Jestem ciekawa gdzie i po co pojechał. Zabić kogoś? Odebrać kasę? Na wyścig? Czy może co innego? Nie wiem, ale może to jednak lepiej. Nie ma go już godzinę. Harry pojechał z Kate do tego gimnazjum, a ja właśnie stoję pod strumieniem ciepłej wody. Dokładnie spłukałam pianę z moich włosów, zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny. Stanęłam nogami na zimnych kafelkach, co wywołało dreszcze na całym ciele. Woda ściekała z mojego ciała na podłogę. Wytarłam ciało, ubrałam się w przygotowane wcześniej ubrania, zawinęłam włosy w ręcznik i wyszłam z łazienki. Wysuszyłam włosy i rozczesałam je. Jest godzina dokładnie 15. Usiadłam na łóżku i zastanawiałam się co mogę robić. Postanowiłam że zobaczę co jest w TV. Zeszłam na dół, chwyciłam pilota i włączyłam urządzenie. Do mnie dosiadły się jeszcze Perrie i Dan. Leciałam po kanałach i trafiłam na wiadomości. Moja ciekawość się odezwała kiedy usłyszałam moje nazwisko. Prezenterka pokazywała zdjęcia mojego domu. A raczej jego ruin. Chwila! Zburzyli nam dom?! Co to ma być?! A moje rzeczy?! Do cholery! Ale nic słucham dalej...
- Wszystkie kosztowności zatrzymają na pewien czas przyjaciele córki państwa Moore. Dom zburzono.
Ugh, aż mi się nie dobrze robi! Zamiast mojego rodzinnego domu, będzie tam stał jakiś cholera sklep! Mogli chociaż wystawić ten dom na sprzedaż zamiast go burzyć!
- Co za idioci! - fuknęła Perrie
- Zero szacunku - pokręciła głową Dan
- No cóż. Mam za to nowy dom, chłopaka i najcudowniejsze przyjaciółki - uśmiechnęłam się
- Awww - obie zrobiły miny mówiące dosłownie 'Jesteś taka słodka'
Usłyszałam trzask drzwi. W salonie zjawił Louis, a moją uwagę - zamiast jego twarzy - przyciągnęło ubranie... Było we krwi. A ona z kolei raczej nie należała do niego. Spojrzałam w jego oczy, które patrząc w moje wyrażały zakłopotanie. Wstałam gwałtownie z kanapy, na co on odsunął się krok w tył, bo wiedział. Wiedział że kiedy ma na sobie krew nie wolno mu mnie dotykać. Nie ustalałam takiej zasady ani nawet nie mówiłam o tym, ale on po prostu wie. Poszedł w stronę łazienki, a ja do pokoju. Czułam się dziwnie i głupio jednocześnie. Usiadłam na łóżku i przeglądałam jakieś durne zdjęcia gwiazd na laptopie, dopóki nie przeszkodził mi w tym Louis zamykając go i odkładając na półkę. Usiadł obok mnie i przez chwilę oboje milczeliśmy.
- To moją praca - zaczął - Ty też będziesz...
- Nie - zaprzeczyłam - Ja nie będę zabijać nikogo
Westchnął ciężko.
- To było postanowione od początku. - przerwał na chwilę - Ale jeśli nie chcesz, to nie mogę cię do tego zmusić
Spojrzałam w jego kryształowe oczy iskrzące niepewnością. Uśmiechnęłam się, a on pocałował mnie w czoło.
- Zaczekaj, mam dla ciebie prezent - zaśmiał się
Zmarszczyłam brwi. O co mu chodzi? Hmm, ta moją ciekawość.
Wstał, wyciągnął coś z tylnej kieszeni dżinsów i wystawił to przede mną. Był to telefon.
- Najlepszy i najdroższy - wyszczerzył zęby
- Ile? - spytałam patrząc na niego surowo
- Tylko 2,5 tysiąca - wywrócił oczami
- Że ile?! Ty chyba na prawdę nie masz na co pieniędzy wydawać!
- Twoje szczęście jest warte każdej ceny, skarbie - uśmiechnął się
- Ale telefon to nie rzecz, która go powoduje
- To wypróbuję coś innego..
Położył swoje wielkie ręce na moich biodrach, przybliżył do siebie i pocałował jak wtedy na aucie. Boskie uczucie. W dodatku jego dotyk i głos działają na mnie, że aż mam dreszcze i serce wali jak młot. Nagle usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Odsunęłam się od Lou z czerwonymi policzkami i spojrzałam w tamtą stronę. Stała tam Kate z zaskoczoną i zmieszaną miną. Louis zaśmiał się, wymiął ją czochrając jej włosy ręką i wyszedł.
