czwartek, 25 września 2014

Rozdział 24

 *Oczami Nathalie*

 Obudził mnie cholerny ból głowy. Złapałam się za nią. Co ja wczoraj robiłam? Otworzyłam oczy, przyzwyczajając je do rażącego światła, które dochodziło przez niezasłonięte okno. Rozejrzałam się po salonie. Na podłodze leżał Liam, na schodach Harry w samych bokserkach, Zayn oparty o szafkę z butelką w ręce, Niall ślinił telewizor, Perrie z Dan nie widziałam, a ja leżałam... Spojrzałam pod siebie i okazało się że leżę na Louisie, który jest półnagi. Ach i teraz się właśnie zorientowałam że jestem w samej bieliźnie. . Poczułam splecione ręce Louisa na moich plecach, przez co nie mogłam się podnieść.
- Gdzie chcesz uciec, księżniczko? - mruknął
- Do pokoju, ubrać się - jęknęłam
- Po co? - spytał z zadziornym uśmiechem - Jesteś najpiękniejszą i najseksowniejszą kobietą jaką w życiu widziałem.
Pocałował mnie czule w usta i spojrzał w oczy.
- Mam ci przynieść ciuchy, prawda?
- I jeszcze coś na głowę jak możesz
Wiedziałam. Puścił mnie, a ja poszłam się ubrać. Zobaczyłam że Kate już nie śpi. Siedziała na łóżku z telefonem. Przywitałam się z nią i weszłam do szafy, żeby sobie coś wybrać i udało się. Wypatrzyłam sobie to. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, uczesałam włosy. Weszłam do pokoju Lou i otworzyłam komodę. Przegrzebałam szufladę i wyjęłam czarną bluzkę z krótkim rękawkiem. Gdy ją wyjęłam coś pomarańczowego mignęło mi przed oczami. Spojrzałam na to. Okazało się być to pudełko... Czego? Prezerwatyw.. Uh, nie skomentuję tego. Zamknęłam szufladę, wzięłam jeszcze jakieś spodnie i pobiegłam na dół. Rzuciłam na Louisa rzeczy i weszłam do kuchni. Wyjęłam z szafki lekarstwo, o które mnie prosił, nalałam wody do szklanki i zaniosłam mu przy okazji sama zażywając i popijając łykiem. Usłyszałam cichy jęk. To był Harry, który wciąż leżał prawie nagi na schodach. Podeszłam do niego i kucnęłam obok.
- Oj braciszku, za dużo wypiłeś - kiwnęłam głową z dezaprobatą
- Pić.
Wywróciłam oczami i poszłam do kuchni. Podałam mu szklankę wody. Wypił całą kilkoma łykami.
- Umieram - jęknął
Pomogłam mu wstać i poprowadziłam do pokoju. Od razu rzucił się na łóżko i zaczął chrapać. Zeszłam powoli na dół. Usłyszałam charakterystyczne kliknięcie w zamku od głównych drzwi, więc spojrzałam w tamtą stronę. Kiedy się otworzyły, do środka weszła Perrie z Danielle.
- Gdzie byłyście? - spytałam przekrzywiając głowę lekko na bok
- Na mieście. Odebrać kasę - mrugnęłam do mnie Dan
Mruknęłam coś na podobieństwo 'aha' i poszłam do swojego pokoju.
- Zaszalałaś wczoraj - zaśmiała się moja siostra
- Taa, troszeczkę.
- Widziałam jak całujesz się z Louisem
- A co w tym dziwnego, skoro jest moim chłopakiem?
Wzruszyła ramionami. Sama nie mogę uwierzyć w wypowiedziane przeze mnie słowa! No bo spójrzcie... Louis Tomlinson, postrach prawdopodobnie całego kraju, mający we władzy cały Londyn, który podporządkowuje sobie wszystkich wokół; policje, media, polityków... Ale do rzeczy! On jest moim chłopakiem. Jak to brzmi? Według mnie dziwnie. Kiedy o tym myślę że czasem mam ochotę piszczeć. Czemu? Może dlatego że to boskie ciało, te piękne oczy, cudny uśmiech, idealnie ułożone włosy, zabójczy, zaskakujący charakter... To wszystko jest moje. Louis jest mój. Nie wiem jak to się potoczy, ale mam na razie jak najlepsze myśli. Nie chcę tego zepsuć, bo czuję do niego dużo, a co ważne bezpieczeństwo. Mogłabym umrzeć otulona jego ramionami, oparta o tors, czując jego oddech na włosach. To byłaby przyjemna śmierć. Z osobą, którą się kocha. Ale co ja tam mogę wiedzieć? Po prostu to się czuję, nie trzeba się tego uczyć czy wiedzieć. To trzeba czuć. Z tych głębokich rozmyślań wyrwał mnie głos z dołu.
- Nath! Śniadanie! - i powiedział to Liam
Kiwnęłam na Kate głową, żeby szła za mną. Zbiegłyśmy na dół i usiadłyśmy przy stole. Śniadaniem okazała się być jajecznica, którą Liam robi po prostu rewelacyjną.
- Trzeba zapisać Kate do gimnazjum - powiedziała Dan
Przytaknęłam.
- Kto pójdzie? - spytałam jeżdżąc wzrokiem po twarzach wszystkich obecnych. Nikt...
- Ja mogę - mruknął Niall
Odpowiedziałam mu uśmiechem.
Po zjedzeniu poszłam do siebie i walnęłam się na łóżko. Dzisiaj jest Niedziela. Ja jutro idę do mojego ukochanego i znienawidzonego jednocześnie liceum, a Kate do gimnazjum. Ale nadal zastanawiam się nad tym. Znaczy... Dlaczego to spotkało akurat mnie? Zostałam porwana przez jakiś gang, którego przywódcą teraz jest mój chłopak, rodzicie zmarli mi nie dawno, a w dodatku będę jedną z nich. Dlaczego nie mogę wieść normalnego życia, jako normalna nastolatka z przyjaciółmi. Tak jak wcześniej! To były piękne czasy, więc dlaczego tak szybko przeminęły?! Ugh, życie jest okropne! Ale nie chciało mi się dłużej nas tym myśleć, więc po prostu siedziałam na łóżku i patrzyłam w okno. Nudziło mi się, ale nie miałam nic lepszego do roboty.

