Hej :) Mam nadzieję że ktokolwiek to jeszcze czyta :\ Jeśli tak, pozostawcie po sobie ślad w postaci koma, będę happy ^^ i mnie to zmotywuje do dalszego pisania :)
Nagle podszedł do mnie jakiś policjant. Był dość młody. Nie wyglądał na
wiele starszego ode mnie.
- Znasz numer do kogoś, kto mógłby tu przyjechać i cokolwiek zrobić? -
spytał wzdychając
- Tak.
Jedyny numer, który pamiętam należy do... Harry'ego. Westchnęłam ciężko i
podałam ciąg cyfr policjantowi. Zadzwonił do Harry'ego. Odszedł na kilka
kroków, a i tak mogłam usłyszeć wrzaski wkurwienia lokatego. Po tej ciężkiej
rozmowie znów podszedł do mnie policjant.
- Zgodził się od razu, lecz nieźle się wkurzył. Posiedzisz tu jeszcze
około... Pół godziny. Jak załatwimy formalności z... Tym chłopakiem, to
będziesz mogła wrócić do domu. - uśmiechnął się
- Dziękuję
Chłopak usiadł obok mnie.
- Ile Cię tam trzymali? - spytał
Wiadomo że chodziło o porwanie.
- Nie długo. Dlaczego Pan pyta?
- Bo na prawdę Ci współczuję. Nie sądzę żebyś czymś zawiniła, żeby porwał
Cię gang Thundera. I mów mi Tom.
- Więc... Tom, znasz Thundera?
- Tak. Każdy Go zna. Postrach całego Londynu i nie tylko. - zaśmiał się
- To prawda. Jest nieźle pierdolnięty. - zachichotałam
- Jak się czułaś, u nich?
- A jak może się czuć porwana dziewczyna? Kiepsko, ale... Dało się przeżyć -
uśmiechnęłam się smutno
Wydawał się całkiem miły ten Tom. W trakcie naszej rozmowy usłyszeliśmy huk.
Ktoś trzasnął głównymi drzwiami. Harry...
Do pomieszczenia wszedł On. Miał na sobie czarne rurki, biały podkoszulek,
okulary przeciwsłoneczne na nosie i wykałaczkę w zębach. Wyglądał... Groźnie?
Taa... To będzie najlepsze słowo. Odruchowo spuściłam głowę w dół. Harry
stukając butami o podłogę podszedł do Toma.
- Z jakiego kurwa powodu Ona tu siedzi, Ty zasrany psie?! - warknął mu
prosto w twarz
Harry chwycił go za mundur i uniósł do góry, po czym przycisnął do ściany.
Przestraszyłam się tym co robi.
- Harry! Puść Go!- krzyknęłam wstając z miejsca
- Może pogadamy, ale nie przy niej, co? - spytał spokojnie Tom
Harry kiwnął głową i puścił chłopaka. Weszli razem do innego
pomieszczenia i zamknęli drzwi. Siedziałam i nasłuchiwałam wrzasków Harry'ego.
Po jakichś 20 minutach wyszli.
- Wracasz do domu - oznajmił Tom
Wytrzeszczyłam oczy do granic swoich możliwości. Emitujące na całe pomieszczenie wkurwienie Harry'ego zakrywało lekki smutek.
- N- na prawdę? - spytałam wciąż nie mogąc w yo uwierzyć
- Owszem - uśmiechnął się
Rzuciłam się na niego, prawie przewracając. Chłopak objął mnie rękoma śmiejąc się.
- Widzę że się cieszysz? - spytał
- Nawet nie wiesz jak bardzo! Po chwili odlepiłam się od Toma i obróciłam w stronę Harry'ego. Nie był zadowolony, a w jego oczach można było dostrzec złość, ale przynajmniej wrócę do domu i już nigdy ich nie zobaczę!!!! - Kiedy wracam? - spytałam
- Długa droga, ale jeszcze dzisiaj - uśmiechnął się
Ucieszyłam się jeszcze bardziej!
- No to chociaż się pożegnać chodź - mruknął Harry
Obróciłam się w jego stronę. Stał oparty o ścianę. Uniosłam brew do góry, nie zbyt wiedząc o co mu chodzi. Brunet wystawił ręce przed siebie i machnął dłońmi, na znak żebym do niego podeszła. Jeszcze bardziej zdziwiona ruszyłam się i podeszłam do niego. Chłopak owinął mnie ramionami i po prostu... Przytulił. Nie wiem, ale chyba rzadko to robi z racji że jest mordercą. Również objęłam go rękami.
* 4 Hours Later *Siedzę już ponad godzinę w radiowozie i czekam na dojazd do domu. No i to już czwarty raz w życiu jadę radiowozem. Ale tym razem się z tego cieszę. Dlaczego? bo wracam nim z piekła do domu! Tom mnie tam zawozi. Na szczęści on. Jakby był to ktoś inny, chyba nie bardzo byłby skłonny do rozmowy.
