poniedziałek, 15 grudnia 2014

Rozdział 39

 Przeczytaj notkę pod rozdziałem.
*Oczami Nathalie*
- Ale ja nie chcę - jęknęłam - Nie mam na to humoru.
- Dlatego jak pójdziemy to ci się polepszy. No chodź już.
Minęły ponad dwa tygodnie od śmierci Kate. Na początku było bardzo źle. Całe dnie siedziałam zamknięta w pokoju i płakałam.
No jednym słowem - wrak człowieka.
- Przyda ci się to. Odstresujesz się, poczujesz lepiej. Chodź, proszę.
No może i ma racje.
- Okej, pójdę - westchnęłam
Blondynka... Wróć! No tak. Zapomniałam wspomnieć, że Pezz przefarbowała sobie włosy na jasny fiolet, ale dla mnie zawsze będzie blondyną. Wracając... Uśmiechnęła się do mnie delikatnie.
- Ja ci przygotuję coś, tym razem, normalnego, a ty w tym czasie pójdziesz się orzeźwić.
Przytaknęłam i wstałam z łóżka. Wzięłam czystą bieliznę i poszłam do łazienki.
 Po krótkim czasie wyszłam z niej. Z włosów nadal kapała mi woda. Na łóżku już leżały jakieś ubrania, a pokój był pusty. Zamknęłam okno i spojrzałam na ciuchy. Cóż... Wiedziałam, że to będzie coś takiego. Ubrałam to, co mi przygotowała i poszłam do jej pokoju i bez pukania otworzyłam drzwi. Wyglądała pięknie, a miała na sobie top - podobny do mojego - sięgający przed pępek, w którym był kolczyk, czarne szorty i tego samego koloru lakierowane szpilki.
Po jakimś czasie byliśmy w klubie. Każdy ze sobą rozmawiał, a ja tylko siedziałam i piłam drinka ze znudzeniem. Wokół było jak zawsze mnóstwo tańczących ludzi. Ah i zapomniałam wspomnieć - tak, był z nami Nathan. Siedział naprzeciwko Zayna, który czasami wbijał w niego mordercze spojrzenie, a Nath wystawiał kły. Jego oczy w tym czasie błyszczały czerwienią. Wyglądał... Przerażająco. Jak każdy kogo znam tutaj. Każdy kto mi został jest potworem. Nic na to nie poradzę. W końcu jestem jedną z nich. Też jestem takim stworzeniem...
- Hej, Nath! Słyszysz? - Perrie pomachała mi ręką przed twarzą
- Nie. - przyznałam - Co mówiłaś?
- Czy chcesz iść potańczyć?
- Wiesz, może za kilka drinków tak -uśmiechnęłam się krzywo
Przytaknęła i przystawiła mi kolejny kieliszek wypełniony jakimś płynem z lodem pod nos. Bez namysłu chwyciłam go, przystawiłam do ust i przechyliłam. Zaczęłam kaszleć.
- To aż takie mocne? - wydusiłam z siebie
Ona tylko wzruszyła ramionami śmiejąc się. Po trzech, a może czterech następnych poszłam z Perrie na parkiet.
- Będę jutro umierać - zaśmiałam się
- Wszyscy - uśmiechnęła się szeroko
 Dosłownie wiłyśmy ciałami w rytm muzyki. Przyznam... Tańczę dobrze, a może lepiej niż myślę. Mam za sobą kilka nagród w różnego rodzaju konkursach, ale zawsze wątpiłam w moje umiejętności. Za to inni wręcz przeciwnie. Po kilku... nastu piosenkach czułam, jak moje nogi zaczęły mnie lekko piec. Poza tym musiałam iść za potrzebą. Kiwnęłam głową na drzwi łazienki i spojrzałam na Perrie. Ona przytaknęła. Przeciskając się przez tłum ocierających się o siebie, schlanych w trupa ludzi podążyłam w stronę łazienki. Gdy byłam przy drzwiach ktoś pchnął mnie, a ja spadłam na zimne kafelki pośladkami. Jednak usłyszałam jęki rozkoszy