sobota, 4 października 2014

Rozdział 26

Było mi zimno i wszystko mnie bolało. Tylko tyle mogę powiedzieć. Otworzyłam oczy i ujrzałam pomieszczenie, w którym byłam. Szare ściany i drewniana podłoga. Leżałam na jakimś łóżku przywiązana do niego. O co w tym wszystkim chodzi? Gdzie ja jestem? Przez kogo tu jestem? Za co?! Ugh, zero odpowiedzi! Znów!
Usłyszałam charakterystyczny klik zamka w drzwiach. Zwróciłam wzrok w tamtą stronę. Zza drewnianej powłoki ujawnił się... Nathan? Nie ufałam mu, ale był miły. Czy wszystkim na tym świecie nie można ufać?!! Jasna cholera! Spojrzałam na jego twarz. Miał jakąś dziwną minę, która wyrażała smutek... Ta jasne. Bo uwierzę że jemu jest przykro! Spuścił głowę lekko w dół i wszedł do pomieszczenia.
- To Max - powiedział
Jednak nie miałam zamiaru się o nic pytać.
- Myślałam że jesteś inny - przyznałam
- Bo jestem - wyszeptał 
Zrobił smutną minę. Nieźle gra. Podszedł do mnie, rozwiązał nogi i pomógł wstać. Ręce miałam zakneblowane za plecami. Wyprowadził mnie z pokoju na jasny korytarz. Szliśmy nim do końca. Stanęłam przed dużymi drzwiami. Nathan pchnął je, a moim oczom ukazało się przestronne pomieszczenie. Ciemne ściany i podłoga, dwa wysokie okna, skórzana kanapa, biurko... A za nim siedział ten... Jak mu było? Max. Weszłam do środka sama, a za mną zamknęły się drzwi.
- Wiesz dlaczego tu jesteś? - spytał
Taa. Wiem dlaczego tu jestem. Jak ja cholera nie wiem gdzie jestem!
- Skoro nie raczysz odpowiedzieć powiem ci. Jesteś własnością Thundera - Własnością. Pff - Więc ma dwa wyjścia. Odda nam władzę w mieście, a ty wrócisz do niego - Ciężko mi w to uwierzyć - Albo cię zabijemy.
- Od razu to zrób. Weź pistolet z kieszeni i wpakuj mi kulkę w łeb - prychnęłam
- To nie miałoby sensu, skarbie. Poczekamy aż zadzwoni albo ruszy tutaj tyłek i odda nam z własnej woli Londyn za ciebie. Widzisz sama... Jesteś warta tyle samo co to miasto dla niego. A może jesteś tylko kolejną dziwką.. - zaśmiał się
Z wielką, ogromną chęcią starłabym mu uśmiech z twarzy. Najlepiej na zawsze. Świnia.
Wcisnął jakiś guzik na biurku, a drzwi otworzyły się. Nawet nie spojrzałam na ułamek sekundy kto wszedł. Cały czas patrzyłam na Maxa zabójczym wzrokiem. Jakbym miała jakieś pieprzone lasery w oczach już by nie żył. Poczułam dotyk na ramieniu, przez co dopiero teraz spojrzałam kto to. Jakiś chłopak o ciemnej karnacji, kwadratowej szczęce i czarnych włosach. Miał dość miły wyraz twarzy, ale wiem że to nic nie znaczyło. Wszyscy byli po prostu... Byli zabójcami bez serca i sumienia. Tyle mogę o nich wszystkich powiedzieć. Chłopak wyprowadził mnie z pomieszczenia i kazał iść za sobą. Tak zrobiłam, bo chciałam jeszcze żyć. Szłam za nim aż stanął przed jakimiś drzwiami. Otworzył je i odsunął się, żebym weszła.
- Chcesz coś do jedzenia? - spytał
- Nie, dziękuję. Mogę chociaż wiedzieć gdzie jest moja siostra?
- Nie o nią nam chodziło, więc nic jej się nie stanie.
Weszłam do pokoju. Było tu tylko jedno malutkie okno, które dopuszczało niewielką ilość światła, stare łóżko, drewniane drzwi i jakaś małą komoda. Nic więcej. Drzwi za mną zamknęły się na klucz. Podeszłam do drugich i pchnęłam je. Ukazała mi się mała, brudna łazienka. Ale czego mogłam się spodziewać? Usiadłam na dziurawym materacu, oparłam się łokciami o kolana i schowałam twarz w lodowatych dłoniach. Jak widać historia lubi się powtarzać. Już drugi raz jestem porwana. Ugh, mam dość!! Ale na serio! Moje życie jest jedną, wielką porażką! Przecież dla Louisa jestem nikim! Co ja głupia myślałam, że tu po mnie przyjdzie i odda dobrowolnie władzę nad Londynem?! Ta jasne! Bo Thunder nie ma lepszych rzeczy do roboty! W tej chwili nie jestem smutna, zrozpaczona czy załamana. Jestem po prostu wściekła! Na kogo? Na pewno na tych Maxa, Sive, Nathana i resztę! Na Louisa za to, że dał mi złudną nadzieję. A najbardziej na siebie, że mu zaufałam i uwierzyłam. Że byłam tak głupia i naiwna. Teraz tutaj umrę i tyle! On będzie żył dalej, wmawiając kolejnym laską że je kocha itd. O Boże jak ja go nienawidzę! No ale co teraz mam zrobić? Teraz zwyczajnie czekam na śmierć w brudnym, starym pokoju. Czekam i tyle. Nic więcej. Chciałabym po protu móc się wypłakać komukolwiek w rękaw, byleby móc to zrobić. Żeby czuć, że ktoś jest przy mnie. Że kogoś obchodzę. Że ktoś mnie potrzebuje. Że po prostu jest i tyle mi wystarcza.
