poniedziałek, 29 września 2014

Rozdział 25

*Oczami Nathalie*
Jestem ciekawa gdzie i po co pojechał. Zabić kogoś? Odebrać kasę? Na wyścig? Czy może co innego? Nie wiem, ale może to jednak lepiej. Nie ma go już godzinę. Harry pojechał z Kate do tego gimnazjum, a ja właśnie stoję pod strumieniem ciepłej wody. Dokładnie spłukałam pianę z moich włosów, zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny. Stanęłam nogami na zimnych kafelkach, co wywołało dreszcze na całym ciele. Woda ściekała z mojego ciała na podłogę. Wytarłam ciało, ubrałam się w przygotowane wcześniej ubrania, zawinęłam włosy w ręcznik i wyszłam z łazienki. Wysuszyłam włosy i rozczesałam je. Jest godzina dokładnie 15. Usiadłam na łóżku i zastanawiałam się co mogę robić. Postanowiłam że zobaczę co jest w TV. Zeszłam na dół, chwyciłam pilota i włączyłam urządzenie. Do mnie dosiadły się jeszcze Perrie i Dan. Leciałam po kanałach i trafiłam na wiadomości. Moja ciekawość się odezwała kiedy usłyszałam moje nazwisko. Prezenterka pokazywała zdjęcia mojego domu. A raczej jego ruin. Chwila! Zburzyli nam dom?! Co to ma być?! A moje rzeczy?! Do cholery! Ale nic słucham dalej...
- Wszystkie kosztowności zatrzymają na pewien czas przyjaciele córki państwa Moore. Dom zburzono.
Ugh, aż mi się nie dobrze robi! Zamiast mojego rodzinnego domu, będzie tam stał jakiś cholera sklep! Mogli chociaż wystawić ten dom na sprzedaż zamiast go burzyć!
- Co za idioci! - fuknęła Perrie
- Zero szacunku - pokręciła głową Dan
- No cóż. Mam za to nowy dom, chłopaka i najcudowniejsze przyjaciółki - uśmiechnęłam się
- Awww - obie zrobiły miny mówiące dosłownie 'Jesteś taka słodka'
Usłyszałam trzask drzwi. W salonie zjawił Louis, a moją uwagę - zamiast jego twarzy - przyciągnęło ubranie... Było we krwi. A ona z kolei raczej nie należała do niego. Spojrzałam w jego oczy, które patrząc w moje wyrażały zakłopotanie. Wstałam gwałtownie z kanapy, na co on odsunął się krok w tył, bo wiedział. Wiedział że kiedy ma na sobie krew nie wolno mu mnie dotykać. Nie ustalałam takiej zasady ani nawet nie mówiłam o tym, ale on po prostu wie. Poszedł w stronę łazienki, a ja do pokoju. Czułam się dziwnie i głupio jednocześnie. Usiadłam na łóżku i przeglądałam jakieś durne zdjęcia gwiazd na laptopie, dopóki nie przeszkodził mi w tym Louis zamykając go i odkładając na półkę. Usiadł obok mnie i przez chwilę oboje milczeliśmy.
- To moją praca - zaczął - Ty też będziesz...
- Nie - zaprzeczyłam - Ja nie będę zabijać nikogo
Westchnął ciężko.
- To było postanowione od początku. - przerwał na chwilę - Ale jeśli nie chcesz, to nie mogę cię do tego zmusić
Spojrzałam w jego kryształowe oczy iskrzące niepewnością. Uśmiechnęłam się, a on pocałował mnie w czoło.
- Zaczekaj, mam dla ciebie prezent - zaśmiał się
Zmarszczyłam brwi. O co mu chodzi? Hmm, ta moją ciekawość.
Wstał, wyciągnął coś z tylnej kieszeni dżinsów i wystawił to przede mną. Był to telefon.
- Najlepszy i najdroższy - wyszczerzył zęby
- Ile? - spytałam patrząc na niego surowo
- Tylko 2,5 tysiąca - wywrócił oczami
- Że ile?! Ty chyba na prawdę nie masz na co pieniędzy wydawać!
- Twoje szczęście jest warte każdej ceny, skarbie - uśmiechnął się
- Ale telefon to nie rzecz, która go powoduje
- To wypróbuję coś innego..
Położył swoje wielkie ręce na moich biodrach, przybliżył do siebie i pocałował jak wtedy na aucie. Boskie uczucie. W dodatku jego dotyk i głos działają na mnie, że aż mam dreszcze i serce wali jak młot. Nagle usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Odsunęłam się od Lou z czerwonymi policzkami i spojrzałam w tamtą stronę. Stała tam Kate z zaskoczoną i zmieszaną miną. Louis zaśmiał się, wymiął ją czochrając jej włosy ręką i wyszedł.
- Dupek - mruknęła wywracając oczami
- Dlaczego tak uważasz? - spytałam
- Bo zachowuje się jakby mógł wszystko i był lepszy od innych
To było oczywiste. Tak właśnie zachowywał się Thunder, ale to była prawda. On może wszystko, ale jest człowiekiem i musi chyba mieć świadomość, ze nie tylko on  tu żyje, nie? Muszę nad tym popracować..
- Prawda - przyznałam
Zeszłam na dół i przywitałam się z Niallem.
- Twoja siostra jest szybka jak piorun i cholernie dużo mówi - powiedział zdyszany łapczywie chwytając powietrze w płuca
- Goniłeś ją? - zaśmiałam się
- Raczej wyścigi - prychnął
- Co jej kupujesz? - spytałam
- Nie wiem. Pewnie będzie mi kazała zawieźć ją do sklepu i dać kasę - wywrócił oczami
- Chłopaki dzisiaj wychodzą, a my mamy wolną chatę - zaśmiała się Dan poruszając jednoznacznie brwiami
- Hmm, okej - wzruszyłam ramionami
Już wiedziałam o co jej chodzi...
***
 - Popcorn i chipsy? - spytałam stojąc przy kuchennym blacie
- Tak!! - odparły chórem
Wsypałam chipsy do dwóch misek i już gotowy, gorący popcorn do jednej wielkiej. Weszłam do salonu i zobaczyłam Perrie, Danielle z Kate siedzące na dywanie, zasypane toną płyt. Wybierały jakieś filmy.
- Jeden z każdego rodzaju - powiedziałam - Horror, komedia, sci-fi. Wszystkiego po trochę
Wróciłam do kuchni, postawiłam na blacie cztery kubki, wlałam do nich Colę i położyłam wszystkie na stoliku w salonie. Pomogłam dziewczynom i wreszcie wybrałyśmy około 5 filmów. Zgasiłyśmy światło i zaczęłyśmy oglądać pierwszy. W końcu nam się one znudziły, więc postanowiłyśmy dołączyć do tego alkohol. Kate znudzona i zażenowana tym co robimy poszła do pokoju.Włączyłyśmy muzykę na maxa i zaczęłyśmy tańczyć, śpiewać... Po prostu szaleć! Byłam już tak pijana że miałam mgłę przed oczami. Wszystko było rozmazane jak cholera. Nie wiem dlaczego. Nagle dostałyśmy ataku śmiechu. Dobre 20 minut płakałyśmy. Ja padłam na kanapę i z przymrużonymi oczami, śmiejąc się patrzyłam na rozmazane obrazy przede mną. Wstając z kanapy rozlałam na siebie szklankę z Colą. Połowa mojej bluzki była nieprzyjemnie mokra. Wzdychając poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i lekko się przeraziłam. Czerwone oczy i rozmazany tusz na policzkach od łez. Właściwie od śmiechu. Ugh, nawet jak się śmiejesz to potem wyglądasz okropnie. Masakra. Zdjęłam mokrą bluzkę i wrzuciłam ją do kosza na pranie. Wzięłam jakąś granatową i założyłam ją. Przy tej czynności usłyszałam z dołu krzyki, strzał i pisk... mojej siostry. Po chwili jednak wszystko ucichło zanim zdążyłam wyjść z łazienki. Zbiegłam na dół i zobaczyłam otwarte drzwi wejściowe, Danielle opartą o komodę, która trzymając się za brzuch jęczała z bólu, a Perrie nie widziałam. Zaczęłam biec w stronę Dan, ale czyjaś ręka mi na to nie pozwoliła. Oplotła się wokół mojej szyi i zacisnęła na niej. Próbowałam wziąć choć trochę tlenu do płuc. Przed moimi oczami pojawiły się czarne plamy, głowa zaczęła mnie boleć. Czułam że słabnę. Po chwili całkiem straciłam przytomność...
_____________________________________________________
Hejka :*
Tak wiem, nie najciekawszy i krótki rozdział, ale jeśli napisałabym dłuższy zepsułabym klimat ;p
4 komentarze = Daję następny rozdział za 4 dni, zamiast 7 :) 
To do zobaczenia miśki <333