niedaleko mnie. Odwróciłam głowę i... Nie. To nie możliwe! Miałam w dupie, że po moich policzkach płynie Niagara łez, żołądek skręca się boleśnie, a gula w gardle rośnie z każdą chwilą. Jak on może? Jest aż tak nawalony, by mi to zrobić? Tak... Jak się domyślacie to właśnie Thunder. Pieprzył siedzącą na umywalce dziewczynę. Na szczęście nie zauważył mnie, a co bardziej nie słyszał przez skowyt tej dziewczyny. Jak najszybciej umiałam podniosłam się i wybiegłam z łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi. Nie wierzę... To po prostu... No coś nie do opisania. Znalazłam wyjście i po prostu wypchałam się na zewnątrz. Lodowate, w porównaniu do tamtego w środku, powietrze uderzyło we mnie, a alkohol jakby ulotnił się z moich żył. Zimno. Mokro. Ciemno... Tak, do tego pada deszcz. Zdjęłam cholerne szpilki i usiadłam na schodach. Miałam gdzieś, że siedzę tu zupełnie sama... A chwila. Może jednak nie. Kilka metrów ode mnie jakiś chłopak całował przypartą do ściany dziewczynę o bujnej, blond czuprynie. Po chwili oderwał się od niej i spojrzał kątem oka na mnie... Kurwa. To nie byle jaki chłopak. To Nathan. Momentalnie puścił ją i patrzył na mnie wielkimi oczyma. Spojrzał dziewczynie w oczy i zaczął coś do niej mówić. Po chwili blond włosa jak zahipnotyzowana wróciła do budynku, mijając mnie, nawet nie obdarzając przelotnym spojrzeniem. Jeśli się nie mylę właśnie ją zahipnotyzował. Szatyn podszedł do mnie i usiadł obok.
- Nath, co się stało? - spytał
Objął mnie ramieniem i przysunął się bliżej. W sumie miałam wszystko gdzieś. Teraz mógłby sobie tu nawet przyjść Louis z tą dziewczyną, trzymając ją za rękę i... Nie. Ta myśl już całkiem łamała mi serce.
- On... Z nią... W łazience - wyjąkałam
- Rozumiem. Nie mów nic.
Chwyciłam skrawek jego koszulki i ścisnęłam w dłoniach. Łzy leciały, lecą i jeszcze przez długi czas będą lecieć, brudząc moje policzki rozmazaną czernią.
- Obiecał. Mówił to wszystko.. Że mnie kocha. Tylko mnie. - pociągnęłam nosem
- Kłamał. Podle kłamał. Bawił się twoimi uczuciami, a ty...
- A ja jak głupia dałam mu się wodzić za nos.
Zacisnęłam mocno oczy. Wiadomo, że to nic nie da, ale chciałam wierzyć, że to wszystko to tylko sen. Chciałam się obudzić w łóżku, w ramionach Lou. Jednak nie. To znów rzeczywistość, która nie da mi spokoju. Los jest taki kapryśny. W moje życie wprowadził wiele; ból, łzy, miłość, odwagę, miłość i... Strach. To właśnie to uczucie obezwładniało mnie najczęściej odkąd pierwszy raz ujrzałam na oczy Thundera.Odkąd mnie.. Porwali. To właśnie zmieniło absolutnie całe moje życie. Zabiło moich rodziców. Siostrę. Bliskich... Wszyscy umierają. A co jeśli gdybym... Gdybym nie poszła tym cholernym skrótem? Nie, w końcu i tak by mnie znaleźli. To nic by nie zmieniło.
- Nie chcesz z nim być? Nie chcesz tam wrócić, prawda? - spytał, na co przytaknęłam
Chłopak westchnął.
- Zamieszkasz u mnie. Oboje wiemy co działoby się w domu. A przecież nie chcesz widzieć go już na oczy. Razem damy radę, pamiętaj... Zawsze będę przy tobie.
