Ważna notka pod rozdziałem! Przeczytaj!!!
Wreszcie mogłam ujrzeć kto był tą osobą. Była to blond dziewczyna, którą pierwszy raz w życiu widziałam na oczy. Miała piękne, długie, kręcone, blond włosy, które kaskadami opadały na jej wąskie ramiona. Jej niebieskie oczy lśniły pod blaskiem księżyca. Mój strach odszedł w niepamięć gdy zobaczyłam szeroki uśmiech na jej twarzy.- Um... My się chyba jeszcze nie znamy, prawda? Jestem Perrie- uśmiechnęła się podając mi rękę
Ujęłam ją oczywiście.
- Victoria. Jesteś dziewczyną Zayna, tak?
- Tak, a Ty jesteś...??
- A no wiesz... Ciężko stwierdzić porwanej dziewczynie przez jakiś chory gang, kim tak dokładnie jest- zaśmiałam się
- Porwali Cię. Ale Zayn nie zrobił Ci krzywdy, prawda?
- Nie, nie! Jest bardzo miły. Zazdroszczę i że masz takiego chłopaka- powiedziałam z uśmiechem
- Dzięki, a jak się czujesz, po tym wszystkim?- spytała podchodząc do lodówki
- Już lepiej, ale nadal nie mogę się oswoić z myślą że mogę umrzeć i nigdy już nie zobaczyć rodziny, przyjaciół i domu- uśmiechnęłam się smutno
- Oj... Nie martw się! Będzie dobrze. Ja też tak miałam na początku, ale z czasem to mija
Dziewczyna podbiegła do mnie i szybko przytuliła. Szczerze mówiąc to... Nie spodziewałam się takiej czułości u kogokolwiek w tym domu. Nie żeby mi się to nie podobało, potrzebowałam właśnie takiego pocieszenia. Najlepiej od kogoś kto mnie rozumie i właśnie takie dostałam. Przytuliłam dziewczynę mocno. Po kilku chwilach odsunęła się ode mnie i posłała ciepły, pokrzepiający uśmiech, który mówił "będzie dobrze! Dasz radę!". No i miał rację! Muszę dać radę, bo innego wyjścia nie ma...
- Perrie, nie gniewasz się? Pożyczyłam od Ciebie żel pod prysznic, szczotkę do włosów i takie tam- powiedziałam drapiąc się po karku
- Nie no, skąd! To wspaniale! Przecież nie mogłaś wiecznie używać męskich rzeczy, co nie?- zaśmiała się
- Dzięki
- Może idź już spać? Nie jest późno? Ja jestem padnięta!
- Gdzie Ty byłaś, że wracasz o takiej porze do domu?
- Na misji. Po prostu zajebiście było, ale trzeba się trochę wysilić żeby nie zginąć- wzruszyła ramionami- Ale nie martw się! Byłam tam razem z Danielle, a Ty też będziesz chodzić w parach lub grupach na misje- mrugnęła do mnie okiem i wyszła z kuchni rzucając ciche "dobranoc"
Siedziałam jeszcze kilka minut na parapecie wpatrując się w rozgwieżdżone niebo, a potem poszłam po cichu do mojego pokoju. Położyłam się na dużym łóżku i okryłam kołdrą. Po chwili zasnęłam...
Rano obudziłam się wcześniej niż zwykle się budzę. Wstałam i usiadłam na brzegu łóżka przecierając oczy. Przede mną pojawiła się wysoka postać. Tak po prostu, jakby wyrosła z podłogi. Pisnęłam gdy zobaczyłam tę postać. Gdy wyjechałam wzrokiem trochę wyżej zobaczyłam te znienawidzone, a jednocześnie cudne lazurowe tęczówki. Na och widok moje kąciki ust leciutko się podniosły.
- Dzień dobry. Dzisiaj wyjeżdżamy.- powiedział bez uczuć
- Ale jak to? Gdzie? Dlaczego? Po co?
- Victoria, spokojnie! Nie tyle pytań naraz! - zaśmiał się i usiadł obok mnie
- Wyjeżdżamy do naszej siedziby w Londynie. Twój ojciec zgodził się na wszystkie nasze wymagania! - uśmiechnął się - Nie cieszysz się? - spytał co najmniej zdziwiony
Odpowiedziałam mu tylko milczeniem. Nagle zaniosłam się cichym szlochem. A jednak to była prawda...
- Vic? Co się stało?
Znów nie odpowiedziałam. Cicho szlochałam zakrywając twarz dłońmi. Szatyn widząc co się dzieje, wziął mnie w objęcia i uspokajał. Kołysał się w tył i przód. Zupełnie jak Harry, wtedy...
