Cześć! Mam pewien dylemat... :\ Nie wiem czy mam już pisać Nathalie czy Victoria? Ja tam mogę pisać Nathalie, ale jak Wy chcecie. Z resztą zobaczcie sami co napisałam. (oczami...) XD Miłego czytania :)
Obudziło mnie lekkie szturchanie w ramię. Powtórka!- Czego znowu? - mruknęłam zaspana
- Za dwie godziny szkoła, księżniczko. Myślałem że dziewczyny potrzebuję więcej czasu żeby się przygotować, więc Cię obudziłem. - powiedział
- Serio? Nie pomyślałabym - wywróciłam oczyma - A teraz, błagam wyjdź i obudź mnie za godzinę czy coś - powiedziałam ospale
- Okej, ale żeby nie było to nic nie jesz i spóźnisz się do szkoły, jak Cię obudzę pięć minut przed lekcją - krzyknął z korytarza
Mruknęłam serię przekleństw pod nosem i wygrzebałam się spod cieplutkiej kołdry. Skoro do rozpoczęcia zajęć były jeszcze dwie godziny, postanowiłam wziąć prysznic. Po tej czynności ubrałam się, wysuszyłam włosy i zaczesałam w kucyka, po czym wyszłam z łazienki. Zorientowałam się że nie mam książek, plecaka ani właściwie niczego. Zbiegłam na dół. Na kanapie siedziała Perrie z Danielle.
- Um... Cześć - przywitałam się
- O siemka! Jak się spało? - spytała Pezz
- Dobrze, ale dzisiaj mam zajęcia w szkole. Nie mam ani książek ani plecaka! Co Ja mam zrobić? - spytałam ukazując wyraźny grymas na twarzy
- Skarbie, ze sprawą z książkami idź do Louisa lub Liama. A co do plecaka to się nie martw, bo pożyczę Ci jakąś moją torbę - Danielle puściła mi oczko
Brunetka zerwała się z kanapy i poszła na górę, wymijając mnie. Pezz nadal siedziała na kanapie i ciepło się do mnie uśmiechała.
- To ja pójdę zrobić Ci śniadanie, a ty idź się dowiedz coś o tych książkach - powiedziała, po czym zniknęła w kuchni
Wbiegłam znów na górę. Odnalazłam pokój Liama i zapukałam do niego. Odpowiedziała mi tylko cisza, więc powoli otworzyłam drzwi. Wetknęłam między nie głowę i starałam się wyszukać wzrokiem Liama. Nie było go, więc pomyślałam że już wyszedł. Ale dziewczyny mi mówiły żebym poszła się zapytać jego lub... Louisa! Znów zamknęłam drzwi i zanim zdążyłam się odwrócić wpadłam na coś. Lub raczej na kogoś.
- No cześć. Może następnym razem będziesz patrzeć co robisz i gdzie idziesz? - zaśmiał się
Chłopak nadal trzymał moje ramiona, dzięki czemu nie poleciałam na podłogę.
- Um... Cześć. I przepraszam. Mógłbyś mnie już puścić?
- Tak, a gdzie miałaś zamiar siać postrach i zniszczenie? - zachichotał
- Tak sądzę że u Thundera. - mruknęłam - Nie wiesz gdzie On jest?
- A po co Ci On? Pytaj mnie, skarbie. - wyszczerzył się
- Po pierwsze: żadne skarbie! A po drugie: nie mam książek do szkoły
- Po pierwsze: będę Cię nazywał jak mi się podoba. Po drugie: To nie mam pojęcia co z tym zrobić, więc Thunder jest w garażu.
- Dzięki i... Puść mnie wreszcie, Harry! - krzyknęłam
- Dobrze, skarbie. Nie denerwuj się tak - mrugnął do mnie
Chłopak puścił mnie i odszedł z zadziornym uśmiechem do swojego pokoju. Teraz moim zadaniem jest odnaleźć garaż. Nie mam pojęcia gdzie to jest, więc...