czwartek, 25 września 2014

Rozdział 24

 *Oczami Nathalie*

 Obudził mnie cholerny ból głowy. Złapałam się za nią. Co ja wczoraj robiłam? Otworzyłam oczy, przyzwyczajając je do rażącego światła, które dochodziło przez niezasłonięte okno. Rozejrzałam się po salonie. Na podłodze leżał Liam, na schodach Harry w samych bokserkach, Zayn oparty o szafkę z butelką w ręce, Niall ślinił telewizor, Perrie z Dan nie widziałam, a ja leżałam... Spojrzałam pod siebie i okazało się że leżę na Louisie, który jest półnagi. Ach i teraz się właśnie zorientowałam że jestem w samej bieliźnie. . Poczułam splecione ręce Louisa na moich plecach, przez co nie mogłam się podnieść.
- Gdzie chcesz uciec, księżniczko? - mruknął
- Do pokoju, ubrać się - jęknęłam
- Po co? - spytał z zadziornym uśmiechem - Jesteś najpiękniejszą i najseksowniejszą kobietą jaką w życiu widziałem.
Pocałował mnie czule w usta i spojrzał w oczy.
- Mam ci przynieść ciuchy, prawda?
- I jeszcze coś na głowę jak możesz
Wiedziałam. Puścił mnie, a ja poszłam się ubrać. Zobaczyłam że Kate już nie śpi. Siedziała na łóżku z telefonem. Przywitałam się z nią i weszłam do szafy, żeby sobie coś wybrać i udało się. Wypatrzyłam sobie to. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, uczesałam włosy. Weszłam do pokoju Lou i otworzyłam komodę. Przegrzebałam szufladę i wyjęłam czarną bluzkę z krótkim rękawkiem. Gdy ją wyjęłam coś pomarańczowego mignęło mi przed oczami. Spojrzałam na to. Okazało się być to pudełko... Czego? Prezerwatyw.. Uh, nie skomentuję tego. Zamknęłam szufladę, wzięłam jeszcze jakieś spodnie i pobiegłam na dół. Rzuciłam na Louisa rzeczy i weszłam do kuchni. Wyjęłam z szafki lekarstwo, o które mnie prosił, nalałam wody do szklanki i zaniosłam mu przy okazji sama zażywając i popijając łykiem. Usłyszałam cichy jęk. To był Harry, który wciąż leżał prawie nagi na schodach. Podeszłam do niego i kucnęłam obok.
- Oj braciszku, za dużo wypiłeś - kiwnęłam głową z dezaprobatą
- Pić.
Wywróciłam oczami i poszłam do kuchni. Podałam mu szklankę wody. Wypił całą kilkoma łykami.
- Umieram - jęknął
Pomogłam mu wstać i poprowadziłam do pokoju. Od razu rzucił się na łóżko i zaczął chrapać. Zeszłam powoli na dół. Usłyszałam charakterystyczne kliknięcie w zamku od głównych drzwi, więc spojrzałam w tamtą stronę. Kiedy się otworzyły, do środka weszła Perrie z Danielle.
- Gdzie byłyście? - spytałam przekrzywiając głowę lekko na bok
- Na mieście. Odebrać kasę - mrugnęłam do mnie Dan
Mruknęłam coś na podobieństwo 'aha' i poszłam do swojego pokoju.
- Zaszalałaś wczoraj - zaśmiała się moja siostra
- Taa, troszeczkę.
- Widziałam jak całujesz się z Louisem
- A co w tym dziwnego, skoro jest moim chłopakiem?
Wzruszyła ramionami. Sama nie mogę uwierzyć w wypowiedziane przeze mnie słowa! No bo spójrzcie... Louis Tomlinson, postrach prawdopodobnie całego kraju, mający we władzy cały Londyn, który podporządkowuje sobie wszystkich wokół; policje, media, polityków... Ale do rzeczy! On jest moim chłopakiem. Jak to brzmi? Według mnie dziwnie. Kiedy o tym myślę że czasem mam ochotę piszczeć. Czemu? Może dlatego że to boskie ciało, te piękne oczy, cudny uśmiech, idealnie ułożone włosy, zabójczy, zaskakujący charakter... To wszystko jest moje. Louis jest mój. Nie wiem jak to się potoczy, ale mam na razie jak najlepsze myśli. Nie chcę tego zepsuć, bo czuję do niego dużo, a co ważne bezpieczeństwo. Mogłabym umrzeć otulona jego ramionami, oparta o tors, czując jego oddech na włosach. To byłaby przyjemna śmierć. Z osobą, którą się kocha. Ale co ja tam mogę wiedzieć? Po prostu to się czuję, nie trzeba się tego uczyć czy wiedzieć. To trzeba czuć. Z tych głębokich rozmyślań wyrwał mnie głos z dołu.
- Nath! Śniadanie! - i powiedział to Liam
Kiwnęłam na Kate głową, żeby szła za mną. Zbiegłyśmy na dół i usiadłyśmy przy stole. Śniadaniem okazała się być jajecznica, którą Liam robi po prostu rewelacyjną.
- Trzeba zapisać Kate do gimnazjum - powiedziała Dan
Przytaknęłam.
- Kto pójdzie? - spytałam jeżdżąc wzrokiem po twarzach wszystkich obecnych. Nikt...
- Ja mogę - mruknął Niall
Odpowiedziałam mu uśmiechem.
Po zjedzeniu poszłam do siebie i walnęłam się na łóżko. Dzisiaj jest Niedziela. Ja jutro idę do mojego ukochanego i znienawidzonego jednocześnie liceum, a Kate do gimnazjum. Ale nadal zastanawiam się nad tym. Znaczy... Dlaczego to spotkało akurat mnie? Zostałam porwana przez jakiś gang, którego przywódcą teraz jest mój chłopak, rodzicie zmarli mi nie dawno, a w dodatku będę jedną z nich. Dlaczego nie mogę wieść normalnego życia, jako normalna nastolatka z przyjaciółmi. Tak jak wcześniej! To były piękne czasy, więc dlaczego tak szybko przeminęły?! Ugh, życie jest okropne! Ale nie chciało mi się dłużej nas tym myśleć, więc po prostu siedziałam na łóżku i patrzyłam w okno. Nudziło mi się, ale nie miałam nic lepszego do roboty.