Siedzę w tym pokoju dobre kilka godzin. Leżę na tym samym dziurawym materacu, wgapiając się w ten sam brudny, szary sufit. I co? Nic. Nic się nie zmieniło. Tylko jestem kilka godzin bliżej do tej pieprzonej śmierci. Cieszę się? Nie wiem. Na to pytanie nie umiem odpowiedzieć, bo z jednej strony... Tak, cieszę się, ponieważ wreszcie będę mieć spokój. Nikt mnie nie skrzywdzi. A z drugiej strony nie, bo będę z dala od Louisa - osoby, którą tak bardzo kocham, a jednocześnie tak bardzo nienawidzę. Nie wiem co o nic sądzę. Kocham go i nie znoszę, bo wiem że mnie tu zostawi. A to tak bardzo rani, ze osoba na której zależy ci jak na nikim innym wystawia cię na wiatr. A mnie na śmierć...
Moje rozmyślania przerwało otwarcie drzwi od 'mojego' pokoju. Spojrzałam obojętnym wzrokiem w tamtą stronę. Był to Nathan. Odwróciłam wzrok znów na sufit. Nie chciałam widzieć tej twarzy. Nie chciałam widzieć nikogo z nich. Poczułam jak materac tuż obok mnie zapada się pod nim. Siedzieliśmy w milczeniu, dopóki nie przerwał tej ciszy.
- Pomogę ci. Nie chcę żeby cię zabił. Nie chcę żebyś tu była. Nikt na to nie zasługuje, tym bardziej niewinna niczemu dziewczyna, jak ty - rzekł patrząc w moje oczy
Prawie mu uwierzyłam, lecz nie do końca. Przecież jest od Maxa. Im nie wolno wierzyć. Ale... On jest zupełnie inny. Tak mi się z resztą wydaje.
- Nie wierzę ci - szepnęłam
- Wiem. Nie musisz. Chcę po prostu ci pomóc. Chyba że wolisz siedzieć tu i czekać na śmierć. W tym pokoju. Sama.
Ma racje... Chwila! To przecież jego durne gierki. Ugh, mam mętlik w głowie...
- Zgoda - przytaknęłam
Uśmiechnął się.
- Wiedz, że nie chciałem tu być. Nie chciałem być jednym z nich. Nigdy nie wybrałbym takiego życia, ale nie mogłem nic zrobić. Miałem jedno wyjście, bo... Nie ważne
Mogłam wyczuć, że chodzi o dziewczynę. Ten ból widać było w jego oczach.
- Powiedz
- Zabili ją - z jego oczu poleciało kilka łez - Tak po prostu ją zabili - szepnął wycierając je z policzków
- Nie wracaj do tego. Chyba nie chcesz żeby ból powrócił. Żyj. Wiem, że teraz jest ciężko szczególnie tobie, ale widzisz, że życie idzie dalej. Trzeba nadążyć albo stać cały czas w miejscu, ale wtedy wspomnienia będą się ocierały o twoją pamięć i to wszystko wróci jeszcze gorsze. Musisz iść z zaciśniętymi zębami, aż w końcu dojdziesz do celu. - westchnęłam
Teraz siedzieliśmy w całkowitej ciszy.
- Dziękuję. Wydostanę cię stąd. Obiecuję.
Uh, kolejna nadzieja. Znowu się zawiodę? Pewnie tak, ale cóż. Mam lepsze wyjście niż uwierzyć mu? Nie. Nie mam nic do stracenia. Przytaknęłam, a on uśmiechnął się i wyszedł... Znowu siedziałam tu sama. W tym zimnym, szarym, brudnym pokoju. Teraz czułam smutek i furię. Rosnącą we mnie furię. Chciałam po prostu wrócić do mojego niby domu, do dziewczyn, do Kate... Nie wiem na co liczę. Chcę po prostu się stąd wydostać. Czy to tak wiele?
Wieczorem... Przyszedł ten cały Max i jakiś inny. Zaczął mi robić to samo co Louis na początku. Bił, wrzeszczał, wyzywał od suk, dziwek i tak dalej, targał mnie za włosy, ciął nożem po twarzy i ciele. Po prostu mnie torturował. Po godzinie męczarni wysłali ten film do Louisa jak sądzę. Miałam rozcięty prawy policzek, wyszarpane włosy, siniaki, zadrapania, rany... Czułam się jak nic nie warty śmieć. Potem po prostu wyszli, a ja leżałam na tym łóżku i cierpiałam cały czas łudząc się że Louis mnie weźmie od nich. Przytuli, pocałuje, da wypłakać się w koszulkę, uspokoi... Po prostu że mnie stąd weźmie. Jaka ja byłam głupia...
________________________________________________________________
Wiem, wiem nudny rozdział, bo są same przemyślenia Nathalie ;p
Ale o to mniej, więcej mi chodziło.
Dobra, to do zobaczyska <3333 
A tak z innej beczki... Wolicie kiedy piszę z lewej strony czy po środku, jak w tym rozdziale? 
Liczę na odpowiedzi ;)

