wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 4

Notka pod rozdziałem! Przeczytaj!

*Moimi Oczami*

Nie rozumiem czemu Louis się tak wkurzył. Przecież spałam na ziemi i nic "niestosownego" nie zrobiłam! Jeszcze boli mnie to ramię. Masowałam je chwilę. Po chwili wstałam z łóżka i podeszłam do półki z książkami. Wyciągnęłam pierwszą, lepszą książkę, usiadłam w fotelu i zaczęłam czytać. Gdy dotarłam już do 45 strony, ktoś wszedł do pokoju. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam chłopaka. Blondyn. Całkiem ładny, ale raczej powiedziałabym że... słodki? Tak, chyba tak.
- Cześć! Nie przeszkadzam?- spytał z uśmiechem
- Chyba nie- powiedziałam bez emocji
- Jestem Niall- przedstawił się
- Victoria
- Jak tam u Ciebie Vici?- spytał spytał z uroczym uśmiechem
- No wiesz... Poza tym że jestem porwana i nie mam bladego pojęcia gdzie zostałam wywieziona, mieszkam z czterema psychopatami, to fenomenalnie!!- uśmiechnęłam się sztucznie
- No nie zachowuj się jak więzień... Uśmiechnij się
- Ale Ja jestem więźniem!
- Dobra, chodź!
- Co chcesz zrobić??
- Chyba trochę się tutaj nudzisz?
- Odrobinkę
Chłopak wyciągnął mnie z pokoju. Wbiegliśmy do salonu, a później do jakiegoś pokoju z mnóstwem automatów, xbox'em i milionami najróżniejszych gier.
- Wow!- wydukałam
- No wiem! To od czego zaczynamy?- spytał
- Auta!- krzyknęłam jak małe dziecko
Wsiedliśmy na plastikowe samochody i zaczął się wyścig. Oczywiście wygrałam. Wygrałam z nim siedem razy, na co już był trochę zdenerwowany.
- Gdzie Ty się tak nauczyłaś jeździć?- spytał zdziwiony
-  Znaczy, Ja... Rok temu brałam udział w wyścigach no i byłam najlepsza, ale potem na jednym z wyścigów ojciec przyjechał na linie mety. Siedziałam miesiąc w poprawczaku. Później nie wzięłam udziału w żadnym wyścigu, ale trenowałam potajemnie- powiedziałam na jednym wdechu
Chłopak słysząc moją wypowiedź otworzył usta i stał jak kołek.
- Serio?
- Tak
Minęła około godzina.
- Wiesz co? Trzeba już będzie wracać, bo za niedługo Louis może przyjść i nie będzie dobrze jak się dowie, że...
- Że co?- spytałam podejrzliwie
- No On nie pozwolił nam... Ugh... Nie pozwolił nam Cię dotykać!
- Co?! Ale dlaczego? Nie jestem niczyją własnością! Nie żeby mi się to nie podobało, ale On nie ma prawa o tym decydować!- krzyknęłam
- No najwyraźniej może- wzruszył ramionami
- Super się bawiłam! Dziękuję Niall!- powiedziałam stojąc w mojej "celi"
- Nie ma za co. To była dla mnie mnie przyjemność!
Pocałowałam chłopaka w policzek, gdy nagle do pokoju wszedł Louis. Jak to oczywiście zobaczył to się wkurwił. Patrzył na Nialla morderczym wzrokiem. Niall spuścił głowę i wyszedł marszem z pokoju, posyłając mi pokrzepiający uśmieszek. Louis zamknął drzwi na klucz.
- Co. To. Miało. Być?- warknął
- Nic- odparłam z figlarnym uśmiechem
- Co nic?! Pytam się co to było!- krzyknął
- Nic - powtórzyłam
- Pytam po raz ostatni: Co. To. Było!?- syknął
- Ja mówię po raz ostatni że NIC!- uśmiechnęłam się zadziornie
Za moje prze cudne zachowanie dostałam w twarz z otwartej dłoni, ale trochę lżej niż za pierwszym razem. Złapałam się za policzek i usiadłam na łóżku. Patrzyłam na Louisa z pogardą i obrzydzeniem w oczach. Tak jak zawsze na niego patrzę.
- Może teraz mi powiesz, księżniczko?
- Pocałowałam Nialla w policzek i nic więcej - powiedziałam wywracając oczami
- No to zajebiście! Czy Ty jesteś normalna?!
- Ale nie wiem o co Ci znowu chodzi!
- O to, że jesteś tu drugi dzień i już się zakochujesz w Niallu!
- Nie zakochałam się w nim!
- To co to było?!
- On jest dla mnie po prostu miły! Spędziłam z nim fajnie czas i się z nim po przyjacielsku pożegnałam! Coś jeszcze?
Louis wziął kilka głębokich oddechów.
- Czyli jak ktoś jest dla Ciebie miły to od razu się z nim migdalisz?!- wrzasnął
- Może idź się spytaj Nialla czy to było "migdalenie" skoro taki mądry jesteś!- krzyknęłam i usiadłam na łóżku
- Nieważne...