*Oczami Louisa*

Czy wy to do cholery rozumiecie?! Ja - Louis Tomlinson mam dziewczynę. W dodatku tak seksowną.
Właśnie siedzę w pokoju i myślę. A moje myśli krążą wokół niej. Do głowy bez przerwy przychodzą kolejne pytania. Jak będzie z nami? Co zrobi kiedy dowie się o Harrym, Zaynie i Perrie? Stracę ją? E! Nie stracę jej! O to się nie martwię, bo będę walczył do upadłego. Jeśli chodzi o nią to nie poddam się. Nie ma takiej opcji. Za bardzo mi na niej zależy...
 Nagle do mojego pokoju ktoś wszedł, ale nie zwróciłem na to w ogóle uwagi. Siedziałem na przeciw okna i wpatrywałem się w miasto... miasto należące prawie do mnie. Jeszcze brakuje tej jednej dzielnicy należącej do Maxa.
Nagle poczułem dwie ręce na mojej klatce piersiowej, która unosiła się szybciej od samej myśli o tych gnidach. Uśmiechnąłem się sam do siebie gdy poczułem te wspaniałe usta na moim policzku. Nie spodziewałem się jej teraz, tutaj, ale nie narzekam. Wręcz przeciwnie. Chwyciłem ją za szczupłe ramiona i jednym, sprawnym ruchem posadziłem ją sobie na kolanach. Dotknąłem lekko jej ust, by po chwili pogłębić pocałunek. Dziewczyna wplotła palce w moje włosy i pociągnęła za nie, na co mruknąłem w jej usta. Moje ręce wędrował po jej plecach. Po chwili przycisnąłem ją bliżej. Ta krótka chwila wydawała się trwać wieki, ale niestety ktoś nam musiał ją przerwać.
- Louis, do Ciebie - usłyszałem za sobą głos Liama
Nathalie zeszła z moich kolan rumieniąc się. Wyglądała przy tym tak słodko. Wziąłem od Liama telefon.
- Halo? - warknąłem
- Przy magazynach. Mamy kogoś
- Okej, będę. Dzięki Adam - odparłem i rozłączyłem się
- Oby coś powiedział - prychnął Liam
- Wyśpiewa wszystko, a ja już się tym zajmę - mruknąłem, a na mojej twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech
Oddałem brunetowi telefon, on wyszedł, a ja odwróciłem się do Nathalie. Podszedłem do niej, pocałowałem przeciągle w czoło i spojrzałem w oczy. Była tak piękna. A co najważniejsze była tylko moja.
- Mam coś do załatwienia, skarbie - powiedziałem
Położyłem dłoń na jej policzku i jeździłem po nim kciukiem. Patrzyła na mnie z dołu, a teraz wyglądała tak uroczo jak dziecko. Jej oczy dosłownie się błyszczały.
Przytaknęła głową, musnęła moje wargi i wyszła.
Wziąłem mój tak zwany szczęśliwy pistolet, złożyłem bo do kieszeni marynarki i wyszedłem z domu. Wsiadłem do mojego samochodu i ruszyłem w stronę magazynów. Dojechanie tam zajęło mi niecałe 40 minut. Wsiadłem i wszedłem do jednego z blaszanych garaży. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jakaś dziewczyna klęcząca na ziemi i trzech chłopaków ode mnie, czyli Alex, Adam i Chris.
Podszedłem płaczącej blondynki.
- Ty pewnie od Georga, co? - splunąłem
Nie odpowiedziała.
Nie chciało mi się z nią bawić, więc wziąłem spluwę i skierowałem w stronę głowy, przez co jej płacz się nasilił.
- Mów co wiesz, to przeżyjesz! - skłamałem wywracając oczami
- J-ja nic nie wiem - powiedziała dławiąc się łzami
Jej zachowanie coraz bardziej mnie irytowało. Złapałem ją za włosy i pociągnęła do góry, by patrzyła mi w oczy.
- Mów co wiesz - warknąłem robiąc przerwę między każdym słowem
- Max chce żebyś stracił to co dla ciebie najważniejsze - wyśpiewała
Wkurzony pchnąłem ją na ziemię. Przyłożyłem broń do jej czoła, po czym pociągnąłem za spust.
Gwałtowny dźwięk spowodował uśmiech na mojej twarzy, a lepka, czerwona ciecz rozchlapała się na moje ręce i kawałek bluzki. Patrzyłem na mój czyn ze zwycięskim uśmiechem. Zgadza się. Podoba mi się to i jestem z siebie tak bardzo dumny. Wytarłem ręce w koszulkę, wróciłem do auta, a chłopaki zajęli się zwłokami. Odpaliłem silnik i wróciłem do domu. Cóż, to normalka dla mnie. Nie mam nad czym rozpaczać. Jedynie... o co chodziło? To co najważniejsze... Cholera! Tym czymś jest Nathalie! Nie, nie, nie, nie! Nie pozwolę! Dla niej powybijam co do jednego z tych debili. Nie może jej się cokolwiek stać. Po prostu na to nie pozwolę.
__________________________________________________
Siemka :D
Troszeczkę było tu Lothalie :3
I jak? Podobało się? :)
Next za tydzień. Ale jeśli będą 4 komy to za 4 dni <3
Do zobaczenia :*