6 komentarzy:

  1. Świetnie Ci wyszedł i nie jest nudny!!! Wspaniale piszesz nie moge sie doczekać kolejnj części ;** i według mnie lepiej jak piszesz od lewej ;) no Ale nwm zycze weny ;** <333 xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty mała gnido!
    Znowu to zrobiłaś!
    Znowu zakończyłaś w tak ważnym momencie!
    Jak ty nam to możesz robić?
    Wiedz, że masz nas wszystkich na sumieniu! XD
    Nie lubie cie
    Strzelam foch forever z przytupem i melodyjką w tle
    A jak nie dodasz następnego rozdziału jak najszybciej to sie zbuntujemy i cie wszystkie znajdziemy, kumasz?
    Boziu...!
    Musisz go dodać jak najszybciej ba ja tu nie wytrzymam!
    Mydłem sie przez ciebie potne :D

    Ps. Jak dla mnie lepsze jest jak piszesz z lewej :)

    Pps. A rozdział wcale nie jest nudny, jasne?!
    Masz mi tu sobie nie wmawiać takich rzeczy! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział! ;)
    Kiedy następny??? O.o

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawde fajnie piszesz :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja cię jutro w szkole zabije jak mogłaś urwać w takim momencie

    OdpowiedzUsuń
  6. Lou masz zabrać dupe w troki i lecieć ją uratować. Kocham Cię, ale masz to teraz now lecieć!
    zabije tego Maxa za potrakowanie jej tak! Normalnie się we mnie gotuje!!!
    Lece dalej
    Buziaki :*
    A.

    OdpowiedzUsuń