- Czy ktoś z mojej rodziny wie że wracam? - spytałam patrząc się na kropelki deszczu spływające po tylnej szybie samochodu
- Nie. Nikt nie wie, bo nie mieliśmy jak się z nimi skontaktować. Jest burza i korki wywaliło. - wzruszył ramionami
- Aha - mruknęłam cicho
Wróciłam do wpatrywania się w zamazane widoki za oknem. Obrazy szybko przemijały i pojawiały się kolejne, jak na taśmie filmowej. Deszcz zaczął zacinać jeszcze bardziej. Usłyszałam szybsze ruchy wycieraczek na przedniej szybie.
Mija kolejna godzina, a deszcz nadal leje się z chmur jak woda z kranu. Ja siedzę i bawię się paznokciami. Bez przerwy rozmyślam jak to będzie. Czy wszystko wróci do normy. Czy będzie jak wcześniej. Co będzie w naszej szkole. Co będzie z Louisem... Rozmyślam tak od wyjazdu z komisariatu. Nie wiem ile minęło czasu, ale wydaję mi się że dość sporo.
- Ile jeszcze? - spytałam
- Niecałe 30 minut.
- Serio? - ucieszyłam się
Spojrzałam za szybę. Poznawałam już te widoki. Te wzgórza, pole i domki. Za tą wsią jest miasto, w którym mieszkam. Często jeździłam tutaj z partą rowerami, na pikniki i różne tego rodzaju zabawy. Nieraz robiliśmy tutaj wyścigi. Zazwyczaj ja wygrywałam...
No i tym razem na miłych wspomnieniach minął mi czas. Te pół godziny wspominałam czasy, w których ja, Emma, Melisa, Henry i Luke robiliśmy co się dało.
- Gdzie teraz? - spytał
Pokierowałam go na ulicę, w której mieszkam. Wjechał w nią i zmierzał ku mojemu domu. Gdy dojeżdżaliśmy zobaczyłam jakieś światełka migające przed domem. Po chwili obraz wyostrzył mi się i mogłam dostrzec że to były światełka od radiowozu. Z na prawdę wielkim szokiem patrzyłam na ten samochód pod domem.
- Co się tu dzieje?! - wydukałam
- Nie wiem, ale nie jest dobrze. Chyba że chodzi o twoje porwanie. - odparł z poważną miną Tom
- Oby. - szepnęłam pod nosem
Gdy Tom zatrzymał radiowóz jak poparzona wyskoczyłam ze środka i podbiegłam do pierwszego, lepszego policjanta.
- Co tu się dzieje?
Mężczyzna w mundurze obrócił się do mnie i spojrzał na moją twarz zszokowany
- Panna Moore?
- Tak! Proszę mi powiedzieć o co chodzi. - powiedziałam
- Niech Panienka wejdzie do domu. Są tam przyjaciele. Oni wszystko wyjaśnią. - polecił
Podbiegłam do drzwi wejściowych, pchnęłam je i zobaczyłam że na kanapie siedzi Luke, który przytula Emmę, Henry na fotelu a Melisa obok Emmy. Wszyscy rzucili na mnie spojrzeniami. Na początku zrobili oczy jakby zobaczyli ducha, ale po chwili wszyscy podbiegli do mnie i - chyba - z całej siły uściskali. Przeleciałam wzrokiem po ich twarzach. Oczy podkrążone, czerwonawe od łez. Wciąż płakali?
- Dlaczego tu jest policja? - spytałam wierząc że mi to wyjaśnią
Nagle ich uśmiechy zrzedły, a Em i Mel poleciało kilka łez z oczu. Już mogłam powiedzieć że jest bardzo źle. Starałam się przygotować na najgorsze.
- Na prawdę, strasznie ciężko mi to mówić, ale... - Henry zaciął się na chwilę - Twoi rodzice pojechali z Kate cię szukać, podczas tej burzy... Na ostrym zakręcie poślizgnęli się i zaczęli dachować. Wpadli w rów... - w połowie jego głos się załamał
Póki co nie docierało do mnie co Henry powiedział. Powoli przetwarzałam każde wypowiedziane jego słowo. Wreszcie po kilku sekundach rzeczywistość uderzyła mnie w twarz i zrozumiałam co się stało. Z moich oczu zaczęły cieknąć pierwsze łzy. Złapałam się za włosy i zamknęłam oczy. Luke do mnie podszedł i chciał przytulić, ale odepchnęłam go i pobiegłam do pokoju. Zamknęłam drzwi, oparłam się o nie i zjechałam po nich na zimne kafelki. Zaczęłam płakać, krzyczeć jeszcze donośniej. Jedna chwila może zmienić całe twoje życie...
Woooow... Ciudo xD Życze dużo weny i nie moge doczekać sie następnego <3
OdpowiedzUsuńStrasznie dziękuję ^^ Przynajmniej wiem, że komus się to podoba :)
UsuńNastępny 21 <333
Yeaaaahhhhh xD Czeeekam :*
UsuńA może się uda 20 ^^
OdpowiedzUsuńSię zobaczy :*** dziękuję za koma :)))
Siemka, Nataszo ;D
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko że nic nie powiedziałaś o rozdziale xD
Ale dziękuję za nominacje :) <3
Coooo!!!!!
OdpowiedzUsuńJak to! Nie! Oby nic sb nie zrobiła! Nie!
A gdzie Lou no! Gdzie on jest ja się pytam!
Lece nn :*
Buźki :*
A.