*Oczami Louisa*

- Mogę wziąć prysznic?- spytała po kilku minutach ciszy
- Tak, pokażę Ci gdzie jest łazienka...
- Wiem gdzie jest!
- Ale Zayn z niej korzysta, więc wykąpiesz się w mojej - uśmiechnąłem się chytrze
- No dobra
- W ogóle to Ci się chyba nie przedstawiłem?
- Znam twoje imię - powiedziała
- Ciężko go nie znać. Więc mów mi po imieniu!
- Dobra - mruknęła
Zaprowadziłem ją do mojego pokoju. Podszedłem do komody i wyjąłem z niej chyba najmniejszy dresy jakie miałem, biały podkoszulek i czyste bokserki.
- Masz- podałem jej ciuchy- Wiem że nie marzyłaś o czymś takim, ale nie mam nic innego, więc jak chcesz to możesz chodzić nago?- spytałem z figlarnym uśmiechem
- Dzięki. I wolę nie- zrobiła grymas
- Jak chcesz.
Victoria weszła do łazienki. Postanowiłem, że też już się przebiorę w moją "piżamę". Zdjąłem spodnie i bluzkę i położyłem się na łóżku. Założyłem ręce za głowę i myślałem. Włączyłem telewizor i wszędzie mówili o porwaniu Victorii. Wyłączyłem to ustrojstwo, bo już mi się to powoli nudziło.

*Moimi oczami*

Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz, cztery razy upewniając się czy są zamknięte. Weszłam do kabiny i umyłam dokładnie ciało. Nie było nic damskiego, więc użyłam żelu Louisa. Wyszłam z kabiny i sięgnęłam po ręcznik. Wysuszyłam dokładnie ciało i spostrzegłam się że nie wzięłam ubrań, które dał mi Louis. Strzeliłam sobie z otwartej dłoni w czoło na pobudkę. Owinęłam się szczelnie ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to klata. A do kogo ona należała? Oczywiście że do Louisa! Leżał sobie w samych bokserkach na łóżku z rękami za głową. Muszę przyznać, że był bardzo "wysportowany".