sobota, 20 września 2014

Rozdział 23

Louis się odwrócił, a ja po nim. Zobaczyłam jakiegoś chłopaka opartego o samochód, palącego szluga.
- Parker - warknął
- No jak tam, stary? - zaśmiał się
- Spieprzaj z tym "stary"!
- Coś Ty taki nerwowy?
- Bo mi nie dobrze się robi na widok twojej krzywej mordy. - syknął
Chłopak uśmiechnął się z politowaniem do Louisa.
- Czego chcesz?
- Niczego, popatrzeć jak przegrywasz i na twoją nową niunię - oblizał usta
- Możesz pomarzyć - prychnął Louis
- Zobaczymy czy będziesz taki pewny siebie, jak ta suka znajdzie się w rękach Maxa.
Czarnowłosy rzucił szluga na ziemię i przydeptał butem, po czym popatrzył się na Louisa z cwaniackim uśmiechem. Widać że rozwścieczył Thundera do granic możliwości... To jest w ogóle bezpieczne? Nie, nie jest ani trochę bezpieczne! To jest sa-mo-bój-stwo! - podpowiedział głosik w mojej głowie. No i miał rację.
Louis powinął rękawy bluzki, ukazując umięśnione ręce i mnóstwo tatuaży.
- Pożałujesz tego, Parker! - syknął
Chłopak prychnął i stał oparty o samochód z założonymi na klatce piersiami.
Louis podchodził do niego, a ja stałam przerażona obok auta, na którym przed chwilą się całowaliśmy.
- Harry!! - krzyknęłam
Brunet momentalnie znalazł się obok mnie.
- Co jest? - spytał
- No zrób coś, bo Louis go zaraz zabije! - powiedziałam pokazując palcem na Thundera, który już zdążył bić się z chłopakiem, a wokół zebrał się tłum i kibicował.
- Cholera, Tommo znowu?! Weź daj sobie spokój! - krzyknął wyrzucając ręce w powietrze
Louis, nadal bił bez opamiętania chłopaka. Harry wreszcie się ruszył. Złapał Louisa za barki i odciągnął go od niego.
- Spadaj stąd, Parker! - warknął Harry
Louis z nienawiścią w oczach patrzył na chłopaka, który odchodził z miejsca zdarzenia, a tłum się rozszedł.
- Co znowu zrobił? - spytał zrezygnowany lokaty
- Nazwał ją suką! Nie odpuściłbym mu tego! Okey, ja biję i wyzywam kobiety, ale akurat jej nie może i mam nadzieję że to pojął!! - krzyczał z wyrzutem wymachując rękami na wszystkie strony
A-ha. Tak, trochę mi się zrobiło... Miło? No mogę to tak ująć.
- Okey, Tommo, spokój. - powiedział
- Ważne że Parker dostał po krzywym ryju - zaśmiał się
- No i to się liczy. Dobra, Liam załatwia formalności, a my możemy jechać do domu. - oznajmił
- Okej
Tak więc, wsiadłam z Danielle i Perrie do auta. Blondynka odpaliła silnik i ruszyła w stronę domu. Na początku panowała dosyć niezręczna cisza, ale Dan postanowiła ją przerwać:
- Jesteście parą?
- Co? Nie. Dlaczego?
- Przecież to widać! On rozbiera cię wzrokiem, a ty go normalnie zjadasz tymi szmaragdowymi oczkami!
- Wcale nie! - fuknęłam
Dziewczyny zaczęły się śmiać.
- Poza tym widziałyśmy jak się całujecie! Wiemy lepiej niż ty - Pezz wytknęła mi język
- Nienawidzę was - mruknęłam
- A my cię kochamy
Wreszcie dotarłyśmy do domu. Wyszłam z samochodu i przeszłam przez drzwi frontowe domu. Zostałam przyparta do ściany przez czyjeś dłonie spoczywające na moich ramionach. Przede mną ujrzałam parę świecących się od szczęścia oczu. Tych pięknych lazurowych oczu. Poczułam jak zbliżył swoją twarz do mojej i po raz kolejny dzisiaj pocałował. Boże, jego usta są tak idealnie dopasowane do moich, tak miękkie, tak uporczywie seksowne... Po mniej, więcej 30 sekundach oderwaliśmy się od siebie ciężko dysząc.
- Nathalie, to był cholernie dobry pocałunek - uśmiechnął się zadziornie
Przygryzłam dolną wargę.
- A czy to ma znaczyć... - zaczęłam
- Nathalie Tomlinson, czy chcesz być moją dziewczyną? - spytał bez owijania w bawełnę
Uśmiechnęłam się jak najlepiej umiałam i znów zaczęłam go całować. Wplotłam palce w jego włosy i pociągnęłam za nie, na co wydał z siebie cichy pomruk. Oboje usłyszeliśmy jak drzwi od domu się otwierają, więc zaprzestaliśmy się całować. Spojrzeliśmy w tamtą stronę. Perrie, Daniell i Niall z otwartymi buziami.
- Wynocha - warknął Louis
Wszyscy mruknęli coś w stylu "tak jest" i przeszli dalej. Wow, Thunder na prawdę ma władzę nawet nad nimi. Spojrzał mi w oczy świdrując na wylot.
- Nie spodziewałem się że kiedykolwiek będę mieć dziewczynę - uśmiechnął się
Założył kosmyk włosów za moje ucho.
- Ja też się tego nie spodziewałam. A tym bardziej nie myślałam że będę to ja - przyznałam
Louis zaśmiał się pod nosem. Bez słowa zjechał ręką do mojej dłoni, chwycił ją i splótł nasze palce. Odwrócił się do mnie bokiem i pociągnął do salonu, gdzie byli wszyscy. Widząc nasze złączone ręce uśmiechnęli się. Perrie i Danielle z całej siły mnie przytuliły.
- Trzeba to opić!! - krzyknął Harry, czyli wieczny imprezowicz
Po chwili na stole leżała wódka i kieliszki.
- No to za nasze gołąbeczki - zaśmiała się Pezz unosząc w górę swój
Serio Perr? Na serio? Gołąbeczki?!
Po mniej, więcej godzinie byliśmy wszyscy wstawieni, w tym ja. Kate siedziała w pokoju i czytała jakąś tam książkę czy słuchała muzyki. My już schlani do potęgi, włączyliśmy muzykę na full i tańczyliśmy na wszystkim na czym się dało i śpiewaliśmy. Przy pewnej niezłej piosence się działo zbyt wiele. Boże, na podłodze leżały rozwalone szklanki rozlana wódka, książki i inne rzeczy. Ogólnie rozwaliliśmy salon. Harry puścił Green Day. Myślałam że policja zainterweniuje przy tak głośnej muzyce, a tu nic. Bawiliśmy się w najlepsze. Dziewczyny wpadły na pomysł żeby zrobić striptiz na stole! Boże powiedz że ja na to nie pójdę... Więcej grzechów nie pamiętam, bo urwał mi się film.
_______________________________________________________
Czyli... Nic ciekawego się tutaj nie działo... xd
Jeśli pod tym będą 4 komy wrzucam 24 za 4 dni :)
A i jeszcze jedno... Wybrałam Lothalie, czyli pomysł Nataszy :D
Bardzo mi się spodobało :3

niedziela, 14 września 2014

Rozdział 22

*Oczami Nathalie*

Otworzyłam oczy i zobaczyłam że Perrie leży na mnie, a Dan na podłodze. Hah, muszę przyznać że wczoraj było super. W dodatku Pezz nas namówiła na kilka drinków no i... Opiłyśmy się jak cholera! Prócz Kate. Swoją drogą... Gdzie ona jest?! W łóżku jej nie ma. Zrzuciłam z siebie blondynkę na co wydała z siebie jęk niezadowolenia i leżała rozwalona na całym łóżku. Weszłam do łazienki, wzięłam prysznic i ogarnęłam się trochę. Ubrałam się, po czym zeszłam na dół nie budząc dziewczyn. Na kanapie siedziała Kate z Niallem. Oglądali telewizję.
- No cześć - uśmiechnęłam się - Chyba się polubiliście
- Jasne! Niall jest strasznie miły i robi nieziemskie tosty!
- Ty tez nie jesteś najgorsza - zaśmiał się czochrając jej włosy
- Wracając do tych tostów... Ni, mógłbyś nam zrobić? - spytałam z błagalną miną
- Wam? - uniósł brew
- Mi, Pezz i Dan, które śpią u mnie na podłodze. - odparłam
Śmiejąc się wstał i poszedł do kuchni.
- Niall mówił to o czym gadałyśmy wczoraj chłopakom - powiedziała Kate
Wybałuszyłam oczy i spojrzałam nimi na nią.
- To że ja i... - zaczęłam, a ona tylko pokiwała głową twierdząco - A mówił coś co powiedział mu Louis?
- Umm.. No mówił tylko że Louis też cię 'lubi', wiesz w jakim sensie.
- A-aha - zająknęłam się
O wilku mowa! Po schodach schodził właśnie Thunder ziewając.
- Cześć - przywitałam go uśmiechając się
Szatyn podszedł do nas od tyłu i tak po prostu pocałował mnie w policzek, po czym poszedł do kuchni. Spojrzałam na Kate. Ona uniosła ręce pokazując dwa kciuki w górę, przed moją twarzą. Usłyszałam jak Ni mówi coś do Lou, a on tylko wzdycha z wkurzenia.
- Gotowe!! - krzyknął blondyn
- Kate idź po dziewczyny i ściągnij je tutaj - powiedziałam, a ona jak strzała poleciała na górę
Weszłam do kuchni i usiadłam przy stole obok Zayna.
- Hej - uśmiechnęłam się, co od razu odwzajemnił
- Co się działo pod moją nieobecność? - spytał - Byłyście grzeczne?
Zniżył czytaną przez niego gazetę, dzięki czemu mogłam ujrzeć jego twarz... Na której miał okulary. Ale nie, nie przeciwsłoneczne, tylko kujonki. Podobne do moich starych. Tak, nosiłam kiedyś okulary, a on wyglądał w nich... Jeśli mogę to tak ująć to seksownie i śmiesznie jednocześnie.
- Tak - potwierdziłam z wielkim uśmiechem
Zabrałam się za genialne tosty Nialla.
- Pyszne - pochwaliłam go, a on uśmiechnął się słodko
Po chwili do kuchni weszły Perrie i Danielle, które były pchane przez Kate. Wyglądały... Strasznie. Czyli ja przed wyjściem z pokoju też tak wyglądałam.
- Cześć, kotku. Wyglądasz cudownie - powiedział Zayn
Przybliżył się do niej żeby ją pocałować, ale sprzedała mu tak zwaną blachę w środek czoła, przez co odleciał na swoje miejsce.
- Wal się i nie licz na seks - mruknęła
Haha, zazdroszczę Zaynowi dziewczyny. Liam nawet nie próbował się zbliżyć do Dan, bo wiedział co go czeka.
- Co dzisiaj robimy? - spytałam
- Męczymy się z kacem - prychnęła Perrie pochłaniając tosta
- Okej, ale z racji że ja go nie mam nie chce się nudzić
Do kuchni wszedł Harry. Czy on sobie zdaje sprawę że jest pół nagi czy lunatykuje?
- On tak zawsze - zadrwił Niall jakby czytał mi w myślach
- Dzisiaj wyścig - powiedział z uśmiechem loczek
- My sobie darujemy - powiedziały zgodnie dziewczyny
- Nie - uciął krótko Zayn - Idziecie i koniec, jasne?
- Bardzo - blondynka wywróciła oczami
- Dan? Ty też idziesz. - powiedział Liam patrząc na nią
- Rozumiem - westchnęła
Czy tutaj kobiety nie mają żadnego zdania? Zawsze muszą się z nimi zgadzać? Ugh, no przecież 'posiadanie' dziewczyny, która nie jest przedmiotem nie znaczy że ma ona robić co jej się rozkaże! To wkurzające.
***
Dziewczyny już wydobrzały. Teraz siedzimy u mnie i wybieramy ubrania na wyścig. 
- Żebyś nie rzucała się w oczy my ci coś wybierzemy - mrugnęła Dan i weszła z Perrie do mojej garderoby. Z racji że one były już ubrane, szukały mi stroju. Dan wyglądała tak, a Perr tak. Boże, jak mi wybiorą coś podobnego, to chyba je uduszę! Po pięciu minutach Danielle wyszła trzymając w rękach buty i ciuchy. Wzięłam to od niej i bez marudzenia poszłam się przebrać. Miałam na sobie
spódnicę, top i buty ... Wyszłam z łazienki.
- Wyglądasz mega seksownie! - pisnęła Perrie
- Wyglądam jak puszczalska dziwka! - syknęłam wkurzona
- Przestań narzekać i chodź, bo nie mamy wiele czasu, okej?

