niedziela, 19 października 2014

Rozdział 29

- Ale wtedy uwierzy...
Spojrzałam na nich wszystkich, jak na jakichś chorych ludzi. Nagle okna zostały zasłonięte, a światło zgasło. Ale... Jak?! Przecież te okna.. Co oni robią?! Wstałam z miejsca, ale poczułam, ze coś popchnęło mnie znów na kanapę. Upadłam na siedzenie i wpatrywałam się w czerń przed sobą. Przed moimi oczami pojawiła się para złocistych oczu. Moją twarz owiał gorący oddech, a na szyi poczułam gorący dotyk czegoś... Włochatego. Jakby łapę. Przejechała po mojej skórze długimi, ostrymi pazurami, zostawiając na niej zapewne czerwone ślady. To coś... Odsunęło ode mnie łapę, a ja przyłożyłam lodowatą rękę do szyi. Czułam pod palcami długie, trochę wypukłe ślady. Wstałam z miejsca i po omacku przeszłam przez salon. Adrenalina i strach przeważała w moich żyłach. Wciąż było ciemno. Jednak coś za mną oświetliło kawałek podłogi pod moimi stopami. Odwróciłam się. Kilka metrów przede mną stała Perrie... Jej (teraz) ognistoczerwone włosy unosiły się ku sufitowi, a ręce rozstawione po bokach paliły się żywym ogniem. Zachłysnęłam się powietrzem i cofnęłam się kilka kroków w tył. Moje plecy zetknęły się ze ścianą. Szeroko otwartymi oczami patrzyła na ciemność przede mną. Niedaleko mnie zaczęła błyskać się lampa. Odruchowo spojrzałam w tamtą stronę. Bardzo słabe światło zapalało się i gasło. Tuż przy mojej twarzy poczułam gorący oddech. Zacisnęłam oczy i trzymałam głowę w tej samej pozycji nawet nie oddychając.
- Nie bój się - szept rozbrzmiał tuż przy moim uchu
Był to głos Harry'ego, lecz niższy i głębszy. Moje ciało przeszły dreszcze, a oczy zacisnęły się jeszcze mocniej. Po chwili nie czułam jego oddechu przy twarzy. Otworzyłam oczy i spojrzałam przed siebie. niedaleko mnie stał właśnie Harry... Jego oczami władała czerń, a na ustach widniał złośliwy uśmiech.

 

 Zaczęłam szybciej oddychać, a serce przyśpieszyło. Strach torował sobie coraz szerszą drogę w moich żyłach. Po chwili światło zgasło całkiem, a ja nie wiedziałam nic. Kompletnie nic. Jezu, co się dzieje? Co oni robią? I jak?! Uh, proszę niech dadzą mi spokój. To jest przerażające, straszne, okropne! Jak z horroru! Boję się. Po prostu się boję. Osunęłam się plecami po ścianie, na podłogę. Podkuliłam nogi pod brodę i owinęłam je rękami. Po moich policzkach popłynęły łzy. Czułam się po prostu jak w jakimś filmie, bałam się jak cholera, byłam przerażona. To nie były jakieś tam głupie żarty, to było straszne przeżycie... Przepraszam. To JEST coś strasznego. Usłyszałam jak obok mnie coś spada. Wzdrygnęłam się i jeszcze bardziej skuliłam. Słyszałam huki, łomot, rozbijane szkło, szuranie i spadanie przedmiotów na podłogę. W tej chwili do moich uszu dobiegł również grzmot... Burza. Łzy wciąż cisnęły się do moich oczu. Dlaczego spotkało to akurat mnie?! Czemu muszę to wszystko przeżywać?! Strach opanował całe moje ciało. Dławiłam się łzami, cicho łkając pod ścianą. Grzmoty były coraz głośniejsze, jakieś przedmioty wciąż się tłukły, spadały robiąc hałas i tym samym budząc we mnie większe przerażenie. Do tego wszystkiego doszło wycie. Nie psów, ale jęki. Dlaczego to robią? Kim są na prawdę?! Czego oni ode mnie chcą?! Co ze mną będzie? I z Louisem... Dlaczego mi to robi? Czym na to zasłużyłam. Czemu chce widzieć mój strach i ból? Czy ja mu kiedyś cokolwiek zrobiłam? I czy w ogóle przeżyję? Nie wiem czego chcą, ani jaki mają zamiar, po co to robią. Po chwili wszystko ucichło. Burzy również nie słyszałam. Poczułam na sobie wzrok. W dodatku nie jeden. Nie chciałam otwierać oczu i zobaczyć znów czegoś strasznego. Uświadomiłam sobie, że obok mnie ktoś lub coś jest. Po chwili moje ciało owinęły czyjeś ramiona. Otworzyłam gwałtownie oczy i nabrałam powietrze do płuc. Chciałam wyrwać się z uścisku... Louisa, lecz był on zbyt ciasny i mocny.
- Skarbie, spokojnie. Nic ci nie zrobię - szepnął mi do ucha
Starałam się unormować oddech i bicie serca.