- Dupek - mruknęła wywracając oczami
- Dlaczego tak uważasz? - spytałam
- Bo zachowuje się jakby mógł wszystko i był lepszy od innych
To było oczywiste. Tak właśnie zachowywał się Thunder, ale to była prawda. On może wszystko, ale jest człowiekiem i musi chyba mieć świadomość, ze nie tylko on tu żyje, nie? Muszę nad tym popracować..
- Prawda - przyznałam
Zeszłam na dół i przywitałam się z Niallem.
- Twoja siostra jest szybka jak piorun i cholernie dużo mówi - powiedział zdyszany łapczywie chwytając powietrze w płuca
- Goniłeś ją? - zaśmiałam się
- Raczej wyścigi - prychnął
- Co jej kupujesz? - spytałam
- Nie wiem. Pewnie będzie mi kazała zawieźć ją do sklepu i dać kasę - wywrócił oczami
- Chłopaki dzisiaj wychodzą, a my mamy wolną chatę - zaśmiała się Dan poruszając jednoznacznie brwiami
- Hmm, okej - wzruszyłam ramionami
Już wiedziałam o co jej chodzi...
***
- Popcorn i chipsy? - spytałam stojąc przy kuchennym blacie- Tak!! - odparły chórem
Wsypałam chipsy do dwóch misek i już gotowy, gorący popcorn do jednej wielkiej. Weszłam do salonu i zobaczyłam Perrie, Danielle z Kate siedzące na dywanie, zasypane toną płyt. Wybierały jakieś filmy.
- Jeden z każdego rodzaju - powiedziałam - Horror, komedia, sci-fi. Wszystkiego po trochę
Wróciłam do kuchni, postawiłam na blacie cztery kubki, wlałam do nich Colę i położyłam wszystkie na stoliku w salonie. Pomogłam dziewczynom i wreszcie wybrałyśmy około 5 filmów. Zgasiłyśmy światło i zaczęłyśmy oglądać pierwszy. W końcu nam się one znudziły, więc postanowiłyśmy dołączyć do tego alkohol. Kate znudzona i zażenowana tym co robimy poszła do pokoju.Włączyłyśmy muzykę na maxa i zaczęłyśmy tańczyć, śpiewać... Po prostu szaleć! Byłam już tak pijana że miałam mgłę przed oczami. Wszystko było rozmazane jak cholera. Nie wiem dlaczego. Nagle dostałyśmy ataku śmiechu. Dobre 20 minut płakałyśmy. Ja padłam na kanapę i z przymrużonymi oczami, śmiejąc się patrzyłam na rozmazane obrazy przede mną. Wstając z kanapy rozlałam na siebie szklankę z Colą. Połowa mojej bluzki była nieprzyjemnie mokra. Wzdychając poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i lekko się przeraziłam. Czerwone oczy i rozmazany tusz na policzkach od łez. Właściwie od śmiechu. Ugh, nawet jak się śmiejesz to potem wyglądasz okropnie. Masakra. Zdjęłam mokrą bluzkę i wrzuciłam ją do kosza na pranie. Wzięłam jakąś granatową i założyłam ją. Przy tej czynności usłyszałam z dołu krzyki, strzał i pisk... mojej siostry. Po chwili jednak wszystko ucichło zanim zdążyłam wyjść z łazienki. Zbiegłam na dół i zobaczyłam otwarte drzwi wejściowe, Danielle opartą o komodę, która trzymając się za brzuch jęczała z bólu, a Perrie nie widziałam. Zaczęłam biec w stronę Dan, ale czyjaś ręka mi na to nie pozwoliła. Oplotła się wokół mojej szyi i zacisnęła na niej. Próbowałam wziąć choć trochę tlenu do płuc. Przed moimi oczami pojawiły się czarne plamy, głowa zaczęła mnie boleć. Czułam że słabnę. Po chwili całkiem straciłam przytomność...
_____________________________________________________
Hejka :*
Tak wiem, nie najciekawszy i krótki rozdział, ale jeśli napisałabym dłuższy zepsułabym klimat ;p
4 komentarze = Daję następny rozdział za 4 dni, zamiast 7 :)
To do zobaczenia miśki <333