poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 11

Wszyscy wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Samochód, którym jechaliśmy był to czarny Van. Na początku drogi było... całkiem miło. Rozmawiałam z Perrie, ale później wszyscy pozasypiali. Nie spał tylko Louis, który prowadził nasze auto. Nie miałam co za bardzo robić, więc też postanowiłam się przespać. Oparłam głowę i ramię Nialla, na co na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech. Zamknęłam oczy i powoli odpływałam. Nie mam pojęcia ile spałam. Obudziło mnie mocne pchnięcie, przez które prawie wyleciałam do przodu samochodu, z resztą nie tylko Ja.- Pobudka! - krzyknął uradowany Louis
- Musiałeś tak ostro hamować?! - krzyknęłam z wyrzutem
- Nie tym tonem, księżniczko! - powiedział
Wywróciłam oczami na TO słowo. Wstałam i chwiejnym krokiem wyskoczyłam z samochodu. Chłopacy otworzyli bagażnik i wyjęli walizki. Ja stałam tam i podziwiałam willę, w której pewnie miałam mieszkać. Chłopacy weszli do środka z walizkami.
- Idziesz? - spytała Perrie
- Tak, tak. Już idę
Weszłam razem z Perrie do środka. Korytarz był wielki! Wszędzie wisiały obrazy. Było tam kilka wieszaków, szafa na kurtki itp, półki na buty i stojak z parasolami. Przeszłam przez łuk drzwi, który doprowadził mnie i Perr do salonu. Był... No po prostu cudowny! Ściany pomalowane na czerwień i beż. Podłoga z dębowego drewna. Sufit zdobiony a po środku niego największy żyrandol jakie widziałam w życiu! Na środku salonu wielka kanapa, przed nią długi stół, a wokół stołu krzesła. Wielka plazma wisząna na ścianie, naprzeciw kanapy. Wszystko z czarnej skóry, a obramowania ze złota! Jezu, czułam się jak w jakimś pałacu! Brukowe, kręte schody prowadzące na pierwsze piętro. Stałam tam z otwartą buzią i oglądałam ten cudy dom. Nagle Perr szturchnęła mnie w ramię, dzięki czemu się ocknęłam.
- Um... Mogę wiedzieć gdzie jest mój pokój? - spytałam
- Jasne, chodź! - zawołała Perr
Poszłam za dziewczyną po schodach. Przemierzyłyśmy korytarz, w którym znajdowało się kilka drzwi. Zatrzymałyśmy się przy ostatnich drzwiach. Były całe czarne, a obramowania złote. Perrie pchnęła delikatnie drzwi, a one ustąpiły i z niezwykłą lekkością się otworzyły. To co ujrzałam było cudowne! To był właśnie MÓJ pokój, o takim marzyłam! Ściany miały kolor lazurowy. Po prawej stronie było wielkie okno, które było... Było po prostu ścianą! Nie było tam ściany tylko okno. Do tego długie lazurowe firanki. Dzięki temu miałam widok na wszystko z tej strony domu. Naprzeciwko okna było łóżko dla dwóch osób z baldachimem. W dodatku całe białe. Obok łóżka biurko koloru białego i takiego samego koloru krzesło na kółkach. Obok biurka białe drzwi. A obok wielkiego okna były kolejne drzwi, też białe. Podziwiałam mój pokój tak długo, że aż nie zauważyłam kiedy Perrie wyszła, zostawiając mnie samą. Weszłam do pokoju i podeszłam do pierwszych drzwi, które znajdowały się obok lustra. Pchnęłam białą powłokę. Moim oczom ukazała się pusta garderoba. Wieszaki, półki, szuflady, stojaki i inne takie rzeczy, wszystko w kolorze czarnym! Ściany garderoby były też lazurowe. Wyszłam z pomieszczenia. Moim następnym celem były drzwi obok łóżka. Podeszłam do nich i weszłam do środka pomieszczenia. To była łazienka. Miałam własną łazienkę! Nareszcie! W środku było dość dużo miejsca. Znajdowały się tam wanna z prysznicem, umywalka, toaleta i kilka szafek. Ściany w biało-lazurowe kafelki, a podłoga bialutka! Wszystko było jak marzenie! Ale nadal jest jeden problem... Życie. Moje życie. Nigdy już nie zobaczę moich przyjaciół, rodziny, domu, jebanej szkoły... Co to za spełnianie marzeń skoro nie mam nic!  Mogę mieć wspaniały pałac, ale co mi to da skoro muszę mieszkać w nim sama? Mogę mieć tysiące ciuchów, ale co mi to da, skoro nie mam komu się w nich pokazać? Mogę mieć wszystko, ale jednocześnie nie mieć nic. Jeśli będę mieć wszystko to... To wszystko będzie nic nie warte!! Fuck logic!!!
Rozejrzałam się jeszcze trochę po drugim piętrze i zeszłam na dół. Weszłam do kolejnego pięknego pomieszczenia, ale już go nie będę opisywać. Weszłam najzwyczajniej mówiąc do kuchni, w której był szklany stół i krzesła prawie całe ze szkła. Otworzyłam wysoką lodówkę i wyciągnęłam z niej karton soku jabłkowego. Wyjęłam szklankę z szafeczki i nalałam sobie trochę. Wypiłam sok duszkiem, po czym włożyłam szklankę do zlewu. Weszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Chwyciłam pilota i spróbowałam włączyć to ustrojstwo. Po chwili ekran się zaświecił. Szła właśnie jakaś bajeczka dla pięciolatków. Nagle bajka zniknęła.