Cały czas się bałam. Strach nie ustąpił nawet, kiedy byłam w ramionach Thundera. Poczułam jak jedną rękę oplata wokół moich nóg, a drugą pod plecami. Podniósł mnie i zaniósł do swojego pokoju. Usiadł na łóżku ze mną na kolanach.
- Boję się - szepnęłam
- Wiem, kochanie, wiem. Masz do tego prawo, ale spokojnie. Wiesz, że nie musisz bać się mnie. Nie skrzywdziłbym cię.
- Skąd mam to niby wiedzieć?! Może jesteś jak oni?!
Wyrwałam się z jego ramion i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na łóżku... Na moim ramieniu spoczęła czyjaś ręka. Podskoczyłam na miejscu ze zdziwienia. Obróciłam się. Za mną stała Kate ze zmartwionym wyrazem twarzy.
- Co się stało?
- Nie pytaj. Co najważniejsze: nie schodź tam.
- Dlaczego płakałaś? Co zrobili?
Usiadła obok mnie.
- Katy, na prawdę. Daj mi pomyśleć. Nie umiem ci tego wyjaśnić, a co więcej nie chcę.
- No dobrze - westchnęła
Oparłam łokcie o kolana, a twarz schowałam w dłoniach. Teraz dopiero jestem w stanie racjonalnie myśleć... I to co mi nagadali, to... Są bzdury. Chcieli mnie tylko przestraszyć. Nic więcej. Są ludźmi, bo wampiry, wilkołaki i inne pierdoły nie istnieją. Są tylko na durnych filmach. Westchnęłam ciężko, Znów poczułam dotyk na ramieniu.
- Kate, daj spokój. Mówiłam...
- To nie Kate
Wielkimi oczami spojrzałam w górę. Stał nade mną Niall.
- Czego ode mnie chcecie? Dajcie mi żyć. Po co to zrobiliście?!
- Oj, Nath... - westchnął kręcąc głową smutno - Nie chciałem tego. Zależy nam na tobie. Jesteś ważna. Szczególnie dla...
- Przestań! Mam dość słuchania, jak jestem dla niego ważna! - krzyczałam - Gdybym była nie zrobiłby tego!
- Nie przyłożył do tego palca! Nie widziałaś jego miny?! Stał patrząc na to wszystko, wyrywając sobie włosy i wycierając łzy z policzków! Cierpiał widząc cię w takim stanie!
- Jasne. Wyjdź! Daj mi wreszcie spokój! Nie pomyślałeś, że chcę teraz być sama po tym wszystkim?!
- Ugh, jesteś okropna!
Chwycił mój nadgarstek, pociągnął w stronę drzwi od pokoju Thundera. Bezszelestnie je otworzył i pchnął mnie do środka, po czym zamknął. Louis stał do mnie tyłem, opierając się o parapet, wpatrując w miasto... Stałam w miejscu.
- Chodź. Mówiłem, że nic ci nie zrobię. Nie ufasz mi? Po tym wszystkim mi nie ufasz?! Wydostałem cię z brudnych łap Maxa, dałem się dla ciebie postrzelić, pobiłem go dla ciebie, zabiłem... Dałem ci ochronę, której tak bardzo potrzebujesz. Dałem ci wszystko, a ty wciąż mi nie ufasz?
- Ciężko ufać komuś, kto cię porwał, bił, wyzywał...
- Nathalie, proszę - odwrócił się w moją stronę - Kocham cię. Nie wiedziałem, że to wszystko tak się potoczy.
Minęła dość długa chwila ciszy, w której wpatrywałam się w jego tęczówki milcząc. W końcu podeszłam do niego i objęłam.
- Ja cię też. Po prostu boję się.
Szatyn owinął ramiona wokół mojego drobnego ciała i przycisnął do siebie.
- A co z Niallem, Danielle i... Tobą? - szepnęłam
Chłopak puścił mnie i usiadł na łóżku.
- Powiedz mi. Kim jesteś na prawdę?
Westchnął ciężko.
- Nathalie, ja jestem...
_______________________________________________
Siemka, kociaczki ;*
Wiem, iż w poprzednim rozdziale było BARDZO mało Lothalie, ale nie miałam pomysłu na sceny z nimi. Postaram się, by było ich więcej <3
I wybaczcie za moment skończenia tego i nie tylko rozdziału xD
Ubóstwiam was i przypominam o konkursie! :D

4 komentarze:

  1. Ygh no rozszarpię Cię za kończenie w takim momencie! Teraz już masz dodać następny! No nie ja tu teraz umieram z ciekawości!
    I znowu mało Lothalie!
    Ale i tak booooskie cudowne perfekcyjne!
    To takie wow, ale nie musieli tak jej straszyć! To już była przesada!
    No i kim jest Lou?! Oby niczym strasznym! Może być człowiekiem jeśli Nath też nim jest!
    Czekam na nn!
    weny!
    Buziaki :*
    A.

    PS. Znowu pierwsza!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty łajzo!
    Jak mogłaś?!
    Ty zawsze kończysz w najważniejszych momentach! To chamskie i w ogóle nie fair!
    I czym do cholery jest Louis?!
    Wiem!
    Wilkołak! Duch! Wampir! Hybryda! Czarodziej! Męska syrene! :D
    Nosz kurde... nie mam pojęcia.
    Rozdział jest taak superhiperzajebisty, że nie mogłam sie od niego oderwać!
    Nie moge sie doczekać nexta!
    Duuuuużo weny <3

    Ps. Wysłałam ci rysunek (na ten konkurs) doszedł czy mam sie bać, że przypadkowo wysłałam do jakiegoś zboka? ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem! Teraz mnie olśniło! xD
      Louis to anioł! Albo upadły anioł!
      Mam racje?
      No cóż wymieniłam tyle stworzeń, że któreś z nich musi być prawdą! :D

      Usuń
  3. Serio?? I znowu w takim momencie...echhh no ok rozdział w kazdym razie wspaniały i jak zawsze czekam na next :* xx

    OdpowiedzUsuń