Weszłam do pokoju Harry'ego. To co zobaczyłam zatkało mnie niemiłosiernie. Harry stał przede mną w samych bokserkach. Trochę mi głupio było, no ale cóż. Życie.
- Mógłbyś mi powiedzieć gdzie jest garaż? - spytałam zachowując 'jego' minę, czyli 'pokerface'a'
- Sama sobie nie umiesz nic znaleźć?! - spytał poirytowany - W dół, korytarzem prosto, przy drzwiach wejściowych są drugie, metalowe. Tyle! Ciężko? Idź już, bo jak widzisz mam co robić!
Wywróciłam oczami, śmiejąc się cicho pod nosem.
Poszłam tak jak pokierował mnie Pan-Spierdalaj-Bo-Mam-Co-Robić. Stanęłam przed metalowymi drzwiami. Pchnęłam je, ale ani drgnęły. Po kilku próbach 'jebania' się na drzwi, otworzyły się. Weszłam do środka. Mój Boże, czy już jestem w niebie?! Stało tam... Jakieś 15 samochodów!!! Mam wymieniać?!
Więc tak... Czerwone Ferrari, czarne Porshe, niebieskie Subaru, srebrne BMW, czarny Ford Viesta, purpurowa Honda, srebrna Toyota, Volkswagen o kolorze głębokiej czerni, Volvo w ciemnym kolorze oceanu, żarzący się na czerwono Peugeot, złoty Opel, Land Rover w cętki, Lamborghini złote! Rozumiecie to? Złote Lamborghini!!! Jeszcze srebrny Jaguar, turkusowe Isuzu i Mitsubishi, które było... Koloru, coś między srebrnym a zielonym. Myślałam że padnę trupem na miejscu. Moje usta rozchyliły się, a oczy wyszły na wierzch. Nigdy w życiu nie widziałam tylu cudnych samochodów naraz!! Nie mogłam znaleźć Louisa. Korzystając z okazji, przeszłam się po garażu i oglądnęłam samochody. Nagle potknęłam się o coś, prawie się przewracając. Zwróciłam wzrok ku temu, czemuś na podłodze. To były nogi. Nogi!!! A gdzie reszta?!?!
Spod samochodu wyjechał Louis na desce. Leżał sobie na deskorolce i zapewne naprawiał samochód. Wyjechał spod auta i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
*Oczami Louisa*
Znowu nam się samochód zepsuł, a Ja mam jutro wyścig! Leżałem na jakże wygodnej deskorolce pod samochodem i starałem się ogarnąć co się stało z amortyzatorami. Nagle usłyszałem że drzwi się otworzyły i ponownie zamknęły. Nie bardzo się tym przejąłem, bo pomyślałem że to któryś z chłopaków przyniósł mi to o co prosiłem. Jednak poczułem że coś dotknęło mojej nogi, więc wyjechałem spod auta. Moim oczom ukazała się Victoria, zamiast Zayna. Trochę mnie zdziwiło że wie gdzie jest garaż i że się tu w ogóle znalazła.- Cześć. - powiedziała
- Hej, po co tu przyszłaś? Jestem jakby zajęty. - mruknąłem, wycierając smar z czoła
- Miałam się Ciebie zapytać, co z moimi książkami do szkoły. Tak poza tym... po co Wam aż tyle samochodów? - spytała z wyraźnym zdziwieniem wymalowanym na twarzy
- Takie tam... Wieczorem Ci powiem. Podobają się?
- Jasne!
- Które najbardziej? - spytałem wstając
Otrzepałem się i podszedłem do mojego warsztatu. Leżało tam mnóstwo części, narzędzi i innych rzeczy... Ale kurwa nie było amortyzatorów!!!
- Myślę że to złote Lamborghini albo to Subaru lub to Ferrari, Porshe...
- Wow! Znasz się na autach, księżniczko! Może chciałabyś znaleźć na tym stole amortyzator?
- Jasne. Do którego auta?