- Przepraszamy za przerwanie programu. Mamy nowe wieści dotyczące Victorii Moore- zaginionej córki szefa policji w naszym mieście. Okazało się że dziewczynę przetrzymuje Louis Tomlinson. Groźny zbieg z więzienia. Rodzice Victorii otrzymali wideo, na którym widać, jak ich córka jest traktowana przez Tomlinsona i jego bandę! Proszę obejrzeć... - powiedział prezenter, po czym na ekranie pojawił się filmik, który nagrywał Harry w chłodni
Oglądnęłam od początku do końca filmik ze łzami w oczach. Uświadomiło mi to jak jest na prawdę. Po wideo na ekranie pojawili się moi rodzice, Emma, Luke, Henry i Melisa. Wszyscy mieli łzy w oczach.
- Proszę, oddajcie nam naszą Victorię! Ona nie jest niczemu winna! - powiedziała moja matka
Wszyscy wyglądali okropnie! Założę się że nie spali kilka dobrych dni od mojego zniknięcia. Podkrążone oczy, niewsypanie wymalowane na twarzy, jak i ból, cierpienie, obawa i wiele innych smutków...
Patrzyłam na moją kochaną rodzinę ze łzami w oczach. Ciekawe dlaczego nie było Kate pokazanej w telewizji...
Moje rozmyślania przerwało czyjeś odchrząknięcie. Odwróciłam się i zobaczyłam Nialla. Uśmiechnęłam się do niego smutno. Gdy chłopak zobaczył że moje oczy błyszczą się od łez, od razu wskoczył na kanapę i przytulił mnie. Po kilku minutach pocieszania odlepiłam się od Nialla. Do salonu wbiegła uradowana Perrie, lecz gdy i Ona mnie zobaczyła zrobiła się smutna. A taki widok jest okropny! Z resztą to uczucie też! Psuję wszystkim humory przez mój płacz, czego nie znoszę wręcz. Dziewczyna usiadła obok mnie i także się do mnie przytuliła. Niall wyszedł z salonu ze smutną miną. Chyba obie nie zdaje sprawy jak mi pomaga.
- Wiem że to boli, ale musisz to przetrwać. Zobaczysz, za kilka dni będzie lepiej! Przyzwyczaisz się. - powiedziała głaszcząc mnie po plecach - I mam coś dla Ciebie na pocieszenie!
- Co? - mruknęłam zdezorientowana i zdziwiona
- Jutro idziemy na kolację do naszego szefa. A dzisiaj idziemy na zakupy!!! Musisz coś mieć! Przecież nie będziesz wiecznie chodzić w ciuchach Harry'ego, co nie?
- No racja. - zaśmiałam się - To kiedy idziemy?
- Już teraz! Ale najpierw Ci pomogę się tak troszkę... Podmalować czy coś? - powiedziała trochę zmieszana
- Wiem że kiepsko wyglądam! Chodź już - wytknęłam jej język i pobiegłam na górę
Wbiegłam do mojego pokoju, a zaraz za mną Perr. Weszłam do łazienki, uczesałam się, zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam z łazienki.
- To co? Idziemy? - spytałam uśmiechając się
- Jasne! Szybka jesteś- zaśmiała się
- Dzięki
Wyszłyśmy z mojego pokoju, a następnie z salonu, po czym z domu. Poszłyśmy razem na przystanek autobusowy. Usiadłam na ławce, a Perr patrzyła na tabliczkę czy mamy jakiś autobus.
- 304, za 5 minut - uśmiechnęła się patrząc na mnie
Siedziałam na ławce i liczyłam przejeżdżające samochody. Nagle zauważyłam za Perrie że ktoś do niej biegnie. Nie mam bladego pojęcia jakim to się kurwa cudem stało, ale ten chłopak podbiegł do Perrie i ledwo dotknął jej torebki, a Ona nie odwracając się przyjebała temu chłopakowi w głowę, wyprostowaną ręką.

Siemka! Proszę bardzo, mamy kolejny rozdział! :D Więc tak... 12 będzie w piątek. :) Mam nadzieję że się cieszycie xD I strasznie mi miło że chociaż jedna osoba (natasza ;) stara się, żeby komentować i chyba jej się podoba :) dlacego tak mało jeśt pytań do bohatelów? :( Smutam. Ale liczę na Was :*

Mam do Was jeszcze sprawę! Wszystko mi się ogółem mówiąc opieprzyło! :P Chodzi o to że Louis jako przezwisko, zamiast Four miał mieć Thunder, tak więc jeśli gdzieś będzie pisać Four to nie patrzcie na to xD Przepraszam Was

3 komentarze:

  1. Przepraszam, ostatnio tu nie zaglądałam, więc musze nadrobić.
    Rozdział super
    lece czytać dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuudny. Ale tak strasznie mi jej szkoda. :( i już nie będzie spać z Lou! :( tu to się tne łyżkom.
    Lece next
    Buźki :*
    A.

    OdpowiedzUsuń