Wyszłyśmy z domu, wsiadłyśmy do samochodu Danielle i pojechałyśmy, zakładam że na tor wyścigowy. Rzeczywiście to był mój pierwszy wyścig tego typu. Jak wspominałam kiedyś... Ścigałam się, ale wynikła z tego nieprzyjemna sytuacja, więc rzuciłam to.
Po dwóch godzinach śpiewania Perrie i Dan miałam lekko dość. Nareszcie dojechałyśmy. Wyskoczyłam z samochodu i czekałam na dziewczyny. Blondynka zamknęła samochód. Poczułam ten zapach spalonej gumy, benzyny... Słychać warkoty silników i krzyki. Mmm, jak Ja to uwielbiam. Podeszłam z dziewczynami do jakiegoś namiotu, wielkością przypominającego cyrkowy, jednak był mniejszy. Weszłyśmy do środka. W namiocie siedziało trzech chłopaków w wieku Louisa czy Harry'ego.
- Siemka wszystkim! - krzyknęła Perrie
Wszyscy obrócili się w naszą stronę z uśmiechem i przywitali się skinieniem głowy
- Poznajcie się. Nathalie, ja z Dan będziemy przy samochodach - mrugnęła do mnie i wyszła z namiotu
- Więc ja jestem Alex, a to Adam i Chris - uśmiechnął się
- Nathalie - odwzajemniłam gest
Przejechałam wzrokiem po wszystkich twarzach. Ciekawa jestem czy są też w gangu Louisa...
- Jesteś nowa u Thundera?
Pokiwałam głową.
- My już jesteśmy od pewnego czasu...
- Więc ile w sumie jest ludzi w nim?
- 11 osób
- A kto się czym zajmuje? - spytałam
- Louis - przywódca, Harry - drugi głos, w sensie zastępca Thundera. Zayn - odbiera pieniądze i zabija, często robi to ze Stylesem. Niall - naprawia auta. Liam - informator. Chris - haker. Adam - zajmuje się organizacją torów, wyścigów i ogólnie zarządza kasą, a Ja jestem szpiegiem. To tyle.
- Całkiem nieźle - powiedziałam
Wyszłam z chłopakami z namiotu. Rozglądnęłam się i zobaczyłam że przy jednym z samochodów macha do mnie Perrie. Podeszłam do niej oraz Dan i uśmiechnęłam się. Usiadłam między nimi na masce samochodu. Usłyszałam pierwsze warkoty silników. Samochody przygotowywały się już na starcie.
- Którym jedzie Louis? - spytałam
- Tym czerwonym - powiedziała pokazując palcem na auto po środku z niebieskimi neonami pod spodem
Wreszcie przed samochodami stanęła dziewczyna podobnie ubrana do mnie z flagą. Zawodnicy włączyli silniki, dziewczyna machnęła flagą w dół, a wszystkie auta ruszyły z prędkością światła. Reszty wyścigu tylko słuchałam... Pierwszy oczywiście dojechał Louis - nasz król wyścigów.
Podbiegłam z Perrie i Dan do auta. Było... Zmasakrowane i to porządnie!
Wszystkie laski się rzuciły na Thundera, ale on... na żadną nie zwracał uwagi. To dziwne.
Po prostu podszedł do samochodu, w którym siedział jego przeciwnik. Mężczyzna wysiadł i dał coś Lou. Pewnie forsę za wygraną. Później zrobił to samo z kolejnymi czterema samochodami. Niall zajął się autem  razem z Zaynem, Adamem, Alexem i Chrisem, a Liam gadał z jakim facetem. Po chwili Thunder podszedł do nas.
- No witam, panienki. Dla mnie się tak odstawiłyście? - przygryzł dolną wargę mierząc mnie od góry do dołu
- Może - zaśmiała się Pezz
- Widać że wpadłaś mu w oko - szepnęła mi do ucha Danielle
- Jakoś tego nie widzę - prychnęłam, przewracając oczyma
- To otwórz oczy
Po chwili Dan poszła do Liama, a Perrie do Zayna, więc ja zostałam sama z Louisem. Podszedł bliżej mnie, położył dłonie na biodrach i przycisnął swoją klatkę piersiową do mojej, dzięki czemu mogłam poczuć jak spokojnie i równomiernie bije jego serce, w porównaniu do mojego, które miało zaraz wyskoczyć z piersi.
- Czym się tak denerwujesz, skarbie? - szepnął uwodzicielsko do mojego ucha
W tym momencie przez moje ciało przeszedł dreszcz. Po chwili przybliżył swoją twarz do mojej i złączył nasze usta. Przejechał językiem po mojej wardze, niemo mówiąc bym je rozchyliła. Tak zrobiłam, a jego język delikatnie gładził moje podniebienie.
Po chwili oderwał się ode mnie i spojrzał prosto w oczy. Po chwili usłyszałam krzyk zza jego pleców...
- Tomlinson!
 ______________________________________________________________________
Yay i mamy 22 rozdział ;D
Wiem, wiem miał być jutro, ale jest dziś, ponieważ bardzo was kocham x3
Jakieś pyyyytanka? Wy już wiecie gdzie pytamy bohaterów albo mnie ;p
Jednak rozdziały będą wrzucane co tydzień, w każdą Niedzielę :)
To... Do zobaczenia za tydzień? :D Oby <33333