*Oczami Louisa*

Czy wy to do cholery rozumiecie?! Ja - Louis Tomlinson mam dziewczynę. W dodatku tak seksowną.
Właśnie siedzę w pokoju i myślę. A moje myśli krążą wokół niej. Do głowy bez przerwy przychodzą kolejne pytania. Jak będzie z nami? Co zrobi kiedy dowie się o Harrym, Zaynie i Perrie? Stracę ją? E! Nie stracę jej! O to się nie martwię, bo będę walczył do upadłego. Jeśli chodzi o nią to nie poddam się. Nie ma takiej opcji. Za bardzo mi na niej zależy...
 Nagle do mojego pokoju ktoś wszedł, ale nie zwróciłem na to w ogóle uwagi. Siedziałem na przeciw okna i wpatrywałem się w miasto... miasto należące prawie do mnie. Jeszcze brakuje tej jednej dzielnicy należącej do Maxa.
Nagle poczułem dwie ręce na mojej klatce piersiowej, która unosiła się szybciej od samej myśli o tych gnidach. Uśmiechnąłem się sam do siebie gdy poczułem te wspaniałe usta na moim policzku. Nie spodziewałem się jej teraz, tutaj, ale nie narzekam. Wręcz przeciwnie. Chwyciłem ją za szczupłe ramiona i jednym, sprawnym ruchem posadziłem ją sobie na kolanach. Dotknąłem lekko jej ust, by po chwili pogłębić pocałunek. Dziewczyna wplotła palce w moje włosy i pociągnęła za nie, na co mruknąłem w jej usta. Moje ręce wędrował po jej plecach. Po chwili przycisnąłem ją bliżej. Ta krótka chwila wydawała się trwać wieki, ale niestety ktoś nam musiał ją przerwać.
- Louis, do Ciebie - usłyszałem za sobą głos Liama
Nathalie zeszła z moich kolan rumieniąc się. Wyglądała przy tym tak słodko. Wziąłem od Liama telefon.
- Halo? - warknąłem
- Przy magazynach. Mamy kogoś
- Okej, będę. Dzięki Adam - odparłem i rozłączyłem się
- Oby coś powiedział - prychnął Liam
- Wyśpiewa wszystko, a ja już się tym zajmę - mruknąłem, a na mojej twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech
Oddałem brunetowi telefon, on wyszedł, a ja odwróciłem się do Nathalie. Podszedłem do niej, pocałowałem przeciągle w czoło i spojrzałem w oczy. Była tak piękna. A co najważniejsze była tylko moja.
- Mam coś do załatwienia, skarbie - powiedziałem
Położyłem dłoń na jej policzku i jeździłem po nim kciukiem. Patrzyła na mnie z dołu, a teraz wyglądała tak uroczo jak dziecko. Jej oczy dosłownie się błyszczały.
Przytaknęła głową, musnęła moje wargi i wyszła.
Wziąłem mój tak zwany szczęśliwy pistolet, złożyłem bo do kieszeni marynarki i wyszedłem z domu. Wsiadłem do mojego samochodu i ruszyłem w stronę magazynów. Dojechanie tam zajęło mi niecałe 40 minut. Wsiadłem i wszedłem do jednego z blaszanych garaży. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jakaś dziewczyna klęcząca na ziemi i trzech chłopaków ode mnie, czyli Alex, Adam i Chris.
Podszedłem płaczącej blondynki.
- Ty pewnie od Georga, co? - splunąłem
Nie odpowiedziała.