*Oczami Louisa*

- No, no, no! Czym zawdzięczam TAKĄ wizytę?
- Spadaj! Nie wzięłam sobie ubrań!
- To możesz się przebrać tutaj. Mi to nie przeszkadza!-uśmiechnąłem się chytrze
- Ale mi tak!
- No to jak wolisz!- wyrzuciłem teatralnie ręce w powietrze
Wzięła ciuchy i poszła do łazienki. Po chwili wyszła z łazienki w moich bokserkach i koszulce.
- Nie zapomniałaś o czymś?- spytałem wymachując spodniami w powietrzu
- UGH... Dlaczego Ty musisz być taki?!
- Jaki?
- Taki... Taki wkurwiający!!
- Bo lubię!
- Normalnie jak dziecko! Dawaj te spodnie!- wrzasnęła
- Nie!
Dziewczyna położyła się na łóżku i obróciła się plecami do mnie udając tak zwanego focha.
- No masz- poddałem się
Victoria wzięła spodnie i je ubrała. Znów położyła się tyłem do mnie. Za pewne myślała.  Po kilku minutach odezwała się.
- Louis?
- Tak?
- Dlaczego tutaj jestem?
Victoria obróciła się na plecy i spojrzałam prosto w moje błękitne oczy, ale tym razem normalnie. Bez obrzydzenia czy czegoś podobnego. Przez chwilę pomyślałem.
- Zaczęło się od tego, że twój dziadek, czyli ojciec twojego ojca, zawarł z naszym gangiem umowę. Twój ojciec kiedy się o niej dowiedział postanowił Cię chronić i został psem. W końcu za to co Ja i mój gang robimy twój ojciec miał i ma za zadanie nas zamknąć. Wniósł na nas oskarżenia do sądu i teraz nas szukają. Porwaliśmy Cię, żeby twój ojciec wycofał zarzuty i znów dołączył do naszej mafii. Zobaczymy co z tego wyniknie.
- Czyli mój dziadek był w mafii?!- krzyknęła
- Tak. On był jej szefem! Później twój ojciec przejął interesy, ale zerwał umowę zostając gliną!- warknąłem
- Nie mogę uwierzyć!
- Jeśli twój ojciec wycofa zarzuty tym samym dołączy do naszego gangu, przestanie być pałą i będzie zarabiał grubą kasę!
- Jezus! Ale On to na pewno zrobi żeby mnie ratować!
- Czyli dobrze się składa, księżniczko- uśmiechnąłem się
- Nie mów tak do mnie!- warknęła
- No masz jeszcze jakieś pytania?
- Tak. Jeśli mój tata zostanie w tej całej mafii co się stanie ze mną, mamą i moją siostrą?
- Hmm. No twój ojciec będzie z rodziną, ale będzie też jeździł na misje. A Ty, moja droga, będziesz też w naszej mafii, bo skończyłaś już szesnaście lat! Za dwa lata będziesz mogła jeździć na misje z nami! O ile wszystko pójdzie po naszej myśli!
- Co?! Ja też będę w tym gównie?!- wrzasnęła
- Tak!- uśmiechnąłem się
Złapała się za włosy i przetwarzałam wszystko w głowie co do tej pory usłyszała. Na bank była przestraszona.
- Czyli jak to wszystko będzie?- spytała
- No cały nasz gang włącznie z tobą wyjedzie do naszej siedziby, która znajduje się w Londynie. Niestety już nigdy nie zobaczysz rodziców. Chyba, że Max pozwoli Ci pisać do nich listy.
- Kto to Max?
- Szef naszej mafii
- Okej! Czyli Ty to kto?- spytała
- Louis Tomlinson- zaśmiałem się
- To wiem, ale opowiedz mi coś o sobie, skoro będziemy w jednym szajsie!- mruknęła
- No więc zadawaj mi pytania, a Ja ci odpowiem!
- Ile masz lat?
- 23
- Aha. Od kiedy jesteś w mafii?
- Dołączyłem do niej w wieku piętnastu lat
- Masz rodzeństwo?
- Jedną, młodszą siostrę
- Jak Ona ma na imię?
- Lottie
- Aha. Dlaczego jesteś taki okropny w stosunku do mnie?
- Co?
- To co słyszałeś!
- Nie rozumiem
- Na samym początku nazwałeś mnie suką, wjebałeś mnie do jakiejś zamrażarki i ciągle się na mnie wydzierasz!