- Do tego. - powiedziałem, wskazując na niebieskie Subaru
- Okej - uśmiechnęła się
Dziewczyna podeszła do stołu i zaczęła przebierać w narzędziach i częściach. Nie czekałem nawet pięciu minut, a Ona stanęła przede mną z tym czego nie mogłem znaleźć od... Godziny? Chyba tak. Byłem tym zaskoczony, zdumiony, zadowolony... No wiele emocji we mnie tkwiło.
- Proszę - dała mi część i oparła się o Mitsubishi - To jak z tymi książkami?
- Są w moim pokoju, w pudle, pod łóżkiem - mruknąłem
Victoria wyszła z uśmiechem, z garażu. Ufam jej, więc chyba mi nie zakosi czegoś. Co nie? Nie... Raczej nie. Wróciłem do swojego poprzedniego zajęcia.
*Oczami Victorii / Nathalie*
Spakowałam swoje książki do torby od Danielle. Zawiesiłam ją na ramieniu i zeszłam z uśmiechem na dół. Wbiegłam do kuchni, gdzie stała Perrie i tupała z wkurzenia nogą.- Co tak długo?! Ja tu siedzę i czekam na Ciebie ze śniadaniem, a Ty flirtujesz z Thunderem?! Oj, nieładnie kochana. Nieładnie!
- Jakie flirtujesz?! Odbiło Ci czy jak!? Byłam po książki - krzyknęłam
Wywróciłam oczami na tą durną wypowiedź Pezz i zabrałam się za jedzenie kanapek, które zrobiła mi blondynka.
- Perrie?
- Tak?
- Ktoś mnie odwiezie czy... - zaczęłam, lecz ktoś mi przerwał
- Ja Cię odwiozę, skarbie! - krzyknął uradowany Niall
Wszedł właśnie do kuchni z niemałym uśmiechem na twarzy.
- Okej, to idziemy? Za jakieś... 15 minut mam pierwsza lekcję
Wstałam z krzesła i skierowałam się do drzwi wejściowych. Po kilku minutach jazdy dotarliśmy na miejsce. Pożegnałam się z Niallem całusem w policzek i wyskoczyłam z samochodu. Weszłam na dziedziniec szkoły. Roiło się tam od uczniów. Gadali, śmiali się, grali na gitarach, niektórzy całowali...
Przeszłam przez dziedziniec szkoły i weszłam do sekretariatu.
- Dzień dobry - przywitałam się z inną kobietą niż poprzednio
Kobieta odwróciła się na krześle w moją stronę. Spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem, strachem i jakby... Mnie nie znosiła. Może ludzie w tej szkole, tacy są?
- Dzień dobry - odparła po chwili
- Czy mogę dostać plan lekcji, numer szafki itd? - spytałam
- Imię i nazwisko
- Nathalie Tomlinson - odparłam
Gula w moim gardle nie ustępowała gdy wypowiadałam to nazwisko, jako swoje. Kobieta otworzyła szufladę sporego biurka i zaczęła przeszukiwać jakieś foldery. Po chwili wyjęła jeden. Otworzyła go i dała mi plan lekcji oraz kluczyk.
- Szyfr to 4756, jesteś w klasie A
Nagle do pomieszczenia wszedł jakiś chłopak. Uśmiechnęłam się do niego, co od razu odwzajemnił.
- Czego znowu Simmons? - spytała kobieta widząc go, zapewne po raz kolejny
- Przyszedłem od Pani Dyrektor. Prosi o kilka kartek kserograficznych - mruknął wywracając oczami
Ja bez większego namysłu wyszłam z sekretariatu. Zerknęłam na plan. Pierwsza lekcja- Polski, w sali 21. Szłam w stronę schodów, gdy ktoś zaczął mnie wołać. Zatrzymałam się i odwróciłam głowę w stronę chłopaka.
- Cześć. Chyba jesteś tu nowa? - spytał z szerokim uśmiechem
- Tak
- Jacob Simmons - przedstawił się
- Nathalie Tomlinson
- W której jesteś klasie?