Po kilku minutach przestałam płakać. Nie miałam już czym płakać. Wszystko ze mnie wyleciało. Właśnie w tym momencie uleciały ze mnie jakiekolwiek uczucia, łzy, a moje serce rozsypało się na kawałki. Drobniusieńkie kawałeczki. Nie czułam kompletnie nic prócz... Pustki. Nic już we mnie nie było. Żadnych uczuć, strachu, cierpienia, bólu, szczęścia, trosk, problemów, miłości... Kompletnie nic. Pustka. Pusta przestrzeń wypełniona szarością. Spojrzałam Louis'owi w oczy z tą pustką, którą czułam. Już nic nie mam...
- Victoria? Co się stało? Dlaczego płaczesz?- spytał znów, ocierając moje zaschnięte prawie łzy
- Nie mam ich. Louis, Ja już nie mam nikogo! Jak mam żyć?! - krzyknęłam
- Nie martw się, Vic. Wszystko będzie dobrze! Masz Mnie, masz Nas! Wszyscy jesteśmy przy Tobie! Teraz wszyscy jedziemy na jednym wózku! Nikt nie zostaje w tyle... - uśmiechnął się czule
Po chwili złapał za mój podbródek i popatrzył głęboko w oczy. Zapewne nie zauważył tych iskierek tylko pustkę... Powoli przybliżył się do mnie, nadal patrząc w oczy. Zamknęliśmy oboje oczy, a nasze usta zetknęły się.
Po kilku sekundach oderwaliśmy się od siebie, spoglądając sobie nawzajem głęboko w oczy. Mogłam wyzuć że moje uczucia znów ożyły. Byłam... Normalna. Już nie czułam tej pustki, bo wypełniał ją Louis. Przy nim czułam się bezpiecznie i zaufałam mu. Czy to był błąd? Nie wiem, ale pewnie się tego dowiem w najbliższym czasie...
- Jedziemy? - uśmiechnął się
Pokiwałam twierdząco głową.
- Więc na dole za godzinę - mrugnął do mnie okiem i wyszedł
Wzięłam jakieś czyste ciuchy, zapewne Louisa i poszłam się odświeżyć. Po krótkim prysznicu ubrałam czarne rurki i białą bluzkę. Nawet na mnie pasowały. Związałam włosy w kitkę i zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie i czekałam. Louis mówił że za godzinę, czyli za... 5 minut! Nagle usłyszałam jak ktoś zbiega po schodach. Odwróciłam głowę i zobaczyłam tą czuprynę z lokami. Harry...
- Cześć! Nieźle wyglądasz w moich ciuchach. - zaśmiał się
Zbiegł całkiem ze schodów i przeskoczył oparcie kanapy, siadając obok mnie.
- To twoje? Nie wiedziałam, przepraszam. Zwrócę Ci...
- Nie trzeba. Jak widać masz podobne namiary co Ja - ukazał swoje śnieżnobiałe ząbki w prześlicznym uśmiechu
- To strasznie chudy jesteś - zadrwiłam
- No Ty też najgrubsza nie jesteś - zaśmiał się po raz kolejny
- Gdzie reszta?
- Zaraz zejdą
Ja już nie kapuję!!!! Raz chce mnie ukatrupić skórzanym paskiem, a raz jest miły jak... Jak nie wiem co!!! Ja już nie pojmuję tego chłopaka!! Ma huśtawki nastroju jak Ja gdy mam okres!!! Po prostu...
Nagle do salonu wszedł Niall, obżerający się kanapką. Jak zawsze...
- Dobry, głodomorze! - zaśmiałam się
- Cześć - powiedział z pełną buzią jedzenia
Niall kiedy jadł, wyglądał po prostu komicznie! Jak dziecko, na serio jak dziecko...
Później do salonu wszedł Zayn z Perrie. Wyglądali razem tak słodko!!! Zayn trzymał Perrie w talii. Nie no to było mistrzostwo świata w słodkości!! To takie urocze że zaraz rzygnę tęczą!! Mam nadzieję że wyczuliście sarkazm...
Po nich wszedł Liam, który darł się na kogoś przez telefon. A na końcu Louis. Był trochę blady, czego wcześniej nie zauważyłam...
Wiedziałam ,że Harry ma okres! ;D
OdpowiedzUsuńnie no dobra...
A Louis'owi co dolega?
Pocałowali se i taki blady sie zrobił? :D
kiedy dodzie Danielle?
Dużo pytań dziaj zadaje XD
Nati, pytania możesz zadawać w zakładce 'Zapytaj Bohatera", bo tutaj nie odpowiadam xD ale z tym okresem to przegięłaś xD
UsuńJejku no nie trafiłam. Ale coś mi mówiło, że to któraś z nich.
OdpowiedzUsuńLou blady? Co mojemu skarbowi?!
Lece nn :*
Buziolki :*
A.