- Ej! Uwaga! Idzie Thunder ze świtą!!
Louis uśmiechnął się na to z politowaniem i wyższością. Było jasne, że to on rządzi w mieście. A może nie tylko w mieście. No nic. Weszliśmy wszyscy do środka. Louis podszedł do stolika w strefie VIP. Wziął największy. Kilka stolików dalej siedziało sześć osób - pięć chłopaków i dziewczyna. A tak to, to reszta VIP-owskich miejsc była wolna. Usiedliśmy wszyscy na długiej, okrągłej kanapie. Podszedł do nas kelner, jak przypuszczam. Harry powiedział coś na ucho barmanowi. Jest głośno, ale próbował przekrzyczeć muzykę. Chyba mu się to udało, bo chłopak pokiwał głową i odszedł od stolika. Po chwili przyszedł z tacką, a na niej osiem kieliszków i jedna butelka z Colą. Harry przysunął butelkę do Kate, która się do niego lekko uśmiechnęła, a on to odwzajemnił. Wzięłam jeden z kieliszków, przyłożyłam go do czerwonych ust i przechyliłam w górę, a paląca ciesz rozlała się po moim gardle, powodując pieczenie, którego już dawno nie czułam. Zgadza się, to nie mój "pierwszy raz". Piłam już. I to ile... Ale to nie jest teraz takie ważne.
Każdy wypił swoje i zaczęliśmy rozmawiać. Po kilku następnych zauważyłam że chłopaki, którzy siedzieli kilka stolików dalej przyglądali się nam. Ale co w tym dziwnego, skoro siedzi tu "Gang Thundera".
*Oczami Louisa*
Harry wychylił około trzech kieliszków. Niall próbował porozmawiać z siostrą Vic. Liam i Zayn byli zajęci dziewczynami, a Victoria siedziała patrząc w tłum ruszających się między sobą ludzi i sączyła swojego drinka. Jeśli mam być szczery to nie wiedziałem że ona pije. Odkąd weszliśmy zobaczyłem te parszywe, krzywe mordy! Max i reszta tych szumowin. Z chęcią starłbym mu ten uśmieszek z twarzy. Siedział obok tej swojej dupy - Vivienne. Nie powiem, ładna, ale wiadomo że nie dorówna Vic. Włosy czarne jak Zayn. Zapewne głupia jak but lizuska. Trzeba trochę dopiec Maxowi.. Może ją uprowadzimy, poznęcamy się, a na samym końcu zabijemy. A to wszystko nagramy i wyślemy Maxowi. To jest niezłe, ale zajmę się tym kiedy indziej. Teraz najważniejsza jest ochrona Victorii i jej siostry.
Moje przemyślenia zakłócił ruch obok mnie. Victoria wstała z kanapy i poszła w stronę łazienki. Odprowadzałem ją wzrokiem. Boże, ona nawet z tyłu jest seksowna jak diabli! Chciałbym móc ją wreszcie pieprzyć, ale nie chcę zrujnować tego debilizmu zwanego zaufaniem itd. Pierwszy raz zależy mi na jakiejkolwiek dziewczynie. Jestem po prostu żałosny! Pewnie się wygadam mojej prawej ręce - Harry'emu.
Po chwili ta moja prawa ręka przysunęła mi kieliszek z Whisky pod nos. Wziąłem go na jeden łyk. Spojrzałem w stronę tych ciot. Nie było tam Nathana, przez co nieco się wkurwiłem. Poczekałem jeszcze kilka minut, ale Vic nie wróciła do stolika. Ten cały Nathan też. Ale w tej chwili jak na zawołanie Victoria szła w stronę naszego stolika z tym pierdolonym chłopakiem, któremu na imię jest Nathan Skurwiel Sykes. Wreszcie doszli rozmawiając ze sobą. On coś do niej powiedział, pocałował ją w dłoń i poszedł do stolika cały czas się szczerząc, a mi posłał zwycięskie spojrzenie, które odwzajemniłem w pewnym stopniu wkurwieniem i politowaniem. Victoria też jakaś smutna nie była, cały czas się do niego uśmiechała. Po chwili znowu zajęła swoje miejsce obok mnie.
- Co Ty robisz?! - krzyknąłem
- O co ci chodzi? Nic nie zrobiłam!
- Czy ty wiesz kto to był?! To był pierdolony w dupę Nathan Sykes! Człowiek Maxa i jego pierdolonego gangu!