- A pamiętasz pierwszą zasadę?
- Tak
- Więc jak jesteś nie posłuszna, to jesteś karana- wzruszyłem ramionami
- No to kurwa zajebiście!- mruknęła sarkastycznie
- Wiem- powiedziałem
- Ile już dziewczyn porwaliście?
- Wiele
- I co z nimi zrobiliście?
- Nie żyją- odparłem
- Zabiliście je, tak?
- Nie. One same się zabijały, bo były na granicy rozpaczy. Wyły dnie i noce, a później same się wieszały czy cięły albo topiły...
- Aha... Okeeej... No to było ciekawe!
- Teraz ja zadaję pytania! Dlaczego się mnie nie boisz?
- Um... Nie odpowiem na to pytanie, bo się boję twojej reakcji!
- Gadaj!
- Ale obiecujesz że się nie wkurzysz?
- Nie obiecuję, bo się wkurzę!
- No to obiecaj, że nic mi nie zrobisz!
- To się okaże...
- No dobra... Nie boję się Ciebie, bo nie mam się czego bać! Jesteś okropnym chamem! Ojciec mnie uczył żeby nie okazywać swojego strachu i słabości, bo to tylko pogorszy twoją sprawę! A no i sądzę, że jesteś totalnie pojebanym ścierwem!!!- wyszczerzyłam wszystkie ząbki- no i jeszcze że jesteś żałosny, bo sądzisz że wszystko możesz i że jesteś taki "Wielki pan Tomlinson"! A się mylisz! A no i jeszcze....
- Dość!!- warknąłem
- Co się stało? Prawda boli, nie?
- Tak! Szczególnie wypowiadana z twoich ust! Ale masz rację, w niektórych sprawach
- Co proszę?! Czy wielki Pan Tomlinson przyznał mi właśnie rację?! Ludzie tu trzeba pogotowie wezwać z nim jest coś nie tak!!
- Zamknij się już!- fuknąłem obrażony
- Dobra, przepraszam! Czyli co? Będziemy w jednym gangu?
- Tak. Jeśli twój ojciec wycofa zarzuty, to tak- uśmiechnąłem się
- Tylko błagam Cię o jedno...
- Czyli co?
- O to żebyś mnie nie bił!!
- No Ja Cię przepraszam bardzo, ale zasady są, a Ty się ich nie trzymasz!!
- Ale to że się nie trzymam jakichś jebanych zasad nie znaczy, że masz mnie za każdym razem bić!!
- No właśnie Ci mówiłem, że jeśli nie będziesz posłuszna, to będziesz karana!!!- wydarłem się
- Dobra, kurwa!! Rób se co chcesz!! Ale chciałam Ci powiedzieć, że te zasady są do dupy!!
- Wszystkie zasady są do dupy, ale trzeba się ich przestrzegać...- powiedziałem
- Jakoś Ty ich nie przestrzegasz
Nic nie odpowiedziałem.
- A masz jakąś ksywkę?- spytała zmieniając temat
- Tak
- Jaką?
- Thunder
- Ciekawie...
- Ta. A Ty masz jakieś?
- Może się spytaj moich przyjaciół, których już nigdy nie zobaczę?- powiedziała, a jej głos załamał się w połowie
Płakała.
                                                                                                                                                                 
 Słuchajcie! 
Będę częściej dodawać rozdziały!! 
Happy? Mam nadzieję że tak! 
I w ogóle to jak czytacie dajcie cokolwiek pod rozdziałem (fajne, zabawne itp.) albo komentarz! 
Mam dla was jeszcze jedną "notkę"... 
Zdradzę Wam tylko że w piątym rozdziale Thunder będzie 
"coś robił" dla Victorii... Ale co? 
Dowiecie się już w SOBOTĘ!!! 
A jeśli nie możecie doczekać się do soboty to komentarze 
(wrzucę w piątek) :) Miłego czytania!! :D

2 komentarze:

  1. Szkod mi jej...
    Ale dlaczego schiza? O.o
    no nic do następnego ;D

    http://upadla-i-lowcy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa :D
    Jejku :) ona jest dobra :)
    I właśnie czemu schiza :D
    Wpadla w niezłe gówno.
    Lece dalej :)
    Buziaki :*
    A.

    OdpowiedzUsuń