- 2A - uśmiechnęłam się
- To, tak jak Ja! Chodź zaprowadzę Cię pod klasę
Bez zastanowienia pokiwałam głową i szłam za Jacobem. Nie powiem... Był zabójczo przystojny! Podeszliśmy razem pod klasę. Oparłam się plecami o ścianę. Chłopak podszedł do mnie i oparł się na ścianie, o rękę, która znajdowała się niedaleko mojej głowy. Zaczęliśmy rozmawiać. Miło mi się z nim rozmawiało. Niestety jacyś chłopacy zawołali Jacoba. Pożegnałam się z nim. Zauważyłam że jego koledzy patrzą na mnie. Na samym początku, jeden wskazał na mnie palcem, więc nie ciężko zauważyć, iż gadają o mnie...
Zadzwonił dzwonek. Weszłam razem z Jacobem do klasy. Usiadłam w ostatniej ławce, za Jacobem. Do sali wszedł nauczyciel.
- Dzień dobry, wszystkim! - powiedział - Czy są jacyś nowi uczniowie?
Oczywiście wstałam z uśmiechem.
- O, witaj. Jak się nazywasz? - spytał zwracając wzrok w moją stronę
- Nathalie Tomlinson
Wszyscy w klasie na mój widok zaczęli coś szeptać między sobą. Trochę mnie to speszyło, więc usiadłam znów na swoje miejsce. Całą lekcje czułam na sobie czyiś wzrok. Ciężko było to wytrzymać. Nareszcie zadzwonił wybawicielski dzwonek. Spakowałam swoje książki do torby, zawiesiłam ją na ramię i wyszłam z klasy. Dziwnie się tutaj czułam. Widziałam że niektóre osoby patrzą na mnie ze współczuciem, bólem... Troską? Co tu się dzieje?!...
A no tak. Jakbym mogła zapomnieć. Przecież jestem porwana przez Tomlinsona! Nikt nie wie gdzie jestem, a nagle pojawiam się w szkole w Londynie! Chyba widzieli mnie w telewizji czy coś...
Za oknami usłyszałam dźwięk syren. Policja. Nie wiedziałam po co tu przyjechali, więc siedziałam spokojnie na parapecie i patrzyłam w okno. Widziałam dwa radiowozy, z których wybiegali policjanci, wprost do... Naszej szkoły!! Cholera. Nie jest dobrze. Mam nadzieję że tu nie chodzi o mnie...
Zobaczyłam że jeden z psów wszedł właśnie na piętro, gdzie jestem. Rozglądał się uważnie. Po chwili podszedł do mnie. Myślałam że zawału dostanę. Nie pokazywałam emocji. Nie było po co.
Policjant stanął przy mnie. Wyciągnął z kieszeni jakieś zdjęcie. Przypatrzył się na mnie, później mi. Porównywał. Znaczy że na zdjęciu jest... Jestem Ja.
- Pójdziesz z nami - powiedział
Bez większego namysłu pokiwałam tylko głową. Wzięłam swoją torbę i szłam za policjantem. A wiecie co było naj"lepsze"? Że cała szkoła stała na tym jednym korytarzu i patrzyła, jak wychodzę z pałą ze szkoły. No na prawdę... Nie wiem jak to określić. Było mi... Było mi aż słabo. Chciałam się zapaść pod ziemię. Nawet Jacob stał z kolegami z otwartymi ustami. Nie wiedział chyba kim jestem i co się dzieje. No to koledzy mu to uświadomią. Kurwa, zabiję tego, kto zadzwonił po pały!!! Wyszłam ze szkoły. Dla mojego "bezpieczeństwa" zakuli mnie w kajdanki. Co? Serio? Zaraz tu kogoś jebnę!!!
Wsiadłam do radiowozu. Razem z dwoma psami jadę na komisariat... Coś jeszcze?
Dojechaliśmy wreszcie do tego przeklętego miejsca. Wyszłam z radiowozu, nadal zakuta w kajdanki. No po prostu zajebiście!! Weszłam na komisariat. Rozpięli mi kajdanki i kazali usiąść. Usiadłam na ławce i... I czekałam. Czekałam sama nie wiem na co. Przecież Louis mnie stąd nie wyciągnie! Cholera jasna! Musze się stąd wydostać, bo nie będzie zbyt dobrze...