- Przynajmniej jest milszy niż ty - wywróciła oczami
Wziąłem kilka głębokich oddechów. Nie chciałem się z nią bawić i nic jej tłumaczyć.
- Słuchaj, masz nawet nie patrzeć na tego chuja, jasno się wyraziłem? - powiedziałem spokojnie
- Mogę patrzeć na kogo chcę, a ty masz chuj do tego!
Boże, jaka ona jest uparta! Ale to tez w niej uwielbiam. Ten upór i zaborczość. Nawet sobie nie wyobraża jaka jest seksowna i co by z nią taki idiota jak on zrobił! Z tą drobną, ale waleczną Victorią...
Po chwili usłyszałem że włączyli pierwszą dotąd wolną piosenkę w tym klubie. Liam z Danielle poszli na parkiet, podobnie jak Perrie z Zaynem. Czyli został tylko Niall - nasz Forever Alone i Harry, który właśnie sobie wypatrzył jakąś dziwkę. On co noc z inną panienką. Ale która by na niego nie poleciała? Może i młodszy jest, ale mamy takie same doświadczenie w niektórych sprawach... Czyli zostałem ja, Vic, Niall i Kate... Nie będę tu siedział i myślał nad chuj wie czym! Chociaż... W sumie nie mam nic innego do roboty. W końcu podszedł do nas ten lalusiowaty sukinsyn - Sykes.
- Chcesz może zatańczyć, piękna? - spytał z tym jego perfidnym uśmiechem
Brunetka uśmiechnęła się i ujęła jego rękę. Z wielką chęcią bym mu właśnie w tej chwili wpierdolił. Max z resztą niby tutaj jest, ale tak czy tak mamy przewagę liczebną. Nie mieszając w to Danielle i Perrie spokojnie byśmy ich zabili. Spojrzałem w ich stronę. Zniknęli w tłumie. Głuchy Boże, daj mi cierpliwość do niej, bo jak dasz mi siłę to wszystkich wokół porozpierdalam!! Daję słowo!
Tak, więc siedziałem tu popijając wódkę z kieliszka i patrzyłem jak Styles bierze jakąś blond dziwkę do toalety. Można było poznać po tym jak się na niego gapiła że jakby powiedział skoczyłaby w ogień. Ale co w tym dziwnego? Nic. Obok mnie siedział Niall z Kate. Gadali o czymś. Kurwa, to ja powinienem być tam z Victorią, a nie ten fagas! I nie, nie jestem zazdrosny! No nie ważne, nie będę się użalał nas sobą.
Włożyłem ręce do kieszeni dżinsów i obserwowałem Maxa i jego ludzi. Zauważyłem jak podszedł do naszego stolika, a zwycięski uśmiech z politowaniem wskoczył mi na twarz.
- No co tam Tomlinson? - spytał opierając się o stolik
- A no wiesz, mam zamiar cię zabić w najbliższym czasie. Ten twój skurwiel Sykes, jak ją dotknie nogi z dupy powyrywam... Coś jeszcze chcesz wiedzieć?
- Ah, czyli to ta twoja dziwka?
- Nazywaj ją jak chcesz, ale i tak jest więcej warta od ciebie George. A ta twoja suka gdzie się podziała? Obciąga komuś w kiblu? - prychnąłem
- A twoja zaraz obciągnie Nathanowi i co? Zadowolony będziesz, nie?
Czułem jak w moich żyłach buzuje złość i alkohol. Tak bardzo chciałem mu dopierdolić.
- Ach tak? - poderwałem się z miejsca z zaciśniętymi pięściami
Zauważyłem że on też ma zaciśnięte gotowy żeby mnie walnąć. Max zamachnął się. Na próżno, chwyciłem jego rękę przed moją twarzą.
- Coś jeszcze potrafisz George? - zadrwiłem
Wyrwał rękę z mojego uścisku i rzucił się na mnie z pięściami, dzięki czemu wokół nas zebrał się tłum. Moi ludzie widząc to pobiegli do nas i próbowali rozdzielić. Chuj to dawało. Nadal się biliśmy. Nawet nie zwróciłem uwagi na to że trzymali mnie za barki i starali się odciągnąć od niego. Mnie w złości nie da się tak po prostu powstrzymać.
Zobaczyłem zza ramienia Maxa że Victoria tam stoi z przerażoną miną. A za nią stoi Nathan z parszywym uśmiechem. Ja nadal okładałem Maxa o ryju. Nie powiem, oddawał mi z niemałą siłą, ale to nie zmienia że jestem od niego silniejszy.