Chwycił mój podbródek, uniósł moją głowę i musnął delikatnie wargami moje usta. W tej chwili wszystkie myśli opuściły mnie. Łzy przestały ciec, a umysł uwolnił się. Nathan zdjął z siebie bluzę z kapturem i ubrał mi ją. Zasunął materiał na moje włosy, wziął mnie na ręce i... Zaczął biec. Ale nie tak normalnie. Jakby robił to z prędkością światła. Obrazy wokół mnie przemijały piekielnie szybko, rozmywając się. Światła wydłużały się nadając wszystkiemu niesamowity dla oka widok. To było niezwykłe. Sama nie wiem kiedy, ale byliśmy już w moim pokoju. Wiem, ze Nathan jest... Wampirem, ale nie sądziłam, że to jest możliwe by w ledwie minutę znaleźć się w pokoju, przebiegając dystans około 4 km. Szatyn postawił mnie na podłodze.
- Uspokój się, idź do łazienki i zmyj tusz z policzków. Ja się wszystkim zajmę.
Ucałował mnie w czoło i opuścił pokój. Weszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Wszystkie zdarzenia z dzisiejszego wieczoru zaczęły migać mi przed oczami. W sumie nie tylko z dzisiejszego dnia.
Trening. Wampiry. Utrata przytomności. Śmierć Kate. Tydzień 'żałoby'. Klub. Alkohol... Louis.
Wszystko co działo się w mojej głowie prowadziło do niego. Jakby był jedynym wyjściem z tej całej sytuacji. Z życia. Jakby był ucieczką. Rozwiązaniem problemów. Ale nie jest.
Oparłam się o umywalkę i zacisnęłam z całej siły powieki, by kolejne słone krople nie popłynęły. Wreszcie odkręciłam kran i przemyłam twarz zimną wodą, po czym przetarłam ją ręcznikiem. Wyszłam z łazienki.
Na przedpokoju stał już Nathan z walizką w dłoni, rozmawiając przez telefon komórkowy. Po chwili rozmowy rozłączył się i uśmiechnął do mnie.
- Obiecuję ci, że on już cię nie skrzywdzi.
Podszedł do mnie i zetknął wargami moje usta. Po niedługiej chwili chwycił moją dłoń wolną ręką i pociągnął na dół. Zostawiając za sobą dom, w którym mieszkałam wsiadłam do samochodu z Nathanem, który właśnie podjechał. Puls mi przyśpieszył w obawie, że to mógł być właśnie Max, a Nathan kłamał. Ale Bogu dzięki myliłam się. Była to blond dziewczyna dość podobna do Natha. Może była jego siostrą?
Przesiadła się na siedzenie pasażera, a Nathan usiadł za kierownicą. Dziewczyna odwróciła głowę w moją stronę z pokrzepiającym uśmiechem.
- Jestem Amelie - siostra Neta
- Nathalie - szepnęłam wymuszając uśmiech - Przy...
- Dziewczyna twojego brata. - powiedział patrząc na mnie w lusterku z uśmiechem
Mrugnął do mnie i wrócił do patrzenia na ulicę, która była prawie że pusta.
Czekaj... Dziewczyna? Ja jestem... Jego dziewczyną?
____________________________________________________
Dobra... Ja się nie wypowiem na temat tego rozdziału.
Liczę na wasze opinie.
Kurcze, tyle pomysłów wypełnia mój łeb ;3
Hmm...
Wolicie Lothalie czy Nathalie + Nathan? :-D
Ja tam to już w ogóle wolałabym takie... Harry + Nathalie XD
Ale nieee, bo to by się źle dla Hazzy skończyło, prawda Lou? 
 Ale jakby to brzmiało? Hathalie? Harralie? Haha, nie wiem sama.
Ale okej.. Koniec tematu.
Bardzo ładnie proszę o komentarze :) <3
To chyba tyle...
Pamiętamy o: CZYTASZ = KOMENTUJESZ <333
Do zobaczenia. 
Mrs. Styles xxx