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 21

*Oczami Victorii*
Wciąż siedziałam w pokoju, na moim łóżku i przeglądałam nowości na laptopie. Wszędzie zdjęcia moich rodziców i mnie. Chwila! No tak! Przecież nadal nikt ie wie co się ze mną dzieje, nie? Ale... A z resztą co mnie to obchodzi? Zostanę tu z nimi do końca marnego życia i tyle! Ugh, już czekam na wybawiającą śmierć. Ale do rzeczy...
Do mojego pokoju wszedł Harry. Zamknął drzwi za sobą i usiadł obok mnie. Nie obdarzając go nawet jednym, krótkim spojrzeniem wlepiałam wzrok w jasny ekran przede mną.
- Możemy pogadać? - spytał chrapliwym głosem
- Będziesz mi truł o cięciu się? - wywróciłam oczami
- Nie - zaśmiał się - To coś poważniejszego - powiedział i wziął laptopa z moich kolan, po czym zamknął go i odłożył na szafkę nocną
- Czyli co? Co jest ważniejszego od mojego laptopa? - mruknęłam
- Uwierz że ciężko mi to mówić i w ogóle, ale wiem ze słyszałaś moją rozmowę rano z Niallem
- Jak? - uniosłam brew
- Tego dowiesz się w przyszłym czasie.
- Chciałem ci powiedzieć że... Jestem twoim przyrodnim bratem.
- Ta jasne - prychnęłam - Myślisz ze uwierzę ci w takie coś?
- Ojciec ci nie mówił, wiem. Mogę ci to opowiedzieć.
- Nie chcę mi się słuchać durnej, zmyślonej historyjki
Ha ha ha! Śmieszne, serio. Ja nie miałam, nie mam i nie będę mieć brata.
- Ale tej wysłuchasz - złapał mnie za podbródek i zwrócił głowę, bym spojrzała mu w oczy
Przytaknęłam tylko głową. Chwila! Stop! Dlaczego to zrobiłam? To było nieświadome i niekontrolowane. Jakby mi kazał to zrobić... Ja się w tym gubię!
- Więc. Przed tym jak twój, czyli nasz ojciec poznał twoją matkę miał jeszcze jedną żonę. Mianowicie Rose - moją rodzicielkę. Po ślubie Rose zaszła w ciążę i w ten sposób pojawiłem się ja. Przy moim urodzeniu coś poszło nie tak i Rosalie zmarła, a mi się cudem udało przeżyć. Twój ojciec nie miał wyjścia. Musiał się mną opiekować. Ale po kilku latach miał dość. Byłem tak podobny do mojej matki, że przypominałem mu o niej gdy tylko na mnie patrzył. Oddał mnie do domu dziecka. - wywrócił oczami na to wspomnienie - W wieku 13 lat miałem dość tych bachorów i wszystkiego! Zawsze byłem inny. Niby ten zły. Zwiałem. Do siedemnastu lat wychowywałem się na ulicy. Potem za liczne kradzieże i jedno zabójstwo - zaśmiał się - Wpakowali mnie do więzienia. Tam poznałem Louisa. Zachowałem nazwisko po matce, a on wyciągnął mnie z tego bagna i w ten sposób tutaj dołączyłem. to na tyle mojej pięknej, różowej historii. Wierzysz?
Przetwarzałam sobie każde wypowiedziane przez niego słowo... Z tego co zrozumiałam po analizie jego wypowiedzi jest moim przyrodnim bratem. Czy mu wierzę? Nie wiem. Jakoś ciężko w to uwierzyć. Ale patrząc w jego oczy zauważyłam iskierki czegoś na podobieństwo nadziei. Wyglądał jakby mówił prawdę. Nie wiedziałam co powiedzieć. Siedziałam tylko w tej samej pozycji patrząc na niego z lekko rozwartymi ustami.
- Rozumiem - przytaknął i wstał
Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam znów na łóżko, przez co siedział obok mnie i patrzył prosto w oczy. Jego mina wykazywała że czekał, iż coś powiem.
- Wierzę
Chłopak uśmiechnął się i przytulił mnie. Wciąż ciężko mi było zrozumieć i chyba do mnie to nie docierało, ale to (chyba) prawda. Harry to mój brat. Nie ważne że przyrodni! Wciąż brat, prawda?
- To dlatego byłeś dla mnie taki miły na początku - zadrwiłam z uniesioną brwią
Mogłam zauważyć że jego policzki się czerwienią, a mina robi zakłopotana.
- Przepraszam?
- Hmm, ciężko mi to mówić, ale... Kocham cię - przyznałam
Harry zaczął się śmiać, a ja paliłam się wewnętrznie z dziwnego uczucia. Powiedziałam prawie obcej osobie, że ją kocham.
- Ja cię też.
- Kate wie? - spytałam
- Nie, ale tym zajmie się moja kochana siostrzyczka - pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju
Szepnęłam kilka przekleństw pod nosem. Po nie więcej niż minucie do środka weszła Kate z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Co ci zrobili? Niall cię pocałował że taka szczęśliwa? - zaśmiałam się
Spojrzała na mnie spode łba.
- Dobra siadaj! Muszę ci coś opowiedzieć - mruknęłam
Kate posłusznie usiadła na przeciwko mnie. Nie będę wam tego jeszcze raz mówić, co powiedział mi Harry, więc przejdę dalej. Powtórzyłam Kate co usłyszałam od Harry'ego. Na początku, jak ja nie chciała wierzyć, ale przekonałam ją do tego. Teraz dopiero zauważyłam że mówił całkowitą prawdę. Może wyjaśni wam to wspomnienie sprzed kilkunastu lat.
~***~
- Tato? - zawołałam
Nikt mi nie odpowiedział. Przeszłam przez długi korytarz i weszłam do pokoju mojego taty. Tam też go nie było. Jakiś przedmiot leżący na łóżku przyciągną moją uwagę. Podeszłam i wzięłam go do rąk. To było zdjęcie. Na nim widniał tata z jakąś kobietą. Była piękna. Miała długie, brązowe loki, zielone jak las oczy i cudny uśmiech. Odwróciłam zdjęcie i zobaczyłam imiona i nazwiska. Rosalie Styles i Ben Moore. Ta kobieta to Rose. Stali gdzieś pod drzewem i uśmiechali się do siebie. Oglądanie zdjęcia przerwał mi skrzyp drzwi. Odwróciłam się ze zdjęciem w dłoni. W drzwiach stał tata z uśmiechem na ustach. Gdy zobaczył co trzymam uśmiech znikł. Podszedł i wziął mi zdjęcie. Schował je do komody zamykając na kluczyk.
- Kto to? - spytałam
Tata nie odpowiadał. Pociągnęłam go za koszulkę, a on odwrócił się do mnie z zaszklonymi oczami. Wytarł je i kucnął przy mnie.
- Koleżanka. 
- Co z nią jest?
- Nie żyje - powiedział prosto z mostu - Idź pobaw się z Kate do ogrodu, dobrze?
Potrząsnęłam głową i wyszłam z pokoju ojca...
~***~
 Do tej pory nie myślałam o Rosalie, o zdjęciu i o tamtym momencie. Całkowicie zapomniałam.
- Halo? Vic? - Kate machnęła mi ręką przed twarzą
- Przepraszam. Mówiłaś coś?
- Czy Harry mówił prawdę?
- Tak, absolutną. Nawet nie pytaj skąd to wiem. Po prostu wynoś się stąd i idź go przytul - wytknęłam jej język
- Co?! - pisnęła - Nie ma opcji że ja do niego pójdę! W dodatku sama! Boję się go!
Nie dziwię jej się, ale skoro mam pewność że nic jej nie zrobi... Niech idzie!
- Jest opcja i właśnie do niego idziesz - uśmiechnęłam się złośliwie
- Victoria, proszę cię. Daj mi spokój! - jęknęła
- Nie dam! Masz tam iść bez gadania!
Boże, jak to żałośnie brzmi. Ale nie mogła się go bać cały czas. Szczególnie teraz, gdy wiedziała kim dla nas jest.
- Ale idziesz ze mną
- Okej - zaśmiałam się
Zeszłam z łóżka i poszłam z Kate do Harry'ego. Stanęłam przed drzwiami i otworzyłam ja na największą szerokość na jaką mi pozwalały. 
- HARRY!!!!! - krzyknęłyśmy
Ujrzałam kędzierzawego na środku pokoju całkiem gołego. Zaskoczony wziął jakiś ręcznik i zakrył się nim. Po chwili razem z Kate wybuchnęłyśmy śmiechem tak głośnym że rozniósł się po całym domu. Harry zrobił tak zwanego 'facepalma' uderzając się w czoło z otwartej dłoni. 
