego ciała i przycisnął do siebie.
- A co z Niallem, Danielle i... Tobą? - szepnęłam
Chłopak puścił mnie i usiadł na łóżku.
- Powiedz mi. Kim jesteś na prawdę?
Westchnął ciężko.
- Nathalie, ja jestem...
_______________________________________________
Siemka, kociaczki ;*
Wiem, iż w poprzednim rozdziale było BARDZO mało Lothalie, ale nie miałam pomysłu na sceny z nimi. Postaram się, by było ich więcej <3
I wybaczcie za moment skończenia tego i nie tylko rozdziału xD
Ubóstwiam was i przypominam o konkursie! :D