*Oczami Nathalie*
Obudził
mnie cholerny ból głowy. Złapałam się za nią. Co ja wczoraj robiłam?
Otworzyłam oczy, przyzwyczajając je do rażącego światła, które
dochodziło przez niezasłonięte okno. Rozejrzałam się po salonie. Na
podłodze leżał Liam, na schodach Harry w samych bokserkach, Zayn oparty o
szafkę z butelką w ręce, Niall ślinił telewizor, Perrie z Dan nie
widziałam, a ja leżałam... Spojrzałam pod siebie i okazało się że leżę
na Louisie, który jest półnagi. Ach i teraz się właśnie zorientowałam że
jestem w samej bieliźnie. . Poczułam
splecione ręce Louisa na moich plecach, przez co nie mogłam się
podnieść.
- Gdzie chcesz uciec, księżniczko? - mruknął
- Do pokoju, ubrać się - jęknęłam
- Po co? - spytał z zadziornym uśmiechem - Jesteś najpiękniejszą i najseksowniejszą kobietą jaką w życiu widziałem.
Pocałował
mnie czule w usta i spojrzał w oczy.
- Mam ci przynieść ciuchy, prawda?
- I jeszcze coś na głowę jak możesz
Wiedziałam.
Puścił mnie, a ja poszłam się ubrać. Zobaczyłam że Kate już nie śpi.
Siedziała na łóżku z telefonem. Przywitałam się z nią i weszłam do
szafy, żeby sobie coś wybrać i udało się. Wypatrzyłam sobie to.
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, uczesałam włosy. Weszłam do
pokoju Lou i otworzyłam komodę. Przegrzebałam szufladę i wyjęłam czarną
bluzkę z krótkim rękawkiem. Gdy ją wyjęłam coś pomarańczowego mignęło mi
przed oczami. Spojrzałam na to. Okazało się być to pudełko... Czego?
Prezerwatyw.. Uh, nie skomentuję tego. Zamknęłam szufladę, wzięłam jeszcze jakieś spodnie i pobiegłam
na dół. Rzuciłam na Louisa rzeczy i weszłam do kuchni. Wyjęłam z szafki
lekarstwo, o które mnie prosił, nalałam wody do szklanki i zaniosłam mu
przy okazji sama zażywając i popijając łykiem. Usłyszałam cichy jęk. To
był Harry, który wciąż leżał prawie nagi na schodach. Podeszłam do niego
i kucnęłam obok.
- Oj braciszku, za dużo wypiłeś - kiwnęłam głową z dezaprobatą
- Pić.
Wywróciłam oczami i poszłam do kuchni. Podałam mu szklankę wody. Wypił całą kilkoma łykami.
- Umieram - jęknął
Pomogłam
mu wstać i poprowadziłam do pokoju. Od razu rzucił się na łóżko i
zaczął chrapać. Zeszłam powoli na dół. Usłyszałam charakterystyczne
kliknięcie w zamku od głównych drzwi, więc spojrzałam w tamtą stronę.
Kiedy się otworzyły, do środka weszła Perrie z Danielle.
- Gdzie byłyście? - spytałam przekrzywiając głowę lekko na bok
- Na mieście. Odebrać kasę - mrugnęłam do mnie Dan
Mruknęłam coś na podobieństwo 'aha' i poszłam do swojego pokoju.
- Zaszalałaś wczoraj - zaśmiała się moja siostra
- Taa, troszeczkę.
- Widziałam jak całujesz się z Louisem
- A co w tym dziwnego, skoro jest moim chłopakiem?
Wzruszyła
ramionami. Sama nie mogę uwierzyć w wypowiedziane przeze mnie słowa! No
bo spójrzcie... Louis Tomlinson, postrach prawdopodobnie całego kraju,
mający we władzy cały Londyn, który podporządkowuje sobie wszystkich
wokół; policje, media, polityków... Ale
do rzeczy! On jest moim chłopakiem. Jak to brzmi? Według mnie
dziwnie. Kiedy o tym myślę że czasem
mam ochotę piszczeć. Czemu? Może dlatego że to boskie ciało, te piękne
oczy, cudny uśmiech, idealnie ułożone włosy, zabójczy, zaskakujący
charakter... To wszystko jest moje. Louis jest mój. Nie wiem jak to się
potoczy, ale mam na razie jak najlepsze myśli. Nie chcę tego zepsuć, bo
czuję do niego dużo, a co ważne bezpieczeństwo. Mogłabym umrzeć otulona
jego ramionami, oparta o tors, czując jego oddech na włosach. To byłaby
przyjemna śmierć. Z osobą, którą się kocha. Ale co ja tam mogę wiedzieć?