- Świetny moment, na prawdę - zaśmiał się
Uśmiechnął się ukazując w jednym policzku słodki dołeczek. Kocham, po prostu uwielbiam jego uśmiech!
- Nie wstydzisz się - spytałam
- A czego? Tego że jestem seksowny? - mruknął, na co prychnęłam
- Kate chciała... - zaczęłam, ale poczułam niewielką rękę na ustach, która zabroniła mi mówić dalej
- Chciała mnie uściskać, tak? - zaśmiał się
- Skąd ty... - uniosłam brew
- Chodź - przerwał mi
Rozłożył ręce w jej kierunku z wielkim uśmiechem.
Kate podeszła do niego niepewnie, a on od razu ją objął. 
- A to za karę - szepnął do niej i zaczął ją łaskotać
Dziewczyna śmiała się jak opętana.
- Proszę przestań!! Harry! - piszczała śmiejąc się
Podbiegłam do nich i wskoczyłam Harry'emu na plecy chcąc odciągnąć go od Kate, która zwijała się na podłodze ze śmiechu. Nagle do pokoju wbiegła reszta chłopaków z Dan i Pezz. Widząc nas wszyscy panicznie zaczęli się śmiać. Po chwili Harry zrzucił mnie na łóżko i zaczął łaskotać.
Płakałam ze śmiechu. Dosłownie, łzy lały mi się po policzkach. 
- Ty!! - wrzasnęła Kate i zaczęła łaskotać Harry'ego - Ze mną się nie zadziera!
Chłopak stracił na chwilę orientację, dzięki czemu też zaczęłam go gilgotać z Kate. Leżał plecami na łóżku i zwijał się ze śmiechu, jak Kate wcześniej na podłodze.
Po naszej małej wojnie na łaskotki padłam na łóżko Harry'ego. 
- Kiedy ty zdążyłeś się ubrać? - zaśmiałam się
Wzruszył ramionami z uśmiechem. 
- Plany na dzisiaj? - spytałam podpierając się łokciami o miękki materac
- Hazz, zmieniłeś się... Aż nie do wiary  - Niall potrząsnął głową z dezaprobatą
- O co chodzi Horan?
 - Ty... Śmiejesz się, uśmiechasz częściej i w ogóle.. Zrobiłeś się taki przez nie? - uniósł brew uśmiechając się
Harry wywrócił oczami i rzucił w niego poduszką.
- Nadal mogę ci uszkodzić genitalia Horan, więc spierdalaj
Niall stanął na baczność i odmaszerował z pokoju, po czym zaczął się śmiać, jak my wszyscy.
- Więc... Ja dzisiaj wychodzę, bo mam załatwienia, a wy zostajecie z wujkiem Liamem, Louisem i Niallem.
- A Zayn?
- Idzie ze mną
Nie pytałam o nic więcej. Po prostu pokiwałam głową i wyszłam z Kate z pokoju...
Wieczorem przyszły do nas dziewczyny. To że Kathrin jest młodsza, tak na prawdę nic nie zmieniło. Gadałyśmy wszystkie razem.
- Wyglądaliście razem tak słodko! - pisnęła Dan
- Nie przesadzaj - wywróciłam oczami - To przecież mój brat, a nie chłopak
- No wiem, wiem.
- A chłopak by jej się przydał - powiedziała Kate patrząc na swoje paznokcie, które Perrie jej właśnie maluje
- Zgadzam się! - poparła ją blondynka
- Ja też - Danielle wyszczerzyła zęby w wielkim uśmiechu
- Jakoś ciężko mi znaleźć fajnego, miłego, opiekuńczego, seksownego, przystojnego, inteligentnego faceta - wymieniłam
Danielle i Perrie przez chwilę wyglądały na zamyślone.
- Wiesz co? - zaczęła Pezz
- Louis posiada te cechy - zaśmiała się Dan - Zwłaszcza że nie ma dziewczyny - zaczęła jednoznacznie ruszać brwiami
- Louis? Chcesz mnie z nim zeswatać czy jak? - zaśmiałam się patrząc na nią z litością
- Nawet nie wiesz, jak bardzo tego pragnę
- Nie, nie i jeszcze raz NIE! - powtórzyłam dobitnie
- My się tym zajmiemy - uśmiechnęła się Perrie złośliwie pod nosem
- Nie, Perrie proszę. Dajcie mi spokój - spojrzałam na nią błagalnie
- Ale pasujecie do siebie jak nikt! - krzyknęła
Nagle usłyszałyśmy że drzwi od naszego pokoju się otworzyły, a na podłogę wywalił się Horan. Czyli podsłuchiwał.
- Nie ładnie tak podsłuchiwać, Niall! - krzyknęłam
- Będziesz miał za swoje!
Przywiązałyśmy go do mojego łóżka, a Niall patrzył na nas ze strachem w oczach. Dziewczyny zaczęły go... Malować, a ja stałam z boku z Kate i śmiałam się. Niall prawie że piszczał jak dziewczyna. Po niecałych trzydziestu minutach był gotowy. Znaczy wyglądał jak Perrie, bo założyła mu jeszcze blond perukę. Umierałam ze śmiechu widząc Nialla z wkurzoną i obrażoną miną. Odwiązały go, a on wybiegł z pokoju zrzucając perukę na ziemię. Na dole było słychać śmiechy chłopaków.
*Oczami Louisa*
No, no, no! Widzieć Horana umalowanego to aż przyjemność. Haha, wyglądał jak Perrie! Poszedł do łazienki się umyć i wrócił do nas raportować co mówiły dziewczyny.
- No i namawiały Vic... - kontynuował
- Chwila! - przerwałem - Niech się przyzwyczai, bo teraz ma na imię Nathalie i zacznijmy tak do niej mówić.
Chłopaki potaknęli.
- Więc... Wmawiały Nathalie że pasuje do ciebie - wskazał na mnie, a ja zrobiłem wielkie oczy - No i że Perrie się zajmie czymś... nie całkiem to zrozumiałem. Ale wiem że podobasz się Nath i dziewczyny sądzą że "jesteście sobie przeznaczeni" - zaśmiał się
Spojrzałem na niego z uniesioną brwią i znanym mi uczuciem. Satysfakcją. Czułem się jakbym przed chwilą wygrał wyścig. Cieszyłem się, sam nie wiem z czego. Powie mi ktoś z czego ta satysfakcja? 
- Wiem, nie miałeś jeszcze dziewczyny, ale... Widać po tobie jak się przy niej zachowujesz. Jesteś inny. - mruknął Niall patrząc na telewizor
- Czyli jaki?
- Milszy. Rzadziej słuchasz co się do ciebie mówi. Masz inny wzrok. Częściej się uśmiechasz...
- Bzdury! - prychnąłem
- I jeszcze zaprzeczasz! 
- Przyznaj się że Nath ci się podoba! - powiedział cichy jak dotąd Liam - Uwierz że to nie boli. Ja jestem z Danielle i co? Jak widać jestem szczęśliwy w związku z tak cudowną dziewczyną, ty też byłbyś.
Już otworzyłem usta żeby coś powiedzieć, ale usłyszałem jakiś dźwięk ze schodów. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem tylko jak skrawek jasnych blond włosów znika za ścianą. Perrie ty...
No to mam tak zwane przejebane. Jak się Nathalie dowie, to co pomyśli?! Nie mogę być jakąś ciotą w jej oczach?! Nie w JEJ!! Boże, wiem ze mnie nienawidzisz, więc zwrócę się do kogoś lepszego... Diable, błagam weź coś zrób Perrie żeby się Nath nie dowiedziała! To rozkaz miał być nie prośba! Ugh, no jeśli mam się przyznać, to tak.. Podoba mi się Nathalie. To jej seksowne ciało, ten tyłek, te zielone oczy, ten uśmiech, te miękkie, lekkie, brązowe loki i co najważniejsze te usta. Te piękne, malinowe usta. Chciałbym je całować bez końca. To tak cholernie przyjemne! Daję słowo. Przysięgam na piekło i z powrotem że będzie moja! Będzie tylko moja. Nikt jej nie tknie. Obiecuję. 
_____________________________________________________________________
No heeej :) 
Podobał się rozdział?
Hah, Lou wreszcie się przyznał x3
Wyobraźcie sobie Nialla z cieniami na powiekach, szminką i długą, blond peruką xD
Wiem, miałam wrzucać raz w tygodniu, ale skoro leżał już napisały...
Cieszycie się? Liczę na wasze opinie w komach ;)
Mam do was pytanie... Jak nazwiemy Lou i Nathalie? :D 
Ja mam już pomysł, ale chcę znać wasze <333 Do następnego :***