7 komentarzy:

  1. No Na Moją Marchewkę Przenajświętszą!
    Mogę Cię zabić! NO NORMALNIE MAM OCHOTĘ TO ZROBIĆ! OD WCZORAJ! JAK TYLKO PRZECZYTAŁAM ROZDZIAŁ NA MAILU!
    Jak Ty mogłaś mi to zrobić?! No jak?!
    Lou na pewno tego by nie zrobić! to nie jest prawdziwe. Nie nie nie....
    Jpdl rozsadza mnie tu. Czemu mi to zrobiłaś!
    i serio z Hazzą. Brat z siostrą wyobrażasz to sb? bo ja jakoś nie bardzo Weronisiu ;D
    Ale wracając jestem na Cb zła. ;(
    I na dodatek zachorowałam ;(
    Pomijając fakt, że jestem zła na to co się wydarzyło i mam oczywiście nadzieję, że Lou ją odzyska, bo jak nie to ja się ta do Cb pofatyguje. To rozdział naprawdę cudowny.
    A i jeszcze jedno.
    Nathan trzymaj te wampirze walone łapska od Nath. ( pomimo iż kocham wampiry to Cb przekuję kołkiem. Już Cię nie lubię! Zaplanował to na 100)
    No nic idę umierać w samotności. Czekam oczywiście na kolejny ;*
    Buziaki ;*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww, OMG! ❤
    Cudeńko, Jezusku, to jest MEGASUPEREXTRAZAJEFAJNEIWGL !
    Ale jak LouLou mógł zdradzić Nath? :O Jezu, nawet sobie tego nie wyobrażam! ;--;
    Pytam sie JAK? ;-;
    Byłam świecie Przekonana, że on ją kocha, a tu wyskakuje z takim czymś. No bez jaj ;-; Jak on mógł? Rozumiem, że był nawalony, ale teraz już przegiął =_=
    Tylko bie rozumiem tego "-Dziewczyna twojego brata" Czyli że ona jest dziewczyną Nathana? Albo Hazzy? Co? Xd
    .
    Dobra, w każdym bądź razie rozdział napisany MEGA cudownie ❤ Po prostu brak słów *♡* Cudowny styl, fabuła, wgl wszystko, Awww!
    Ok, umieram z niecierpliwości na następny :*
    @Styles_Olesi

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzial boski
    Ale człowieku wiedziałam że jesteś wredna chamska i w ogóle ale aż do go stopnia. Jasne że ma bug lothalie

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział, tylko nie z Nathanem proszę ;-; najlepiej to z Niallem :3 Czekam na dalsze rozdziały :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział zajebisty tyle w tym emocji i w ogóle!
    Fajnie, że chcieli żeby sie rozerwała trochę na tej imprezie, ale... tak jakby... Dobili ją tym wyjściem jeszcze bardziej :(
    Louis jesteś okropny, fałszywy, zdradliwy, chamski, wredny, egoistyczny, niewyżyty i masz wpi**dol, kumasz?
    Jak ty mogłeś jej to zrobić?! No ja sie pytam czemu, dlaczego, jak?!
    Okaże ci moje miłosierdzie i dam ci dzień na schowanie swojego zdradzieckiego tyłka w dobrym bunkrze, bo jak zbiorę wszystkie czytelniczki tego bloga to masz przesrane bracie, rozumiemy sie?
    No... Chyba już skończyłam... Okey...

    Życzę duuuuuuużo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że postanowiłaś skomentować :))
      Brakowało mi cię x3
      Ale Boże, jakie słowa na biednego Thundera XD
      Dziękuję xx

      Usuń
  6. Jak zawsze suuper ♡
    Życzę weeeny ;**

    OdpowiedzUsuń