Po prostu to się czuję, nie trzeba się tego uczyć czy wiedzieć. To
trzeba czuć. Z tych głębokich rozmyślań wyrwał mnie głos z dołu.
- Nath! Śniadanie! - i powiedział to Liam
Kiwnęłam
na Kate głową, żeby szła za mną. Zbiegłyśmy na dół i usiadłyśmy przy
stole. Śniadaniem okazała się być jajecznica, którą Liam robi po prostu
rewelacyjną.
- Trzeba zapisać Kate do gimnazjum - powiedziała Dan
Przytaknęłam.
- Kto pójdzie? - spytałam jeżdżąc wzrokiem po twarzach wszystkich obecnych. Nikt...
- Ja mogę - mruknął Niall
Odpowiedziałam mu uśmiechem.
Po zjedzeniu poszłam do siebie i walnęłam się na łóżko. Dzisiaj jest Niedziela. Ja jutro idę do mojego
ukochanego i znienawidzonego jednocześnie liceum, a Kate do gimnazjum. Ale nadal zastanawiam się nad tym. Znaczy... Dlaczego to
spotkało akurat mnie? Zostałam porwana przez jakiś gang, którego
przywódcą teraz jest mój chłopak, rodzicie zmarli mi nie dawno, a w dodatku będę
jedną z nich. Dlaczego nie mogę wieść normalnego życia, jako normalna
nastolatka z przyjaciółmi. Tak jak wcześniej! To były piękne czasy, więc
dlaczego tak szybko przeminęły?! Ugh, życie jest okropne! Ale nie
chciało mi się dłużej nas tym myśleć, więc po prostu
siedziałam na łóżku i patrzyłam w okno. Nudziło mi się, ale nie miałam
nic lepszego do roboty.
*Oczami Louisa*
Czy wy to do cholery rozumiecie?! Ja - Louis Tomlinson mam dziewczynę. W dodatku tak seksowną.
Właśnie siedzę w pokoju i myślę. A moje myśli krążą wokół
niej. Do głowy bez przerwy przychodzą kolejne pytania. Jak będzie z
nami? Co zrobi kiedy dowie się o Harrym, Zaynie i Perrie? Stracę ją?
E! Nie stracę jej! O to się nie martwię, bo będę walczył do upadłego. Jeśli chodzi o nią to nie poddam się. Nie ma
takiej opcji. Za bardzo mi na niej zależy...
Nagle do mojego pokoju ktoś
wszedł, ale nie zwróciłem na to w ogóle uwagi. Siedziałem na przeciw
okna i wpatrywałem się w miasto... miasto należące prawie do mnie.
Jeszcze brakuje tej jednej dzielnicy należącej do Maxa.
Nagle poczułem dwie ręce na mojej klatce
piersiowej, która unosiła się szybciej od samej myśli o tych gnidach.
Uśmiechnąłem się sam do siebie gdy poczułem te wspaniałe usta na moim
policzku. Nie spodziewałem się jej teraz, tutaj, ale nie narzekam.
Wręcz przeciwnie. Chwyciłem ją za szczupłe ramiona i jednym, sprawnym
ruchem posadziłem ją sobie na kolanach. Dotknąłem lekko jej ust, by po
chwili pogłębić pocałunek. Dziewczyna wplotła palce w moje włosy i
pociągnęła za nie, na co mruknąłem w jej usta. Moje ręce wędrował po jej
plecach. Po chwili przycisnąłem ją bliżej. Ta krótka chwila wydawała
się trwać wieki, ale niestety ktoś nam musiał ją przerwać.
- Louis, do Ciebie - usłyszałem za sobą głos Liama
Nathalie zeszła z moich kolan rumieniąc się. Wyglądała przy tym tak słodko. Wziąłem od Liama telefon.
- Halo? - warknąłem
- Przy magazynach. Mamy kogoś
- Okej, będę. Dzięki Adam - odparłem i rozłączyłem się
- Oby coś powiedział - prychnął Liam
- Wyśpiewa wszystko, a ja już się tym zajmę - mruknąłem, a na mojej twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech
Oddałem brunetowi telefon, on wyszedł, a ja odwróciłem się do Nathalie.
Podszedłem do niej, pocałowałem przeciągle w czoło i spojrzałem w oczy.