- Louis przestań!! - krzyczała
Nie zwracając na nią uwagi wciąż prałem po pysku już ledwo przytomnego chłopaka.
- Louis, proszę! - jęknęła
Spojrzałem na nią. Widziałem w jej oczach strach. Puściłem Maxa i wstałem z ziemi. Ręce miałem upaprane jego krwią. Nie, nie zabiłem go! Po prostu tak... Tylko trochę poturbowałem i już. Podszedłem do Nathana.
- A ty jeszcze raz ją tkniesz, skończysz tak jak wasz nędzny szef - warknąłem
- Pomyśleć że to ona musiała cię powstrzymać.. - prychnął z jego głupim uśmiechem
Chwyciłem dłoń Victorii i wyciągnąłem ją z klubu. Za nami wyszła reszta.
- Kto zaczął? - spytał spokojnie Liam
Victoria wyrwała rękę z mojego uścisku patrząc na krew na jej dłoni.
- No ja - mruknąłem wywracając oczami
- Louis, nie możesz tak po prostu przyjść do klubu i bić się z nim! W szczególności kiedy jest z nami Kate i Victoria. Hej! Czy ty słyszysz? - machnął mi ręką przed twarzą
Szczerze? Nie słuchałem co paplał. Było to coś ważnego? Raczej nie, więc na chuja mi tego słuchać.
- Tak - warknąłem
- A czy zrozumiałeś?
- Yhym. - palnąłem na odwal się
- Louis, ja mówię poważnie. Nie chcę ci prawić kazania - co właśnie robisz - Ale zrozum, że w końcu coś zrobią albo Victorii albo Kate.
- No dobra! - krzyknąłem, a Liam zdawał się być zdziwiony moim nagłym wybuchem - Rozumiem! Dobrze wiesz, że nie tknąłby ich! Myślisz że pozwoliłbym mu na to?!
Przyspieszyłem kroku i po chwili szedłem sam, a oni z tyłu.
*Oczami Victorii*
Nagle poczułam jak ktoś łapie moją dłoń. Spojrzałam w dół. To była Kate.
- Co to było?
- No wiesz, wujek Louis się trochę zezłościł - powiedziałam
Obie zaczęłyśmy się śmiać. Wróciłam do wpatrywania się w sylwetkę Louisa przed nami. Szedł z rekami w kieszeniach patrząc przed siebie. Prawdę mówiąc pierwszy raz widziałam jak Louis się z kimś bije, a tą osobą nie był Harry. Chociaż... On nie bił się Z Harrym, tylko katował go.
Dotarliśmy do domu. Weszłam z Kate do środka i od razu poszłam z nią do siebie. Weszłam do łazienki i zmyłam zaschniętą krew z rąk. Wróciłam do pokoju i usiadłam na swoim łóżku.
- I jak się podobał pierwszy dzień z tymi wariatami? - spytałam
- Extra!! Ten.. Niall jest bardzo fajny - uśmiechnęła się
- To prawda. To on jako pierwszy się ze mną zaprzyjaźnił.
Wspominałam te czasy, w których wygrywałam z nim w wyścigach i jak zjadał mi kanapki... Było genialnie! I w tej chwili coś sobie uświadomiłam. Tak na prawdę... Chciałam tutaj wrócić. Chciałam być z nimi. Z piątką szalonych chłopaków i dwójką miłych dziewczyn. Jeśli by to tak ująć... Są teraz moją rodziną. Przyszywaną rodziną. Uśmiechnęłam się na tę myśl, sama nie wiem czemu.
- O czym myślisz? - spytała
- O tym jak byłam tu wcześniej
- I się uśmiechasz? - uniosła jedną brew
Spojrzałam na nią.
- Tak. Było po prostu świetnie. Uwielbiam ich wszystkich. Są dla mnie jak...
- Przyjaciele?
- Można to tak ująć. Ale że jest późno przebierz się w piżamę i śpij. Jutro dowiesz się więcej o wszystkim - mrugnęłam do niej i weszłam do mojej mini garderoby
Wyjęłam z niej moją i Kate piżamy. Rzuciłam jej jedną, a ubrałam swoją. Ubrałam ją i rzuciłam się pod ciepłą kołdrę.
- Dobranoc - usłyszałam
- Dobranoc - odparłam i po pięciu minutach zasnęłam