Nie chciało mi się z nią bawić, więc wziąłem spluwę i skierowałem w stronę głowy, przez co jej płacz się nasilił.
- Mów co wiesz, to przeżyjesz! - skłamałem wywracając oczami
- J-ja nic nie wiem - powiedziała dławiąc się łzami
Jej zachowanie coraz bardziej mnie irytowało. Złapałem ją za włosy i pociągnęła do góry, by patrzyła mi w oczy.
- Mów co wiesz - warknąłem robiąc przerwę między każdym słowem
- Max chce żebyś stracił to co dla ciebie najważniejsze - wyśpiewała
Wkurzony pchnąłem ją na ziemię. Przyłożyłem broń do jej czoła, po czym pociągnąłem za spust.
Gwałtowny dźwięk spowodował uśmiech na mojej twarzy, a lepka, czerwona ciecz rozchlapała się na moje ręce i kawałek bluzki. Patrzyłem na mój czyn ze zwycięskim uśmiechem. Zgadza się. Podoba mi się to i jestem z siebie tak bardzo dumny. Wytarłem ręce w koszulkę, wróciłem do auta, a chłopaki zajęli się zwłokami. Odpaliłem silnik i wróciłem do domu. Cóż, to normalka dla mnie. Nie mam nad czym rozpaczać. Jedynie... o co chodziło? To co najważniejsze... Cholera! Tym czymś jest Nathalie! Nie, nie, nie, nie! Nie pozwolę! Dla niej powybijam co do jednego z tych debili. Nie może jej się cokolwiek stać. Po prostu na to nie pozwolę.
__________________________________________________
Siemka :D
Troszeczkę było tu Lothalie :3
I jak? Podobało się? :)
Next za tydzień. Ale jeśli będą 4 komy to za 4 dni <3
Do zobaczenia :*

6 komentarzy:

  1. Super rozdział cieszę się że louis i vic są wreszcie razem

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega zajebisty rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww zajebisty jak zawsze pisz szybko nexta bo zawariuję, świetnie ci wyszedł ja chcę twoj taaalent xDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Uff... Dopiero teraz udało mi sie napisać koma xD
    Do rzeczy...
    Rozdział jak zwykle przeboski!
    Wiedziałam! Ja to wiedziałam od początku, że te kretyny będą chcieli jej coś zrobić!
    Jak znam życie to ją porwą i będą szantazować Louisa, prawda?
    Boziu... oby nie... :/
    Kurcze... nie moge sie doczekać aż nasza kochana bohaterka dowie sie całej prawdy!
    Aha... I stwierdzam, że jest już 4 wymagane komy, więc czekamy na nexta ;D
    Weny kochana! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Oo, jak się cieszę :D
    Normalnie nie przestanę się dzisiaj szczerzyć xD
    Dziękuję wam wszystkim :***
    Nataszo... Zawsze dobrze kombinujesz x3
    A skoro są 4 komy to wrzucam 29 :D jak obiecywałam <3333
    Im więcej komentarzy, tym mniej dni do kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lothali! Wee
    Jestem tak nakręcona że om...
    I to do tngo tak słodcy są!
    Lou chroń ją!
    Lece dalej :*
    Buziaki :*
    A.

    OdpowiedzUsuń