Była tak piękna. A co najważniejsze była tylko moja.
- Mam coś do załatwienia, skarbie - powiedziałem
Położyłem dłoń na jej policzku i jeździłem po nim kciukiem. Patrzyła na
mnie z dołu, a teraz wyglądała tak uroczo jak dziecko. Jej oczy
dosłownie się błyszczały.
Przytaknęła głową, musnęła moje wargi i wyszła.
Wziąłem mój tak zwany szczęśliwy pistolet, złożyłem bo do kieszeni
marynarki i wyszedłem z domu. Wsiadłem do mojego samochodu i ruszyłem w
stronę magazynów. Dojechanie tam zajęło mi niecałe 40 minut. Wsiadłem i
wszedłem do jednego z blaszanych garaży. Pierwsze co rzuciło mi się w
oczy to jakaś dziewczyna klęcząca na ziemi i trzech chłopaków ode
mnie, czyli Alex, Adam i Chris.
Podszedłem płaczącej blondynki.
- Ty pewnie od Georga, co? - splunąłem
Nie odpowiedziała.
Nie chciało mi się z nią bawić, więc wziąłem spluwę i skierowałem w
stronę głowy, przez co jej płacz się nasilił.
- Mów co wiesz, to
przeżyjesz! - skłamałem wywracając oczami
- J-ja nic nie wiem - powiedziała dławiąc się łzami
Jej zachowanie coraz bardziej mnie irytowało. Złapałem ją za włosy i pociągnęła do góry, by patrzyła mi w oczy.
- Mów co wiesz - warknąłem robiąc przerwę między każdym słowem
- Max chce żebyś stracił to co dla ciebie najważniejsze - wyśpiewała
Wkurzony pchnąłem ją na ziemię. Przyłożyłem broń do jej czoła, po czym
pociągnąłem za spust.
Gwałtowny
dźwięk spowodował uśmiech na mojej
twarzy, a lepka, czerwona ciecz rozchlapała się na moje ręce i kawałek bluzki.
Patrzyłem na mój czyn ze zwycięskim uśmiechem. Zgadza się. Podoba mi się
to i jestem z siebie tak bardzo dumny. Wytarłem ręce w koszulkę,
wróciłem do auta, a chłopaki zajęli się zwłokami. Odpaliłem silnik i wróciłem do domu. Cóż, to normalka dla mnie. Nie mam nad czym rozpaczać. Jedynie... o co chodziło? To co najważniejsze... Cholera! Tym czymś jest Nathalie! Nie, nie, nie, nie! Nie pozwolę! Dla niej powybijam co do jednego z tych debili. Nie może jej się cokolwiek stać. Po prostu na to nie pozwolę.
__________________________________________________
Siemka :D
Troszeczkę było tu Lothalie :3
I jak? Podobało się? :)
Next za tydzień. Ale jeśli będą 4 komy to za 4 dni <3
Do zobaczenia :*
Super rozdział cieszę się że louis i vic są wreszcie razem
OdpowiedzUsuńMega zajebisty rozdział
OdpowiedzUsuńAww zajebisty jak zawsze pisz szybko nexta bo zawariuję, świetnie ci wyszedł ja chcę twoj taaalent xDD
OdpowiedzUsuńUff... Dopiero teraz udało mi sie napisać koma xD
OdpowiedzUsuńDo rzeczy...
Rozdział jak zwykle przeboski!
Wiedziałam! Ja to wiedziałam od początku, że te kretyny będą chcieli jej coś zrobić!
Jak znam życie to ją porwą i będą szantazować Louisa, prawda?
Boziu... oby nie... :/
Kurcze... nie moge sie doczekać aż nasza kochana bohaterka dowie sie całej prawdy!
Aha... I stwierdzam, że jest już 4 wymagane komy, więc czekamy na nexta ;D
Weny kochana! <3
Oo, jak się cieszę :D
OdpowiedzUsuńNormalnie nie przestanę się dzisiaj szczerzyć xD
Dziękuję wam wszystkim :***
Nataszo... Zawsze dobrze kombinujesz x3
A skoro są 4 komy to wrzucam 29 :D jak obiecywałam <3333
Im więcej komentarzy, tym mniej dni do kolejnego :)
Lothali! Wee
OdpowiedzUsuńJestem tak nakręcona że om...
I to do tngo tak słodcy są!
Lou chroń ją!
Lece dalej :*
Buziaki :*
A.