wtorek, 2 września 2014

Rozdział 20

Rozdział czytać uważnie i dokładnie, a nie przeskakiwać co drugą linijkę ;)
*Oczami Victorii*

Otworzyłam oczy. Podparłam się na łokciach i spojrzałam na Kate. Jeszcze spała. Nagle usłyszałam jak ktoś rozmawia przed drzwiami od naszego pokoju.
- Ale one musi się w końcu dowiedzieć. Przecież nie możemy tego ukrywać całe życie! - to powiedział... Niall
- Tak, wiem. Myślę jeszcze w jaki sposób. A co jak wygada? Będziemy musieli ją zabić?! - a to... Harry
- Louis jej ufa, a ty tym bardziej powinieneś!
- No dobra! Dowie się w najbliższym czasie...
- Harry? A to że jesteś...
- To powiem jej zapewne dzisiaj. A może za kilka dni... Nie wiem, jak dowie się wszystkiego naraz to głowa jej pęknie. Idź już.
O co chodziło!? Kim jest Harry?! Co za tajemnica? I dlaczego mają mnie niby zabić?! Nie pojmuję tego!
Spojrzałam na drzwi. Klamka się poruszyła, więc szybko położyłam się na poduszce i zamknęłam oczy. Usłyszałam ciężkie kroki po pokoju, po czym materac pode mną się zapadł. Poczułam dotyk ręki na ramieniu. Na pewno Harry'ego.
- Victoria? - usłyszałam
- Mhm? - mruknęłam
- Wydaję mi się że pora wstawać - zaśmiał się
Obróciłam się w jego stronę. Błyszczące, zielone oczy spoglądały w moje, a brązowe loki opadały na jego czoło.
- Zejdziemy za 10 minut - uśmiechnęłam się
Chłopak przytaknął i wyszedł. Muszę się dowiedzieć o czym rozmawiali! A tak swoja drogą... Spodziewałam się jakiegoś ekstremalnego budzenia ze strony Harry'ego. Wygrzebałam się spod kołdry i obudziłam Kate. Ubrałam się w to. Zeszłam z Kate na dół i weszłam do kuchni. Usiadłam przy stole.
- Dlaczego ubrałaś sweter, skoro jest środek lata? - zauważył Zayn
Wszyscy spojrzeli na mnie podejrzliwie. Cholera! Co by tu powiedzieć...
- Sama nie wiem. Wzięłam co miałam pod ręką - wzruszyłam ramionami
- Przecież kupiłyście z Perrie mnóstwo letnich ubrań - Niall uniósł brew
Błagam, Boże, uratuj mnie. Ta, jasne, jeszcze czego mogę od niego chcieć! Może kucyka ze skrzydłami?!
- Victoria podwiń rękawy - nakazał Louis
- Po co? - jęknęłam
- Już!
Trochę sparaliżowana - cholera wie dlaczego - strachem... Podwinęłam rękawy, a Louis podszedł do mnie i uniósł moje ręce do góry. Wszyscy spojrzeli na czerwone lub blade już kreski na moich rękach. Harry wstał od stołu jak poparzony i wyszedł z kuchni.
- Słuchaj, wiemy że masz ciężkie dni, ale nie możesz się ciąć - powiedział Liam
Louis patrzył na mnie wzrokiem pt. "Jak mogłaś? Dlaczego to zrobiłaś?". Mogłam wyczuć że jego oczy mówiły dokładnie te słowa. Dan i Pezz ze smutnymi minami schowały twarze w dłonie.
- Może, ty mnie posłuchasz Liam?! Mogę robić z moimi rękami co tylko zechcę, a wy nie macie nic do tego! Nie wiem, dlaczego tak was to obchodzi?! Przecież jestem tylko kolejną porwaną małolatą! - krzyknęłam przez co wszyscy byli zdziwieni moim nagłym wybuchem
Wstałam od stołu i pobiegłam do siebie. Kate siedziała tam z grymasem na twarzy, a jej oczy się zaszkliły. Słyszałam jak Zayn mówi coś do Kate, ale nie wiem co. Zamknęłam drzwi od pokoju i usiadłam na łóżku. Patrzyłam na moje blizny jak na... Na coś całkiem zwyczajnego. To nie było dla mnie jakieś niezwykłe czy smutne. To było... Normalne. Może dla ciebie, głupia suko! syknął głosik w mojej głowie. Pewnie miał rację. Dla mnie to było normalne, skoro sama sobie to zrobiłam. Oczywiście ktoś musiał przeszkodzić moim rozmyślaniom...
*Oczami Harry'ego*
Wyszedłem z kuchni normalnie wściekły! Czemu ona to robi?! To jest po prostu... Okropne! Straszne! To nie pasuje do niej! Jest tak delikatna, a robi sobie tak potworne rzeczy! Nie mogę tego pojąć! Wszedłem do mojego pokoju, żeby odreagować złość. Ledwie dwa metry od ściany w pomieszczeniu wisiał worek treningowy. Na nim się wyżywam, kiedy coś mnie denerwuje, stresuje czy... Smuci, chociaż rzadko to się zdarza. Po prostu jak mam ochotę potrenować, walę wór. Wiem, to głupie. Zamiast normalnie z kimś porozmawiać to ja kopię w worek wiszący na suficie. Ale co na to poradzić? Zacząłem okładać worek, tym razem bez rękawic. Nie wiem, czemu ich nie założyłem. Po trzydziestu minutach przestałem. Moje ręce były białe od ściskania ich w pięści i jednocześnie czerwone od krwi z zadrapań na kostkach. Mówi się trudno. Miałem to dzisiaj jej powiedzieć... Powiedzieć czy nie? Teraz zaczęła się walka. Ale z silniejszym przeciwnikiem - myślami. W jaki sposób jej to powiedzieć? Kiedy? Gdzie? Jaka będzie jej reakcja? Nie wiem. Boże, dlaczego tyle pytań, a zero odpowiedzi?! Okej, spokojnie Harry. Poukładaj to sobie... Powiem jej na pewno dzisiaj, zapewne u niej w pokoju, a może gdzieś indziej. Nie wiem, okaże się z sytuacji. A jaka będzie jej reakcja? Cholera, co do tego nie mam jej pojęcia i... Przyznam się bez bicia, ze boję się. Po prostu się boję co sobie pomyśli, ale przecież to nie jest najgorsze co mam jej dzisiaj powiedzieć, tylko to co mam jej powiedzieć w przyszłym czasie. W dodatku niedalekim czasie. Z resztą nie tylko ja... Louis, Liam, Zayn, Pezz, Dan i Niall również. Ale to JA będę miał najcięższe zadanie z nich wszystkich. Dlaczego? A pewnie dlatego że ciężko powiedzieć swojej siostrze - która nawet nie wie że jest się jej bratem - że jest się również demonem, prawda? Uwierzcie że to jest cholernie ciężkie! Ach, no jakbym mógł zapomnieć! Tak, jestem demonem. Ciekawi was pewnie dlaczego. Dlaczego nim jestem? To jest długa historia... Demonem stałem się przez innego cholernego zesłańca z piekieł, którego już zabiłem. Dawno. Ile na prawdę mam lat? No dopiero 20, ale kto wie jak długo będę żył. Zapewne jak się domyślacie reszta też jest... Czymś. No i zgadza się. A czym? Tego dowiecie się później, kiedy wreszcie jej to powiemy.

I co? Spodziewaliście się tego? ;) Mam nadzieję że się rozdział podobał. Może i krótki, ale ma w sobie nieco info. Więc... Serdecznie, z całego serca zapraszam do pytania bohaterów o cokolwiek chcecie :D Odpowiedzą na 100% xd a teraz spadam! Do następnego, który pojawi się w przyszłym tygodniu. Sajonara :*